O „Dekalogu”, premierze Teatru Narodowego w reżyserii Wojciecha Farugi, rozmawiają Jakub Moroz i Przemysław Skrzydelski
Skrzydelski: No i proszę. Czas leci. Dwa lata temu rozpoczęliśmy nasz cykl recenzencki rozmową o „Matce Joannie od Aniołów” z Teatru Narodowego w reżyserii Wojciecha Farugi. A dziś na tej samej, małej scenie Faruga sięga po temat tak samo poważny, choć pewnie o wiele bardziej skomplikowany.
Moroz: Od „Dekalogu” Krzysztofa Kieślowskiego minęło z kolei lat ponad trzydzieści i, zdaje się, od tamtego momentu jako scenariusz nie zaistniał w teatrze.
Skrzydelski: Myślę, że ma to swoje określone powody. Ale o tym za chwilę. Pamiętam tylko z przekazów, że fragment dzieła Kieślowskiego i Krzysztofa Piesiewicza podjęła w 1999 r. w Starym Teatrze Agnieszka Lipiec-Wróblewska. Jednak czy ktokolwiek jeszcze?
Moroz: W ogóle ten rodzaj zderzenia: „Dekalog” Kieślowskiego/Piesiewicza oraz teatr – od razu budzi we mnie poważną nieufność. Szczerze mówiąc, byłem zaskoczony, gdy dwa miesiące temu powiedziałeś mi, że Narodowy ma to w planach. Pomyślałem: po co do tego wracać? Jeśli już, to na innych zasadach.
Skrzydelski: Byłem przekonany, że Faruga tak uczyni. Za oknem tyle problemów i każdy z nich odsłania dylemat moralny. Poza tym w polskim teatrze rozmowa o Bogu i grzechu? Raczej się nie zdarza. W tym kontekście to frapujące.
Moroz: Faruga w „Matce Joannie” już opowiadał o ludziach uwięzionych pomiędzy ziemią a niebem, dociekał, jak sam twierdził, istoty zła. Teraz zaś, w wypowiedziach przedpremierowych, podkreślał, że w „Dekalogu” chce się skupić na pytaniach o dobro.
Skrzydelski: Myślę, że wypowiedzi przedpremierowe najczęściej są zasadzką. Co do „Matki Joanny” – rzeczywiście tak było. Ale żeby w tym „Dekalogu” udało się zadać pytania dodatkowe? Po tych wszystkich, które już świetnie znamy dzięki Kieślowskiemu i Piesiewiczowi? Jednak może przede wszystkim ustalmy, gdzie się znajdujemy. Bo istotne są przestrzeń i szczególna narracja, które pomagają reżyserowi oraz autorowi adaptacji Davitowi Gabuni i dramaturżce Julii Holewińskiej pomieścić dziesięć historii w jednym, dwuipółgodzinnym spektaklu.
Moroz: Postacią spajającą wszystkie części jest profesor etyki, którą kojarzymy z filmowego „Dekalogu VIII”. Faruga jednak nie pokazuje jej tylko jako szanowanej humanistki, która na co dzień wygłasza przed studentami prawdy moralne, a sama skrywa w sobie wielką winę – jak pamiętamy, na jej wykładzie zjawia się kobieta (Gabriela Muskała), która jako żydowskie dziecko cudem przeżyła okupację niemiecką, ale której pomocy właśnie w tamtych czasach odmówiła wraz z mężem późniejsza pani profesor (Sławomira Łozińska). Jej rolę rozszerza bowiem o specjalne zadanie. Znajdujemy się także na zajęciach uniwersyteckich, lecz tym razem to zapewne seminarium, w trakcie którego wykładowczyni stara się omówić ze studentami etyczne zagwozdki i jednocześnie zachęca ich do prezentowania życiowych historii, których byli świadkami albo o których słyszeli. Oglądamy zatem zdarzenia, które powinny być rozważone i przez aktorów, i widzów. Aktorzy są wykonawcami ról, ale tylko do pewnego stopnia. Można powiedzieć, że przyglądają się sobie i partnerom, są zarówno podmiotowi, jak i przedmiotowi (niemal każdy zresztą ma do zagrania kilka postaci). Choć też konwencje nieco tu się przenikają, bo nie jest tak, że na scenie przez cały czas są obecni wszyscy, że to jakaś wzajemna analiza, jakiś naiwny metateatr. Obserwujemy te sytuacje, czasem zapominając, że ta narracja ma wyjątkowe ramy. Zaznaczam jednak: czasem zapominając.
