O „Olimpie”, premierze warszawskiej Akademii Teatralnej w reżyserii Wojciecha Kościelniaka, rozmawiają Jakub Moroz i Przemysław Skrzydelski
Skrzydelski: Nie da się ukryć, że dziś złamiemy zasady, ale czasami trzeba tak robić.
Moroz: Mówisz o tym, że dyplom czwartego roku wydziału aktorsko-wokalnego trudno zaliczyć do teatru repertuarowego, który tutaj omawiamy?
Skrzydelski: O tym właśnie. Ale w przypadku Wojciecha Kościelniaka nie mamy wyjścia. Trudno o tym nie rozmawiać. Poza tym jemu dyplomy wychodzą często lepiej niż pełnoprawne projekty. Tak jest i tym razem w warszawskiej Akademii Teatralnej.
Moroz: Nie tak dawno, w styczniu, dyskutowaliśmy o słynnym już „Przybyszu” na podstawie komiksu Shauna Tana. Kościelniak dał premierę przy Miodowej pod koniec roku 2019, a my wróciliśmy do tego tytułu ponad dwa lata później, tak naprawdę wykorzystując pretekst, że został wznowiony w Teatrze Rampa.
Skrzydelski: I dobrze, że tak się stało, bo wybuch pandemii spowodował, że „Przybysz” nie mógł być grany w Akademii dłużej. Na szczęście ukazała się też płyta z niesamowitą muzyką Mariusza Obijalskiego i tekstami do niej Kościelniaka. Często do niej wracam, ponieważ w ten sposób dokładnie przypominam sobie kolejne sceny z przedstawienia. Zresztą można ją także traktować jako dzieło niezależne. Wyjątkowa sprawa.
Moroz: Do dzisiejszego dyplomu wykonywaną na żywo muzykę napisał Piotr Dziubek. Równie chyba udaną.
Skrzydelski: Muzykę olimpijską – jak to w ogóle brzmi.
Moroz: Szyld „Olimp” zobowiązuje.
Skrzydelski: Jednak skoro to rzecz oparta na Homeryckiej „Odysei”, to wolałbym już i taki tytuł spektaklu. Ale chyba rozumiem intencje. Bo przecież znajdujemy się, paradoksalnie, nie gdzieś bardzo wysoko, na szczytach zamieszkanych przez bogów, lecz zupełnie nisko – w basenie, który zdaje się wypełniony rozmaitymi ludzko-boskimi sprawami i relacjami. Basenie olimpijskim, co warto podkreślić, gdyż to od razu wyznacza pewien poziom. Wykonania. Poziom, którego próżno dziś szukać na wielu prestiżowych scenach. I dlatego o tym rozprawiamy.
Moroz: Litery neonu nad sceną Teatru Collegium Nobilium raz świecą wszystkie, informując, że to basen olimpijski, a raz tylko niektóre – układając się w napisy: sen czy Olimp. Dlatego że i rzeczywistość u Kościelniaka przybiera różne oblicza, objawiające się w szalonych pomysłach wymykających się naszym wyobrażeniom o starogreckich bohaterach oraz w poważnych partiach aktorsko-wokalnych, którymi rządzi już wyraźnie zasada decorum. Natomiast granica nie zostaje jednoznacznie zarysowana. Dużo w tym - czy na tym – basenie nieokiełznanej energii, przyjaznej rywalizacji (jak w olimpijskim sporcie) i najczystszej radości z wyczarowywania teatru za pomocą tylko i wyłącznie wyobraźni.
Skrzydelski: Otóż to. Przecież mamy tu w zasadzie samą przestrzeń, którą trzeba – nomen omen – wypełnić. Punktem charakterystycznym i ważnym znakiem scenicznym jest w niej zwisająca długa lina, niejako łącząca niebo z ziemią, bogów z ludźmi, zwykłość z wyjątkowością. I w końcu początek wędrówki z jej końcem. Bo chodzi o podróż, w której trakcie zdobywamy doświadczenie, od dzieciństwa do dorosłości. O tym jest „Odyseja”. O tym powinna być.
