O „Pewnego długiego dnia”, premierze Narodowego Starego Teatru w reżyserii Luka Percevala, rozmawiają Jakub Moroz i Przemysław Skrzydelski
Skrzydelski: Frazy takie jak: arcydzieło, skończone dzieło sztuki, wielki teatr – rzadko padają w naszych rozmowach. Nawet nie mam pewności, czy kiedykolwiek użyliśmy słowa „arcydzieło” w odniesieniu do tego, co zobaczyliśmy. Najczęściej jednak mówiliśmy w ten sposób o teatrze sprzed wielu lat.
Moroz: Wyjątkiem mogły być „3Siostry” Luka Percevala sprzed dwóch lat, koprodukcja TR Warszawa i Narodowego Starego Teatru. Tak jak i teraz znów wyjątkiem jest Perceval. Wyjątkiem ponad wyjątkami. Przepraszam, ale chyba dziś nie będziemy sobie żałować najwyższego tonu, bo niby dlaczego tak miałoby być. Ostatecznie każde nowe arcydzieło daje nam nowe złudzenie, że teatr może być najważniejszą rzeczą na świecie. Co więcej, daje też jakąś cząstkę nadziei na to, że teatr może być lepszy. Zresztą świat również.
Skrzydelski: I to jest piękne złudzenie. A ta cząstka nadziei – złudna.
Moroz: Choć w zasadzie tego się spodziewaliśmy. „Pewnego długiego dnia” wg Eugene’a O’Neilla, pokazane w Starym Teatrze na sam koniec sezonu, musiało się stać wydarzeniem. Trochę nawet szkoda polskiego teatru, ponieważ Perceval go nokautuje.
Skrzydelski: Niestety tak to wygląda. Ale do konkretów.
Moroz: Dramat O’Neilla z roku 1941, choć rzadko u nas grywany, należy do kanonu amerykańskiego realizmu psychologicznego. Opisuje relacje w rodzinie Tyrone’ów, w której ojciec, zawodowy aktor James (Roman Gancarczyk) i dwaj synowie, młodszy Edmund (Mikołaj Kubacki) i starszy Jamie, po ojcu też aktor (Łukasz Stawarczyk), są uzależnieni od alkoholu, matka Mary (Małgorzata Zawadzka) zaś od morfiny. Niby znany schemat: piekło wzajemnego obwiniania, nieprzegadanej wspólnie trudnej przeszłości, wyszukiwania ofiary wśród najbliższych, po to, by to na nią przerzucić odpowiedzialność. Jesteśmy świadkami kilku godzin tej rodzinnej tortury, kiedy jeszcze wychodzi na jaw, że Edmund zapadł na ciężką chorobę. O’Neill potrafił jednak uniknąć antymieszczańskiego banału w tym, cokolwiek autobiograficznym, portrecie.
Skrzydelski: A Perceval jak zwykle podąża własną drogą. Rozpisuje ten tekst na nowo (przy zaangażowaniu tłumaczki Karoliny Bikont i dramaturga Romana Pawłowskiego), skraca go, inaczej rozstawia w nim akcenty. Powstaje zatem autonomiczny scenariusz, który jednak niczego z O’Neilla nie roni. Perceval jako reżyser zdaje się mówić: zapomnij o czymś takim jak „wystawienie sztuki”. Zapomnij o realizmie. Zapomnij, że wiesz, o czym ten dramat jest, bo do niczego ci się to nie przyda. Oto tajemnica, niezwykle trudna do rozszyfrowania: można po prostu przyjść do teatru i od razu wiedzieć, po co się w nim jest. Bez odrabiania lekcji. Tu wagę ma tylko życie, twoje, moje, każdego. I ciekawość, otwarta głowa.