Skrzydelski: Wiesz, może zdarzyły się chwile, w których wyłoniła się bardziej przekonująca psychologia, ale uważam, że to i tak najmniejszy problem. I nawet problemem nie jest sposób na narrację. Powiem więcej: jako pomysł na sprytne i efektowne połączenie wątków z „Dekalogu” filmowego to jak najbardziej działa. Zwłaszcza że sekwencje dość płynnie przechodzą w kolejne. Trudno postawić zarzut, że to oddzielne etiudy.
Wiesław Cichy, Edyta Olszówka, Adam Szczyszczaj, Mateusz Kmiecik, Karol Pocheć, Małgorzata Kożuchowska, Sławomira Łozińska, ***. Fot. Natalia Kabanow / Archiwum Artystyczne Teatru Narodowego
Moroz: Chyba się nie posprzeczamy, widzimy to podobnie. Zasadniczym problemem jest coś zupełnie innego. Otóż widzimy aktorów, którzy z godnym uznania poświęceniem usiłują nam przekazać to, co nieporównanie lepiej przekazał Kieślowski. Raz po raz przegrywają z pierwowzorem, tak mocno osadzonym w świadomości odbiorców, że konkurowanie z nim w teatrze traci sens. Bo właściwie po co się spotkaliśmy w Teatrze Narodowym? Żeby jeszcze raz sobie przypomnieć, jak Janusz Gajos w „Dekalogu IV” rozmawiał z Adrianną Biedrzyńską, gdy chodziło o miłość ojca do córki, która być może nie była jego biologiczną córką? To było skrajnie nasycone intymnością, która mogła na nas tak oddziaływać jedynie w tym bezczelnym zbliżeniu, na które pozwala kamera. I mam uwierzyć, że w tych rolach Wiesław Cichy i Edyta Olszówka są tak samo przejmujący? Praktycznie rzecz biorąc, odtwarzają psychologię, która stanowi namiastkę tamtej.
Skrzydelski: I chyba najgorsze jest to, że mają świadomość, że wszystko, co robią, natychmiast przywołuje wspomnienie obrazu filmowego. Że nic więcej nie uda im się osiągnąć. Bo to Kieślowski z Piesiewiczem tak przewrotnie wyrazili przykazanie „Czcij ojca swego i matkę swoją”. To było ich i ich pozostanie. Powracanie do tego bez jakiegokolwiek nowego odniesienia będzie łamaniem innego przykazania, które powinno z kolei przyświecać każdemu twórcy teatralnemu: na scenie nie konkuruj z filmem/kinem.
Moroz: Konfrontacja ojca z córką to oczywiście przykład. Akurat Wiesław Cichy i Edyta Olszówka nie ponoszą wyjątkowej winy. Nie zapędzaj się.
Skrzydelski: Zgoda. Przegrywają wszyscy, mniej lub bardziej. A Małgorzata Kożuchowska jako obiekt pożądania nastolatka (Paweł Brzeszcz) z „Krótkiego filmu o miłości”, czyli „Dekalogu VI”? Zastanawiam się, czemu ma służyć ta dodana do jej roli choreografia odzwierciedlająca motyw dominacji i uległości? Faruga chyba był przekonany, że podpowiada widzom coś więcej. Zagadnienie uprzedmiotowionej kobiecości? Czy to ma być odkrycie wyższej rangi? Ta męcząca choreografia staje się zresztą taktyką maskującą bezradność wobec scenariusza Kieślowskiego/Piesiewicza. A dość dziwaczną formę przyjmuje w jednej z pierwszych scen, z „Dekalogu I”, o naukowcu, który nazbyt uwierzył w to, że logika i racjonalizm dają odpowiedź na wszystko. Karol Pocheć – chcąc nie chcąc podlegając porównaniom z pamiętną rolą Henryka Baranowskiego – prezentuje coś w rodzaju tańca-lamentu ze zmarłym synem na rękach. Przepraszam za skrót myślowy, ale rezultat zahacza o pretensjonalność, a winę ponosi wyłącznie reżyser, który uznał, że jeśli coś doda – najlepiej lirycznego – to uzyska wartość dodaną. W teatrze to niełatwe. Chciałbym także delikatnie zwrócić uwagę, że dla widzów, którzy nie znają scenariusza oryginalnego, choćby właśnie „Dekalog I” jest niezrozumiały.