Moroz: Choć myślę, że Kościelniakowi bardziej spodobał się temat wchodzenia przez postaci w różnego rodzaju doświadczenia, które mają pokazać istotę ludzkich charakterów. Mniej liczą się tu los i trud samego Odysa (Maciej Marcin Tomaszewski).
Skrzydelski: Ale to wynika też z wymagań dyplomu. Każdy musi dostać swoje pięć minut.
Moroz: Nie ukrywam nawet, że te solowe fragmenty wydały mi się o wiele lepiej wkomponowane w działania całego zespołu niż w „Przybyszu”.
Skrzydelski: Nie spodziewałem się, że tak powiesz, bo jednak w „Przybyszu” komiks Tauna zyskał idealny sceniczny ekwiwalent. Dokładnie wiedziałem, o czym Kościelniak chce opowiadać. O samotności na obczyźnie, o rodzinie, o miłości do niej. Tonacja tej poezji była natychmiast wyczuwalna. A „Olimp” to z kolei festiwal osobliwości. Właściwie wszystko może się tutaj się zdarzyć. Tym bardziej że bohaterowie są dziećmi, które wzrastają do życia.
Moroz: I dowiadują się, że ten świat nie jest taki zabawny, na jaki może z początku wyglądać. Oczywiście wiele jego nieciekawych przejawów da się przemienić w żart, przekłuć w ironię, jednak nie jest to wykonalne w każdej sytuacji. Należy się pogodzić z codziennym okrucieństwem i nieustającym lękiem, które stają się towarzyszami naszej wędrówki.
Skrzydelski: Myślę, że tej strategii Kościelniaka możemy się jedynie domyślać. To znaczy, jak już zauważyłeś, nic nie zostało przez niego ostatecznie zdefiniowane. Z początku, przez pierwszych czterdzieści minut, nawet więcej, byłem pewien, że „Olimp” to bardziej historia metateatralna o tym, jak można przetwarzać antyczne, dla dzisiejszej młodzieży niezwykle trudne do rozszyfrowania, mity. I w tym sensie zdawało mi się, że reżyser podpowiada mi, że niczego nie należy odrzucać, że w tym popkulturowym, naiwnym tu i teraz wręcz trzeba pozwolić na to, aby te mity były wykorzystywane bez ograniczeń, że tylko tak można o nich mówić językiem współczesności. Jednak potem przekonałem się, że w tym przedstawieniu pojawia się inna, wewnętrzna logika: że to historia o wchodzeniu w coraz bardziej wymagające emocje – oczywiście również w sensie aktorskim. Uważam, że ten spektakl długo się rozwija, by znaleźć swój właściwy rytm, ale także to jest nad wyraz interesujące. Choć nie ukrywam, że z tych dwóch i pół godziny zachowałbym dwie.
Moroz: Ja się nie nudziłem. Chciałbym jeszcze doprecyzować, że atmosfera spontaniczności, frajdy z robienia teatru czy brania znaczeń sytuacji w nawias – typowa dla teatru muzycznego, a jeszcze bardziej musicalu – według mnie w „Olimpie” nie wysuwa się na pierwszy plan. Raczej współistnieje z wielkim serio. Popatrz przede wszystkim na portrety żeńskie. Kościelniak dzięki rolom Ewy Bukały (Kirke), Katarzyny Graneckiej (Skylla), Adrianny Hanslik (Penelopa) i Pauliny Pytlak (Kalipso) objawił nam chyba całe spektrum kobiecego świata. Od gniewu, przez rozpacz, do delikatności, intymności.
Skrzydelski: To prawda. Panie rządzą. Zresztą sprawniej niż panowie odnajdują się w każdej narzuconej konwencji. Kościelniak i zespołowi, i nam nie daje chwili wytchnienia, więc oglądamy nawet balet. A już minutę później jakąś zgrywę z operowych arii.
Moroz: Pokaż mi takie zaangażowanie na co dzień w większości naszych ukochanych teatrów repertuarowych.
Skrzydelski: Miałbym problem. W tym szkopuł. Jednak poza wspomnianym wcześniej Odysem nie wymieniliśmy męskiej części obsady, a dobry obyczaj rozmowy o debiutach to nakazuje. A zatem to wyjątkowi: Karol Gronek (Euryloch), Mateusz Jakubiec (Ajol) i Dawid Suliba (Polifem).