Moroz: Kiedy tylko spojrzymy na dużą scenę Starego, od razu rzuca się nam w oczy to, że reżyser idzie drogą własną i jednocześnie najtrudniejszą: odejmowania wszystkiego, co nie jest w dramacie niezbędne (to lepiej, niż powiedzieć: zbędne). Przed nami tylko wielki biały ekran, zmieniający od czasu do czasu barwę i stopień jasności. Zdaje się on także imitować rozmazany horyzont, choć nie wiemy, czy to krajobraz z okna, czy ekspresja nastroju lub stanów wewnętrznych bohaterów. Od razu odnotuję też, jak istotna jest w tej realizacji gra światła i ciemności. Zupełnie bezpośrednio koresponduje z tematyką dramatu, czyli nieustannym balansowaniem między odsłonięciem prawdy a schowaniem się za uładzone kłamstwo, między dopuszczeniem prawdy do świadomości a wycofaniem jej w odmęty nieświadomości.
A po prawej stronie sceny jeden drewniany fotel z bladoczerwonym obiciem. To wszystko. Reszta należy do sfery działań postaci.
Skrzydelski: No właśnie – jak odejmować, by kumulować energię i dodawać znaczenia? Mogę starać się to opisać, ale gdy ktoś spyta, jak to osiągnąć, odpowiem: nie mam pojęcia.
Moroz: Nieco paradoksalnie można zauważyć, że tym samym Perceval proponuje teatr postdramatyczny w najbardziej przekonującej formule. Kiedy jeszcze dorzucimy do tego fakt, że reżyser każe jednej z postaci, pokojówce Kathleen (Paulina Kondrak), czytać O’Neillowskie didaskalia i niejako powoływać do życia kolejne sytuacje, to nazwać by to można udawaniem teatru, a nie teatrem. I coś się za tym kryje. Dlatego że przez cały czas Perceval udowadnia nam, jak nieprawdopodobną siłę ma teatr sam w sobie. W tym spektaklu każdy gest i każde słowo są wyolbrzymione, przerysowane, zretoryzowane. I każdy gra tu ponad miarę, tak jak gra się na co dzień w teatrze życia – udając, kłamiąc, manipulując.
Skrzydelski: Natychmiast pojawia się skojarzenie z efektem Brechtowskim, gdyż skoro bohater niemal relacjonuje to, co robią na scenie inni, trudno nie pomyśleć inaczej. Ale tu właśnie jest inaczej. Perceval zmienia perspektywę w sposób zaskakujący. Kathleen rzeczywiście wyczytuje z kartki, że choćby ktoś podchodzi do okna, ale ten ktoś nie podchodzi, lecz stoi tam, gdzie stał wcześniej, pogrążony w myślach, albo wykonuje coś niespodziewanego. Aktorzy zatem pokazują nam bardziej to, co się dzieje w głowach ich postaci, niż wykonują jakiekolwiek czynności. Oczywiście w tym samym momencie można by zadać następne zasadne pytanie: czy to aktorzy pokazują postaci, czy też postaci pokazują swoje inne oblicza.
Moroz: Nic nie jest tu do końca klarowne. Jako widzowie zostajemy zawieszeni w wielkim „pomiędzy”, ale ono jest tak gęste, tak nasycone emocjami, tak drażniące, że odnosimy wrażenie, iż scena zaczyna stanowić odrębną przestrzeń, którą, owszem, możemy obserwować, przyjmując różne punkty widzenia, ale do której nigdy się nie przebijemy, ponieważ panują w niej skrajnie inne reguły istnienia. Pamiętasz, że takie samo zjawisko zachodziło w „3Siostrach”? To wręcz sprawa stanu skupienia w atmosferze. A zatem kiedy prawi się tak wiele o czwartej ścianie w teatrze realistycznym, to co dopiero powiedzieć w przypadku Percevala?
