O „Wiśniowym sadzie”, premierze toruńskiego Teatru Horzycy, rozmawiają Jakub Moroz i Przemysław Skrzydelski
Moroz: Już na starcie czuję, a raczej po twojej minie wnoszę, że podróż do Torunia, miasta, które podobno niezwykle lubisz, nie przemieni się w dobre wspomnienie?
Skrzydelski: Za dużo zdradzasz. Chcesz w ten sposób ustawić dyskusję, ułatwić sobie zadanie? Że niby ja malkontent, a ty człowiek widzący świat w jaśniejszych barwach? Przepraszam bardzo, ale co jest dziwnego w tym, że liczyłem na więcej? Uważam Łukasza Kosa – przynajmniej tak go zapamiętałem z lat dawniejszych – za rozsądnego reżysera. I zapewne w tej kwestii nie zmieniło się tak wiele. Z tym że teraz wystawił Czechowa. A w takiej sytuacji nawet rozsądni tracą głowę z powodu skali zadania, gubią się w chaosie własnych chęci, brną w ślepe uliczki interpretacji, łapią się tysiąca tematów naraz.
Moroz: To teraz ja przepraszam, ale – o ile dobrze kojarzę – nie tak dawno mieliśmy co najmniej dwa wspaniałe przedstawienia czechowowskie. Choć wspaniałe – to mało powiedziane. Oba były mistrzowskie. Myślę o Luku Percevalu i jego wariacji wokół „Trzech sióstr” z TR/Starego Teatru oraz kameralnym, ściśniętym do tragedii rozgrywającej się w ubogich czterech ścianach, „Wujaszku Wani” Małgorzaty Bogajewskiej z Teatru Ludowego. To chyba nie jest tak, że w zmaganiach z Czechowem ex definitione rozsądni tracą głowę?
Skrzydelski: Niech ci będzie. Bywają i takie fajerwerki jak te, które wymieniłeś. Akurat odnośnie do Percevala – trudno było się spodziewać porażki, to musiało być przynajmniej ciekawe. Jednak co do Bogajewskiej – dodałbym istotny przypis, bo pamiętam również jej „Trzy siostry” pokazane w warszawskim Dramatycznym osiem lat temu, i to z kolei była potężna porażka, utrata rozsądku – jeśli wolisz. Bo według starej prawdy Czechow kusi jak cholera i rzadko się udaje. Statystyki GUS-u mówią wszystko. Fakty to fakty. A dzisiejsza historia toruńska tylko powyższe dane potwierdza.
Moroz: Ale może „Wiśniowy sad” pośród dzieł Czechowowskich nie jest aż tak pechowy? Choć – zgoda – jest wielu takich, którzy uważają, że to Czechow absolutnie najlepszy, lecz jednocześnie najtrudniejszy. Myślę jednak, że Łukaszowi Kosowi udało się przeprowadzić klarowną myśl. Choć to określenie kuleje i nie do końca oddaje sens tego, co oglądamy na scenie Horzycy. A oglądamy upadek wszystkich po kolei. Powiedziałbym, że to teatr symetryczny. Nie wiem nawet, czy kiedykolwiek i gdziekolwiek widziałem bohaterów dramatu tak zjednoczonych w poczuciu zniechęcenia życiem, tak bezradnych.
Skrzydelski: Z twoich słów wynikałoby, że Kos zrobił teatr spójny, podporządkowany dość konkretnemu spojrzeniu na Czechowa, w tonie skrajnie egzystencjalnym. Sądzę, że w tej diagnozie przesadzasz. Zobacz, że to właściwie kilka spektakli w jednym. Nie powiesz mi, że akt pierwszy przystaje do drugiego, a drugi do trzeciego. Kos chciał pogodzić kilka zamysłów i być może nawet teoretycznie to mogło zadziałać, jednak gdy przychodzi co do czego, przepracowanie idei z aktorami…
Moroz: …Zaczynają się schody, wiem. Nie twierdzę, że na każdym etapie to się broni, jednak zaznaczam, że mimo wszystko przez te ponad dwie i pół godziny reżyser toczy szlachetny bój o to, żeby tym „Wiśniowym sadem” powiedzieć coś o nas tu i teraz. Sam tytuł mógł wskazywać, że znów dowiemy się czegoś o współczesnej Rosji, lecz stało się odwrotnie, rozmawiamy o Polsce i rozmawiamy o niej zupełnie inaczej niż choćby w całkiem przekonywającym i omawianym przez nas rok temu „Wiśniowym sadzie” Krystyny Jandy z warszawskiego Polskiego. Wówczas chodziło reżyser o unaocznienie dramatu odchodzącej elity, którą miałby zastąpić prosty lud i jego prosty instynkt. Kos z kolei stara się opowiadać o tym, że winę za niespełnione marzenia, zawiedzione ambicje, porzucone plany ponoszą dokładnie wszyscy, równie beznadziejni i równie żałośni w pogrążaniu się we własnych fobiach i egoizmach.