Mateusz Kmiecik, Małgorzata Kożuchowska. Fot. Natalia Kabanow / Archiwum Artystyczne Teatru Narodowego
Moroz: Mam gorszą wiadomość.
Skrzydelski: Jeszcze gorszą?
Moroz: Całe przedstawienie zakłada znajomość wersji filmowej, co bardzo zastanawia, kiedy przyjmiemy, że Faruga chciał się dowiedzieć, jak „Dekalog” dialoguje z tak zwanym tu i teraz. No i poza tym – co z młodszym widzem? Kontemplujemy walkę reżysera z niewolniczym przywiązaniem do znaczeń, które wypracowali Kieślowski z Piesiewiczem. I reżyser nie jest w stanie go pokonać.
Skrzydelski: Ale Faruga sam sobie zaprzeczył. Chciał sprawdzać wartość dziesięciu przykazań w czasach, w których żyjemy, a przecież scenografia odwzorowuje PRL w pełnej krasie. Przebywamy w ponurej świetlicy, w której ustawiono długi stół, a na nim możemy rozpoznać przedmioty żywcem wyjęte z tamtej epoki, np. telefon. Bohaterowie noszą podłe stroje, bo na inne nikogo z PRL-owskich blokowisk nie było stać. Wszystko odsyła nas do przeszłości. Gdyby tylko Faruga, Gabunia i Holewińska wyjrzeli przez okno Teatru Narodowego, natychmiast by pojęli, że legendarny scenariusz należy przepisać na nowo, traktując go jako punkt wyjścia i nie obawiając się ryzyka. Na naszych oczach przez ostatnie dwie dekady doszło do absolutnej zmiany paradygmatu kultury (przede wszystkim z racji rewolucji internetowej), który zdążył przedefiniować komunikację międzyludzką na każdej płaszczyźnie. A nas zmusza się do patrzenia, jak aktorzy wyciągają papierosy z opakowań, których kostiumograf z rekwizytorem musieli chyba szukać po aukcjach staroci na Allegro? I to ma być dyskusja o dziesięciu przykazaniach anno domini 2022?
Moroz: Użyłeś określenia „dziesięć przykazań”. A to brzmi inaczej niż „Dekalog”. I również udowadnia, że Faruga ma niewiele do powiedzenia. Chodzi mi o to, że u Kieślowskiego pytanie o Boga nieustannie nam towarzyszy. Ono jest w domyśle. I w finale każdego rozdziału bardzo ciąży. Powróćmy choćby do zakończenia wspomnianego przez ciebie, chyba zresztą najlepszego, „Dekalogu I”. Tam Bóg milczy; milczy, gdyż taki jest jego plan, ale może też dlatego, że jest okrutny? Zatem teologia Kieślowskiego/Piesiewicza istnieje. Z kolei ze spektaklu Farugi zostaje nam sama lekcja filozofii, która tylko podsuwa przykłady.
Skrzydelski: Nic dodać, nic ująć. No dobrze, uderzamy w tę propozycję bezlitośnie, ale od siebie mogę powiedzieć, że jeśli coś Farudze się udało, to na pewno unaocznienie samotności. Dostrzegam w tych postaciach nieprawdopodobną rozpacz istnienia, zupełną bezradność. To zapamiętam. Punkt dla reżysera.