Skrzydelski: Odbieram to dokładnie tak samo jak ty. Chwilami nawet łapałem się na tym, że nie wierzę, że to może tak działać. Że to wbrew regułom. Jakby reżyser odwrócił teatralne wektory. I im bardziej starał się uczynić wszystko sztucznym, tym bardziej nasycał postacie prawdziwym życiem. Moim zdaniem nawet w tym przedstawieniu funkcjonuje to lepiej niż w „3Siostrach”, które również były arcydziełem, ale jeśli dzisiaj po raz pierwszy w naszych trwających już niemal trzy lata rozmowach przyznajemy sześć gwiazdek (choć nie one są najważniejsze, gdyż nierzadko postrzeganie zmienia się wraz z mijającym czasem), to warto wspomnieć, że „3Siostry” otrzymały od nas w ocenie pięć i pół gwiazdki, a, zdaje się, zaważyło to, że Perceval dwa lata temu odnalazł współczesne sensy dla każdej z Czechowowskich postaci, lecz nie zrobił tego dla Solonego, którego w jego realizacji zabrakło. W tym kontekście „Pewnego długiego dnia” jest osiągnięciem bardziej precyzyjnym.
Moroz: Ale nie czy jest tak, że właśnie wraz z mijającym czasem zrozumieliśmy, że „3Siostry” na tych sześć gwiazdek jednak zasługiwały? Chyba wówczas staraliśmy się być dokładni niczym chemicy w laboratorium. A przecież sami nazwaliśmy tamto widowisko „Esejami znad Styksu”, dla których oryginał Czechowa był jedynie punktem wyjścia, znacznie odleglejszym niż dziś O’Neill i jego dramat.
Jednak wracając do Starego Teatru: realizm ani psychologia nie zostają zawieszone całkowicie. Zwróć uwagę, co się dzieje w drugiej części, choćby w chwili rozmowy między Jamesem a Edmundem, gdy ojciec usprawiedliwia się przed synem, że wcale nie chciał zaoszczędzić pieniędzy na jego leczeniu i że bardzo mu zależy na tym, by trafił do jak najlepszej kliniki.
Skrzydelski: Tak, można spostrzec, że Perceval raz przybliża nas do postaci, tak jak przybliża się soczewkę do badanego obiektu, a raz oddala nas od nich, byśmy mogli nabrać perspektywy i odsapnąć. Swoją drogą scena, którą wspominasz, należy do tych absolutnie paraliżujących. Pijany ojciec, jako aktor odgrywający kolejny raz w swoim życiu teatr dla publiczności i teatr dla samousprawiedliwienia, nieudolnie i groteskowo tłumaczy synowi, także pijanemu, że chce dla niego jak najlepiej. Tymczasem to jakieś chore pozerstwo: syn właśnie, być może po raz pierwszy, przed nim się odsłonił, a ten dalej gra swoje. Absurd braku miłości staje się tak namacalny, że zaczynamy się śmiać, jakbyśmy przyszli do teatru na rodzinną farsę.
Moroz: Nie potrafię wyjść z podziwu nad Romanem Gancarczykiem. Zawsze wiedziałem, że to wytrawny aktor, ale u Percevala z całą pewnością tworzy rolę życia. Miernoty, który wbrew wszystkiemu uważa, że jest kimś wyjątkowym, na tyle, że wolno mu nie umieć kochać najbliższych – bo przede wszystkim liczy się zachowywanie pozorów, że rodzina jest najważniejsza. Ale też jest w nim coś nieodgadnionego, przekraczającego nasze wyobrażenia o tym, że w ogóle da się tak żyć. To niewątpliwie niespotykanie silny człowiek. Zagra się na śmierć, jednak za nic nie przyzna, że wszyscy dookoła gówno go obchodzą.