Skrzydelski: No dobrze, tyle że zgodziłbym się jedynie w tym, że malutka część tego, co opisujesz, potwierdza się w akcie drugim i trzecim (chociaż pod koniec już tej pewności nie mam). Ale co zrobić z początkiem? Tych pierwszych pięćdziesiąt minut zmęczyło mnie niemiłosiernie. To było udawanie tradycyjnie granego Czechowa. Kłopot w tym, że niełatwo wyjaśnić, dlaczego jest tak grany. Aktorki i aktorzy z pewnością nie zostali o tym poinformowani. Raniewska wraca do rodzinnej posiadłości i wzrusza się tym, że widzi stare meble. Nie mogłem się pozbyć wrażenia, że Ewa Galusińska wybrała drogę środka trochę z bezsilności. Czy to ma być ratunkowy wariant naiwnego psychologizmu, bazujący na ogólnej wiedzy, że Czechowa tak wypada grać – na wszelki wypadek trochę sentymentalnie? Na scenie, na której i my zasiadamy – bo w akcie pierwszym widownia zostaje przeniesiona w głąb sceny – pojawiają się znane nam postaci, między którymi nie zachodzą żadne relacje. Pozostaje zatem szperanie w pamięci i przypominanie sobie, kim jest Gajew (Jarosław Felczykowski) i co stanowi o zachowaniu Anii (Julia Szczepańska), a co o postawie Warii (Julia Sobiesiak-Borucka). Jestem w stanie się założyć, że młodzież, która chciałaby coś z tego dramatu zrozumieć, zostaje wprowadzona w świat totalnie niedostępny albo mówiąc dokładniej: niezachęcający do tego, by go poznawać.
Moroz: Ja postrzegam akt pierwszy inaczej. Choć zgadzam się co do kłopotu z relacjami. Też uważam, że wypada to blado. Ale patrz na całość. Po krótkiej przerwie przenosimy się do foyer i wychodzi na jaw, że ta pozorna grzeczność czy nieokreśloność bohaterów zostaje brutalnie sfalsyfikowana. Raniewska podczas wieczornej zabawy zaczyna się zachowywać jak marna kurtyzana, niemal wszyscy pogrążają się w pijanym widzie i tylko Firs (Paweł Tchórzelski) zdaje się dostrzegać realny stan rzeczywistości.
Skrzydelski: Brzmi dość atrakcyjnie. Przeskakujemy z jednej konwencji w drugą. Jednak zadam też pytanie: czy to, co proponuje Kos w pierwszej odsłonie przedstawienia, w ogóle dałoby się utrzymać dłużej? Czy to nie jest tak, że to przełamanie było konieczne? I nie za bardzo rozumiem, z czego miałaby wynikać ta nagła zmiana. Najpierw nie wiemy o postaciach praktycznie niczego, a potem ni stąd, ni zowąd właściwie zostajemy ustawieni pod ścianą i zmuszeni do obserwowania, jaka to z nich trupa godnych pożałowania frustratów, z których każdy znalazł się nie w swoim miejscu. Nie kupuję tego. Ta konstrukcja jest nazbyt łatwa. Już bardziej przyjmuję to, że Trofimow (Igor Tajchman) w pierwszym akcie przechadza się między fotelami na widowni, wygrywając na gitarze „Creep” Radiohead i śpiewając ten przebój po rosyjsku. Choć to jego uskarżanie się na marny los oferuje mi niewiele więcej niż tautologię wobec Trofimowa. To sposoby, panie redaktorze, sposoby.
Moroz: Po prostu nie pierwszy raz jesteś niesprawiedliwy do przesady.
Skrzydelski: I powiedz mi jeszcze, że jestem niesprawiedliwy, bo znów odrzucam te zabawy kamerą z ręki, gdy jeden z aktorów rejestruje w zbliżeniu twarz drugiego… Jeszcze raz przepraszam, ale widziałem to już dziesiątki razy i mam dosyć. Wolę ułożony, konsekwentny, dobrze zagrany „Wiśniowy sad” w wersji Jandy niż pocieszanie się, że wraz z aktorami mogę podziwiać teatralne korytarze. Na twarzach aktorów Kosa nie widzę rozpaczy, widzę za to nachalne emocje. W dużej mierze zresztą druga część spektaklu jest przypadkowa. Równie dobrze moglibyśmy wyjść z aktorami na ulicę.