Moroz: Widać tę rozpacz w motywacjach, które nawet gdy są najgorsze, dają się choćby częściowo usprawiedliwić. W ostatniej odsłonie u Farugi morderca taksówkarza (Paweł Brzeszcz) z „Krótkiego filmu o zabijaniu”, czyli „Dekalogu V”, zostaje wystawiony na okrutny osąd tłumu (czyli nas), tymczasem chwilę wcześniej usłyszeliśmy o tragicznym splocie jego losu. Zakończenie mnie ujęło. To nagłe urwanie narracji. A teraz tego zbrodniarza zwiążemy i zabijemy. I w akcie społecznej zemsty zrobimy to razem z wami, którzy tego oczekujecie. Punkt ode mnie.
Skrzydelski: I ode mnie. Ale Paweł Brzeszcz przed egzekucją, łapczywie paląc papierosa, mógłby aż tak się nie trząść. Bo zagrał bardziej epileptyka.
Moroz: A miłosierdzie?
Skrzydelski: Pokornie milknę.
Ocena: 2,5 / 6
„Dekalog”
na podstawie Krzysztofa Kieślowskiego i Krzysztofa Piesiewicza
reż.: Wojciech Faruga
adaptacja: Davit Gabunia
dramaturgia: Julia Holewińska
scenografia, kostiumy: Katarzyna Borkowska
muzyka: Bartosz Dziadosz
choreografia: Krystian Łysoń
Teatr Narodowy (Scena przy Wierzbowej im. Jerzego Grzegorzewskiego)
premiera: 8 października 2022 r.
Poprzednie rozmowy Skrzydelskiego i Moroza:
„Między ziemią a niebem”. Rozmowa o „Matce Joannie od Aniołów”, reż. Wojciech Faruga, Teatr Narodowy
„Gombro na oparach”. Rozmowa o „Ślubie”, reż. Radosław Rychcik, Teatr Zagłębia
„Bandaż na krwawiące serce”. Rozmowa o „Lazarusie”, reż. Jan Klata, Teatr Capitol we Wrocławiu
„Wszystko, czego dziś chcesz”. Rozmowa o „Oszustach”, reż. Jan Englert, Och-Teatr
„Ćwiczenia z nienawiści”. Rozmowa o „Sonacie jesiennej”, reż. Grzegorz Wiśniewski, Teatr Narodowy
„Wuefiści kontra literaci”. Rozmowa o „Końcu z Eddym”, reż. Anna Smolar, Teatr Studio
„Walka postu z karnawałem”, rozmowa o „Czerwonych nosach”, reż. Jan Klata, Teatr Nowy w Poznaniu
„Czyja to właściwie kwestia?”, rozmowa o „M. G.”, reż. Monika Strzępka, Teatr Polski w Warszawie
„Rozpacz i zmierzch”, rozmowa o „Trzech siostrach”, reż. Jan Englert, Teatr Narodowy
„Ocalony?”. Rozmowa o „Powrocie do Reims”, reż. Katarzyna Kalwat, Nowy Teatr w Warszawie
„Strefa zgniotu”, rozmowa o „Kraszu”, reż. Natalia Korczakowska, Teatr Studio
„Kilka ciepłych chwil”, rozmowa o „Minettim”, reż. Andrzej Domalik, Teatr Polonia
„Eseje znad Styksu”, rozmowa o „3SIOSTRACH”, Reż. Luk Perceval, TR Warszawa, Narodowy Stary Teatr
„Ziemio, przebacz”, rozmowa o „Pikniku pod Wiszącą Skałą”, reż. Lena Frankiewicz, Teatr Narodowy
„Rewolta w podrygach”, rozmowa o „Biesach”, reż. Paweł Miśkiewicz, Narodowy Stary Teatr
„Polska plaża". Rozmowa o „Don Juanie”, reż. Mikołaj Grabowski, Teatr Ateneum
„Falowanie i spadanie”. Rozmowa podsumowująca sezon 2020/2021
„Prawdziwe kłamstwa”, rozmowa o „Balkonie”, reż. Jan Klata, Teatr Wybrzeże
„Wtopa w ciemnościach”, rozmowa o „Życie jest snem”, reż. Paweł Świątek, Teatr Imka
„Rach-ciach”, rozmowa o „Inteligentach”, reż. Wojciech Malajkat, Scena Mała Warszawa