Skrzydelski: Racja. To mocarz nad mocarzami. Ale przyznasz, że to, co osiąga Małgorzata Zawadzka, właściwie powinniśmy rozpatrywać w dodatkowych kategoriach. Jej Mary cechuje skrajne wyobcowanie ze świata, w którym przyszło jej żyć. Ekspresja aktorki staje się rodzajem tańca, w którym Mary tylko przelewa się przez ramiona synów. Patrzyłem na tę wspaniałą aktorkę i zastanawiałem się, jak Perceval z nią pracował. Kazał jej próbować unosić się ponad sceną? Czy to wynika z tych słynnych ćwiczeń jogi, które stosuje reżyser w pracy z całym zespołem? Nie wiem, ale to niebywałe. Pamiętam, że coś podobnego uzyskał Rafał Maćkowiak jako Kułygin w „3Siostrach”. Ale Zawadzka to przekroczyła.
Moroz: Można chwalić też Mikołaja Kubackiego i Łukasza Stawarczyka. Jednak może przede wszystkim im zazdrościć? W takim momencie życia spotkać na swojej drodze artystę tej rangi?
Skrzydelski: Poza wieloma sprawami, które moglibyśmy jeszcze przegadać, chciałbym przywołać muzykę Wojciecha Blecharza.
Moroz: Dojmująca. Trudno postarać się o lepsze słowo. Co powiedzieć w takiej sytuacji? Niech każdy weźmie z tego teatru tyle, ile tylko potrafi. Dla jednych będzie to opowieść o społecznym problemie, jakim są różnego typu uzależnienia, dla innych – opowieść o rodzinie w najbardziej intymnej odsłonie.
Skrzydelski: Wielki teatr dotyka życia w jego najczulszych punktach. No dobra, przecież teatr jest po to, żeby się wzruszać – powiedzmy to wreszcie, bo do czego innego teatr miałby być potrzebny. Grajmy w otwarte karty, inaczej niż Tyrone’owie.
Moroz: Ale czy da się grać inaczej niż oni?
Ocena: 6 / 6
„Pewnego długiego dnia”
na podstawie „Long day’s journey into night” Eugene’a O’Neilla
adaptacja, scenariusz i reżyseria: Luk Perceval
przekład scenariusza: Karolina Bikont
dramaturgia: Roman Pawłowski
scenografia: Philip Buβmann
kostiumy: Katharina Beth
reżyseria światła: Mark Van Denesse
muzyka: Wojciech Blecharz
Narodowy Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej (Duża scena)
premiera: 23 czerwca 2023 r.
Poprzednie rozmowy Skrzydelskiego i Moroza:
„Między ziemią a niebem”. Rozmowa o „Matce Joannie od Aniołów”, reż. Wojciech Faruga, Teatr Narodowy
„Gombro na oparach”. Rozmowa o „Ślubie”, reż. Radosław Rychcik, Teatr Zagłębia
„Bandaż na krwawiące serce”. Rozmowa o „Lazarusie”, reż. Jan Klata, Teatr Capitol we Wrocławiu
„Wszystko, czego dziś chcesz”. Rozmowa o „Oszustach”, reż. Jan Englert, Och-Teatr
„Ćwiczenia z nienawiści”. Rozmowa o „Sonacie jesiennej”, reż. Grzegorz Wiśniewski, Teatr Narodowy
„Wuefiści kontra literaci”. Rozmowa o „Końcu z Eddym”, reż. Anna Smolar, Teatr Studio
„Walka postu z karnawałem”, rozmowa o „Czerwonych nosach”, reż. Jan Klata, Teatr Nowy w Poznaniu
„Czyja to właściwie kwestia?”, rozmowa o „M. G.”, reż. Monika Strzępka, Teatr Polski w Warszawie