Moroz: Może w najbliższym czasie powinniśmy oglądać tylko dyplomy?
Skrzydelski: Teraz to pan redaktor przesadza. Szczególnie że codzienność warszawskiej Akademii nie jest tak wesoła. Kilka innych dyplomów nie tak dawno miałem okazję zobaczyć… Drzewiej bywało o niebo (olimpijskie) lepiej. Dziś takie realizacje jak ta Kościelniaka stanowią w AT rzadkość. Niestety.
Moroz: Czy „Odys” był optymistą?
Skrzydelski: Dobre pytanie, ale o ile wiem, optymizm to w kontekście antyku kategoria mało przydatna. Pesymizm nieco bardziej. W każdym razie finał na tym olimpijskim basenie na pewno optymistyczny nie jest.
Moroz: Chciałbym jedynie spostrzec, że dzisiaj to chyba ja jestem większym teatralnym optymistą niż ty. Wierzę w młodość, która zawsze ma coś do powiedzenia i zaraża energią.
Skrzydelski: W te coraz chłodniejsze dni zastrzyk czarodziejskiej mocy się przyda.
Moroz: „Olimp” zatem na wszystkich czeka.
Ocena:
Moroz: 4 + / 6 ; Skrzydelski: 4 / 6
„Olimp”
adaptacja i reżyseria: Wojciech Kościelniak
muzyka: Piotr Dziubek
kierownictwo muzyczne: Jacek Kita
choreografia: Zofia Grażyńska
scenografia i kostiumy: Anna Chadaj
Akademia Teatralna im. Aleksandra Zelwerowicza (Teatr Collegium Nobilium)
premiera: 30 września 2022 r.
Poprzednie rozmowy Skrzydelskiego i Moroza:
„Między ziemią a niebem”. Rozmowa o „Matce Joannie od Aniołów”, reż. Wojciech Faruga, Teatr Narodowy
„Gombro na oparach”. Rozmowa o „Ślubie”, reż. Radosław Rychcik, Teatr Zagłębia
„Bandaż na krwawiące serce”. Rozmowa o „Lazarusie”, reż. Jan Klata, Teatr Capitol we Wrocławiu
„Wszystko, czego dziś chcesz”. Rozmowa o „Oszustach”, reż. Jan Englert, Och-Teatr
„Ćwiczenia z nienawiści”. Rozmowa o „Sonacie jesiennej”, reż. Grzegorz Wiśniewski, Teatr Narodowy
„Wuefiści kontra literaci”. Rozmowa o „Końcu z Eddym”, reż. Anna Smolar, Teatr Studio
„Walka postu z karnawałem”, rozmowa o „Czerwonych nosach”, reż. Jan Klata, Teatr Nowy w Poznaniu
„Czyja to właściwie kwestia?”, rozmowa o „M. G.”, reż. Monika Strzępka, Teatr Polski w Warszawie
„Rozpacz i zmierzch”, rozmowa o „Trzech siostrach”, reż. Jan Englert, Teatr Narodowy
„Ocalony?”. Rozmowa o „Powrocie do Reims”, reż. Katarzyna Kalwat, Nowy Teatr w Warszawie
„Strefa zgniotu”, rozmowa o „Kraszu”, reż. Natalia Korczakowska, Teatr Studio
„Kilka ciepłych chwil”, rozmowa o „Minettim”, reż. Andrzej Domalik, Teatr Polonia
„Eseje znad Styksu”, rozmowa o „3SIOSTRACH”, Reż. Luk Perceval, TR Warszawa, Narodowy Stary Teatr
„Ziemio, przebacz”, rozmowa o „Pikniku pod Wiszącą Skałą”, reż. Lena Frankiewicz, Teatr Narodowy
„Rewolta w podrygach”, rozmowa o „Biesach”, reż. Paweł Miśkiewicz, Narodowy Stary Teatr
„Polska plaża". Rozmowa o „Don Juanie”, reż. Mikołaj Grabowski, Teatr Ateneum
„Falowanie i spadanie”. Rozmowa podsumowująca sezon 2020/2021
„Prawdziwe kłamstwa”, rozmowa o „Balkonie”, reż. Jan Klata, Teatr Wybrzeże