„Dzielenie przez zero”, rozmowa o „Krumie”, reż. Małgorzata Warsicka, Teatr Polski w Bielsku-Białej
„Poszaleć bez okazji”, rozmowa o „Don Kichocie”, reż. Igor Gorzkowski, Teatr Soho
„Poczciwa norma”, rozmowa o „Wachlarzu”, reż. Maciej Englert, Teatr Współczesny w Warszawie
„Chichot zza winkla”, rozmowa o „Zamku”, reż. Paweł Miśkiewicz, Teatr Narodowy
„Dziecko z kąpielą”, rozmowa o „Pułapce”, reż. Wojciech Urbański, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Ludzie, którzy jątrzą”, rozmowa o „Młodziku”, reż. Igor Gorzkowski, Teatr Ochoty
„Spopieleni”, rozmowa o „Rewizorze”, reż. Jurij Murawicki, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Opowieści z meblościanki”, rozmowa o „Bowiem w Warszawie”, reż. Marcin Liber, Teatr Studio
„Oświeć mnie, oświeć”, rozmowa o „Wyszedł z domu”, reż. Marek Fiedor, Wrocławski Teatr Współczesny
„Teatr jest tylko formą (miłości)”, rozmowa o „Przybyszu”, reż. Wojciech Kościelniak, Teatr Rampa
„Głos sponad”, rozmowa o „Don Juanie”, reż. Piotr Kurzawa, Teatr Polski w Warszawie
„Namiastka życia, przedsionek śmierci”, rozmowa o „Judaszu”, reż. Adam Sajnuk, Teatr WARSawy
„Żegnajcie, bogowie”, rozmowa o „Sztuce intonacji”, reż. Anna Wieczur, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Zagraj to jeszcze raz, wolniej”, rozmowa o „Don Juanie”, reż. Radosław Rychcik, Teatr Nowy w Łodzi
„Snuj się, snując”, rozmowa o „Mieszkaniu na Uranie”, reż. Michał Borczuch, Nowy Teatr w Warszawie
„Trud pokrzepiania”, rozmowa o „Historyji o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim”, reż. Jarosław Gajewski, Teatr Osterwy w Lublinie
„Koniec i początek”, rozmowa o „Mama zawsze wraca”, reż. Marek Kalita, Muzeum Polin
„Bezpieczny wirus”, rozmowa o „Ożenku”, reż. Janusz Gajos, Och-Teatr
„Przy okazji, do kolacji”, rozmowa o „Mężu i żonie”, reż. Krystyna Janda, Teatr Polonia
„Nowe sytuacje”, rozmowa o „Marii Stuart”, reż. Grzegorz Wiśniewski, Teatr Narodowy
„Walczę, więc jestem”, rozmowa o „Zamku”, reż. Franciszek Szumiński, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Zdążyć powiedzieć wszystko”, rozmowa o „To wiem na pewno”, reż. Iwona Kempa, Teatr Ateneum
„Wszyscy jesteśmy Polskami”, rozmowa o „Dniu świra”, reż. Piotr Ratajczak, Teatr Ateneum
„Zaklęcia prowincjonalne”, rozmowa o „Tomie na wsi”, reż. Wojciech Rodak, TR Warszawa
„Warzenie”, rozmowa o „Ulissesie”, reż. Maja Kleczewska, Teatr Polski w Poznaniu
„Słodkie omnibusy”, rozmowa o „Odpowiedzialności”, reż. Michał Zadara, Teatr Powszechny w Warszawie
„Czekając na cud”. Rozmowa podsumowująca sezon 2021/2022
„Złapani na ściemie”, rozmowa o „Fanatykach prawdy”, reż. Piotr Ratajczak, Teatr Ochoty
„Kierunek Amnezja”, rozmowa o „Życiu pani Pomsel”, reż. Grzegorz Małecki, Teatr Polonia
„Wzrastając”, rozmowa o „Olimpie”, reż. Wojciech Kościelniak, Teatr Collegium Nobilium
„Niezbadane wyroki”, rozmowa o „Kto chce być Żydem?”, reż. Jacek Braciak, Teatr Powszechny w Łodzi