„Rozpacz i zmierzch”, rozmowa o „Trzech siostrach”, reż. Jan Englert, Teatr Narodowy
„Ocalony?”. Rozmowa o „Powrocie do Reims”, reż. Katarzyna Kalwat, Nowy Teatr w Warszawie
„Strefa zgniotu”, rozmowa o „Kraszu”, reż. Natalia Korczakowska, Teatr Studio
„Kilka ciepłych chwil”, rozmowa o „Minettim”, reż. Andrzej Domalik, Teatr Polonia
„Eseje znad Styksu”, rozmowa o „3SIOSTRACH”, Reż. Luk Perceval, TR Warszawa, Narodowy Stary Teatr
„Ziemio, przebacz”, rozmowa o „Pikniku pod Wiszącą Skałą”, reż. Lena Frankiewicz, Teatr Narodowy
„Rewolta w podrygach”, rozmowa o „Biesach”, reż. Paweł Miśkiewicz, Narodowy Stary Teatr
„Polska plaża". Rozmowa o „Don Juanie”, reż. Mikołaj Grabowski, Teatr Ateneum
„Falowanie i spadanie”. Rozmowa podsumowująca sezon 2020/2021
„Prawdziwe kłamstwa”, rozmowa o „Balkonie”, reż. Jan Klata, Teatr Wybrzeże
„Wtopa w ciemnościach”, rozmowa o „Życie jest snem”, reż. Paweł Świątek, Teatr Imka
„Rach-ciach”, rozmowa o „Inteligentach”, reż. Wojciech Malajkat, Scena Mała Warszawa
„Dzielenie przez zero”, rozmowa o „Krumie”, reż. Małgorzata Warsicka, Teatr Polski w Bielsku-Białej
„Poszaleć bez okazji”, rozmowa o „Don Kichocie”, reż. Igor Gorzkowski, Teatr Soho
„Poczciwa norma”, rozmowa o „Wachlarzu”, reż. Maciej Englert, Teatr Współczesny w Warszawie
„Chichot zza winkla”, rozmowa o „Zamku”, reż. Paweł Miśkiewicz, Teatr Narodowy
„Dziecko z kąpielą”, rozmowa o „Pułapce”, reż. Wojciech Urbański, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Ludzie, którzy jątrzą”, rozmowa o „Młodziku”, reż. Igor Gorzkowski, Teatr Ochoty
„Spopieleni”, rozmowa o „Rewizorze”, reż. Jurij Murawicki, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Opowieści z meblościanki”, rozmowa o „Bowiem w Warszawie”, reż. Marcin Liber, Teatr Studio
„Oświeć mnie, oświeć”, rozmowa o „Wyszedł z domu”, reż. Marek Fiedor, Wrocławski Teatr Współczesny
„Teatr jest tylko formą (miłości)”, rozmowa o „Przybyszu”, reż. Wojciech Kościelniak, Teatr Rampa
„Głos sponad”, rozmowa o „Don Juanie”, reż. Piotr Kurzawa, Teatr Polski w Warszawie
„Namiastka życia, przedsionek śmierci”, rozmowa o „Judaszu”, reż. Adam Sajnuk, Teatr WARSawy
„Żegnajcie, bogowie”, rozmowa o „Sztuce intonacji”, reż. Anna Wieczur, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Zagraj to jeszcze raz, wolniej”, rozmowa o „Don Juanie”, reż. Radosław Rychcik, Teatr Nowy w Łodzi
„Snuj się, snując”, rozmowa o „Mieszkaniu na Uranie”, reż. Michał Borczuch, Nowy Teatr w Warszawie
„Trud pokrzepiania”, rozmowa o „Historyji o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim”, reż. Jarosław Gajewski, Teatr Osterwy w Lublinie
„Koniec i początek”, rozmowa o „Mama zawsze wraca”, reż. Marek Kalita, Muzeum Polin
„Bezpieczny wirus”, rozmowa o „Ożenku”, reż. Janusz Gajos, Och-Teatr
„Przy okazji, do kolacji”, rozmowa o „Mężu i żonie”, reż. Krystyna Janda, Teatr Polonia