„Wtopa w ciemnościach”, rozmowa o „Życie jest snem”, reż. Paweł Świątek, Teatr Imka
„Rach-ciach”, rozmowa o „Inteligentach”, reż. Wojciech Malajkat, Scena Mała Warszawa
„Dzielenie przez zero”, rozmowa o „Krumie”, reż. Małgorzata Warsicka, Teatr Polski w Bielsku-Białej
„Poszaleć bez okazji”, rozmowa o „Don Kichocie”, reż. Igor Gorzkowski, Teatr Soho
„Poczciwa norma”, rozmowa o „Wachlarzu”, reż. Maciej Englert, Teatr Współczesny w Warszawie
„Chichot zza winkla”, rozmowa o „Zamku”, reż. Paweł Miśkiewicz, Teatr Narodowy
„Dziecko z kąpielą”, rozmowa o „Pułapce”, reż. Wojciech Urbański, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Ludzie, którzy jątrzą”, rozmowa o „Młodziku”, reż. Igor Gorzkowski, Teatr Ochoty
„Spopieleni”, rozmowa o „Rewizorze”, reż. Jurij Murawicki, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Opowieści z meblościanki”, rozmowa o „Bowiem w Warszawie”, reż. Marcin Liber, Teatr Studio
„Oświeć mnie, oświeć”, rozmowa o „Wyszedł z domu”, reż. Marek Fiedor, Wrocławski Teatr Współczesny
„Teatr jest tylko formą (miłości)”, rozmowa o „Przybyszu”, reż. Wojciech Kościelniak, Teatr Rampa
„Głos sponad”, rozmowa o „Don Juanie”, reż. Piotr Kurzawa, Teatr Polski w Warszawie
„Namiastka życia, przedsionek śmierci”, rozmowa o „Judaszu”, reż. Adam Sajnuk, Teatr WARSawy
„Żegnajcie, bogowie”, rozmowa o „Sztuce intonacji”, reż. Anna Wieczur, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Zagraj to jeszcze raz, wolniej”, rozmowa o „Don Juanie”, reż. Radosław Rychcik, Teatr Nowy w Łodzi
„Snuj się, snując”, rozmowa o „Mieszkaniu na Uranie”, reż. Michał Borczuch, Nowy Teatr w Warszawie
„Trud pokrzepiania”, rozmowa o „Historyji o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim”, reż. Jarosław Gajewski, Teatr Osterwy w Lublinie
„Koniec i początek”, rozmowa o „Mama zawsze wraca”, reż. Marek Kalita, Muzeum Polin
„Bezpieczny wirus”, rozmowa o „Ożenku”, reż. Janusz Gajos, Och-Teatr
„Przy okazji, do kolacji”, rozmowa o „Mężu i żonie”, reż. Krystyna Janda, Teatr Polonia
„Nowe sytuacje”, rozmowa o „Marii Stuart”, reż. Grzegorz Wiśniewski, Teatr Narodowy
„Walczę, więc jestem”, rozmowa o „Zamku”, reż. Franciszek Szumiński, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Zdążyć powiedzieć wszystko”, rozmowa o „To wiem na pewno”, reż. Iwona Kempa, Teatr Ateneum
„Wszyscy jesteśmy Polskami”, rozmowa o „Dniu świra”, reż. Piotr Ratajczak, Teatr Ateneum
„Zaklęcia prowincjonalne”, rozmowa o „Tomie na wsi”, reż. Wojciech Rodak, TR Warszawa
„Warzenie”, rozmowa o „Ulissesie”, reż. Maja Kleczewska, Teatr Polski w Poznaniu
„Słodkie omnibusy”, rozmowa o „Odpowiedzialności”, reż. Michał Zadara, Teatr Powszechny w Warszawie
„Czekając na cud”. Rozmowa podsumowująca sezon 2021/2022
„Złapani na ściemie”, rozmowa o „Fanatykach prawdy”, reż. Piotr Ratajczak, Teatr Ochoty
„Kierunek Amnezja”, rozmowa o „Życiu pani Pomsel”, reż. Grzegorz Małecki, Teatr Polonia