„Nowe sytuacje”, rozmowa o „Marii Stuart”, reż. Grzegorz Wiśniewski, Teatr Narodowy
„Walczę, więc jestem”, rozmowa o „Zamku”, reż. Franciszek Szumiński, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Zdążyć powiedzieć wszystko”, rozmowa o „To wiem na pewno”, reż. Iwona Kempa, Teatr Ateneum
„Wszyscy jesteśmy Polskami”, rozmowa o „Dniu świra”, reż. Piotr Ratajczak, Teatr Ateneum
„Zaklęcia prowincjonalne”, rozmowa o „Tomie na wsi”, reż. Wojciech Rodak, TR Warszawa
„Warzenie”, rozmowa o „Ulissesie”, reż. Maja Kleczewska, Teatr Polski w Poznaniu
„Słodkie omnibusy”, rozmowa o „Odpowiedzialności”, reż. Michał Zadara, Teatr Powszechny w Warszawie
„Czekając na cud”. Rozmowa podsumowująca sezon 2021/2022
„Złapani na ściemie”, rozmowa o „Fanatykach prawdy”, reż. Piotr Ratajczak, Teatr Ochoty
„Kierunek Amnezja”, rozmowa o „Życiu pani Pomsel”, reż. Grzegorz Małecki, Teatr Polonia
„Wzrastając”, rozmowa o „Olimpie”, reż. Wojciech Kościelniak, Teatr Collegium Nobilium
„Niezbadane wyroki”, rozmowa o „Kto chce być Żydem?”, reż. Jacek Braciak, Teatr Powszechny w Łodzi
„Po jedenaste”, rozmowa o „Dekalogu”, reż. Wojciech Faruga, Teatr Narodowy
„Miłość i jakość”, rozmowa o „żONie”, reż. Adam Sajnuk, Scena Mała Warszawa
„Pierwsza przymiarka do czarów”, rozmowa o „Pustostanach”, reż. Hanna Kłoszewska, Teatr Ochoty
„Bzdety i sztankiety”, rozmowa o „Księgach Jakubowych”, reż. Michał Zadara, Teatr Narodowy
„Bankruci za wszelką cenę”, rozmowa o „Wiśniowym sadzie”, reż. Łukasz Kos, Teatr Horzycy w Toruniu
„Zło, którym się karmię”, rozmowa o „Łaskawych”, reż. Maja Kleczewska, Teatr Śląski
„Splendor, morał i kapelusz”, rozmowa o „Mizantropie”, reż. Jan Englert, Teatr Narodowy
„Ukryte pod spodem”. Rok teatralny 2022 podsumowują Skrzydelski z Morozem
Moralizm i grafomania. Rok teatralny 2022 podsumowują Skrzydelski z Morozem – suplement
„Ile procent normy?”, rozmowa o „Tangu”, reż. Wawrzyniec Kostrzewski, Teatr Polski w Warszawie
„Nie myśl o mnie źle”, rozmowa o „Grze”, reż. Norbert Rakowski, Teatr Garnizon Sztuki
„Być w kropce”, rozmowa o „Arce i ego”, reż. Lucy Sosnowska, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Skowyt w słoneczny dzień”, rozmowa o „Wzrusz moje serce”, reż. Artur Tyszkiewicz, Teatr Ateneum
„Baśń o niezawinionym”, rozmowa o „Zanurzeniu”, reż. Marcin Wierzchowski, Teatr Śląski
„Daję słowo”, rozmowa o „Śnie srebrnym Salomei”, reż. Piotr Cieplak, Teatr Modrzejewskiej w Legnicy
„Kłótnia na dzielni”, rozmowa o „Zemście”, reż. Paweł Świątek, Teatr Kochanowskiego w Radomiu
„Szkatułka z zatrzymanym czasem”, rozmowa o „Komediancie”, reż. Andrzej Domalik, Teatr Narodowy
„Błagając o poetę”, rozmowa o „Naszym mieście”, reż. Adam Sajnuk, Teatr WARSawy
„Gryząca metka”, rozmowa o „Przemianie”, reż. Grzegorz Jaremko, Nowy Teatr w Warszawie
„Dwieście dżuli”, rozmowa o „Pogo”, reż. Kinga Dębska, Teatr Polonia