Moroz: Jeszcze raz powtarzam: ta przegrana wszystkich jest dojmująca. Nikt nie ma tu racji, bo każdy chce tylko załatwić swoje interesy. W trzeciej części widać to wyraźnie. Znany porządek zostaje przywrócony. Zasiadamy już na fotelach, a dom Raniewskiej na scenie powoli pustoszeje. Wydaje mi się, że dopiero wtedy wszyscy orientują się, że warto nadrobić stracony czas, ale przecież i tak jest już za późno, więc może za wszelką cenę należy iść do przodu, wyjechać, porzucić przeszłość i szukać nadziei w nowym rozdaniu. Łopachin Przemysława Chojęty jako ktoś, kto wymusza u pozostałych konieczność konfrontacji z nadchodzącą przyszłością, dostaje u Kosa wyjątkową szansę, zostaje wyposażony w świadomość, że taki, a nie inny los jest naturalną drogą dla każdego. Jednak po jakimś czasie orientujemy się, że i on jest skompromitowany, słaby, chwiejny. Według mnie to się układa jako opowieść w trzech epizodach: najpierw widzimy nas samych sparaliżowanych niepewnością spotkania i konfrontacji wobec bliskich, potem następuje ujawnienie prawdy o nas, a w finale przekonujemy się, że – jak to zazwyczaj – warto podjąć starania o kolejne życiowe doświadczenia, bo przecież nic innego nam nie pozostało. Karmimy się jedynie nową nadzieją, ale dokąd ona nas zaprowadzi? Kos podsyca jeszcze teatralność sytuacji, gdyż być może to nasze tu i teraz odnosi się również do powagi współczesnego teatru? Przecież w ostatniej sekwencji, prezentowanej jako fragment filmowy na ekranie, aktorzy wsiadają do samochodów czekających na nich przed głównym wejściem do Horzycy. Oczywiście można się kłócić o to – i od razu wyczuwam twój zarzut – czy warto do „Wiśniowego sadu” dodawać zakończenie, mimo że scena wcześniejsza, z monologiem Firsa, zdaje się domykać sensy także w ujęciu Kosa, ale może to rzeczywiście próba nieuporządkowanego, przesadnie spontanicznego podkreślenia wielu spraw za pomocą jednego wybitnego tekstu? Przyznaję, że sporo w tym wigoru, żywiołu…
Skrzydelski: …Wkurzenia na wszystko i wszystkich w Polsce w jednym momencie?
Moroz: Dokładnie. Ze strony Kosa to – prawdopodobnie – błąd, bo zachowuje się jak początkujący twórca, który pragnie wyrzucić z siebie zbyt wiele skarg, ale nie dostrzega, że dla innych taka dawka może być trudna do wytrzymania. W każdym razie ja w takich reżyserskich potyczkach dostrzegam uczciwość i brak kalkulacji. To dla mnie całkiem sporo.
Skrzydelski: Naprawdę staram się to docenić.
Moroz: Postaraj się. Czasem.
Ocena: Moroz: 3 / 6; Skrzydelski: 2 - / 6
Antoni Czechow
przekład: Agnieszka Lubomira Piotrowska
reż.: Łukasz Kos
scenografia: Paweł Walicki
kostiumy: Barbara Sikorska-Bouffal
Teatr im. Wilama Horzycy w Toruniu (Duża scena)
premiera: 20 listopada 2022 r.
Poprzednie rozmowy Skrzydelskiego i Moroza:
„Między ziemią a niebem”. Rozmowa o „Matce Joannie od Aniołów”, reż. Wojciech Faruga, Teatr Narodowy
„Gombro na oparach”. Rozmowa o „Ślubie”, reż. Radosław Rychcik, Teatr Zagłębia
„Bandaż na krwawiące serce”. Rozmowa o „Lazarusie”, reż. Jan Klata, Teatr Capitol we Wrocławiu
„Wszystko, czego dziś chcesz”. Rozmowa o „Oszustach”, reż. Jan Englert, Och-Teatr
„Ćwiczenia z nienawiści”. Rozmowa o „Sonacie jesiennej”, reż. Grzegorz Wiśniewski, Teatr Narodowy
„Wuefiści kontra literaci”. Rozmowa o „Końcu z Eddym”, reż. Anna Smolar, Teatr Studio
„Walka postu z karnawałem”, rozmowa o „Czerwonych nosach”, reż. Jan Klata, Teatr Nowy w Poznaniu
„Czyja to właściwie kwestia?”, rozmowa o „M. G.”, reż. Monika Strzępka, Teatr Polski w Warszawie
„Rozpacz i zmierzch”, rozmowa o „Trzech siostrach”, reż. Jan Englert, Teatr Narodowy
„Ocalony?”. Rozmowa o „Powrocie do Reims”, reż. Katarzyna Kalwat, Nowy Teatr w Warszawie
„Strefa zgniotu”, rozmowa o „Kraszu”, reż. Natalia Korczakowska, Teatr Studio
„Kilka ciepłych chwil”, rozmowa o „Minettim”, reż. Andrzej Domalik, Teatr Polonia
„Eseje znad Styksu”, rozmowa o „3SIOSTRACH”, Reż. Luk Perceval, TR Warszawa, Narodowy Stary Teatr
„Ziemio, przebacz”, rozmowa o „Pikniku pod Wiszącą Skałą”, reż. Lena Frankiewicz, Teatr Narodowy
„Rewolta w podrygach”, rozmowa o „Biesach”, reż. Paweł Miśkiewicz, Narodowy Stary Teatr
„Polska plaża". Rozmowa o „Don Juanie”, reż. Mikołaj Grabowski, Teatr Ateneum
„Falowanie i spadanie”. Rozmowa podsumowująca sezon 2020/2021
„Prawdziwe kłamstwa”, rozmowa o „Balkonie”, reż. Jan Klata, Teatr Wybrzeże
„Wtopa w ciemnościach”, rozmowa o „Życie jest snem”, reż. Paweł Świątek, Teatr Imka
„Rach-ciach”, rozmowa o „Inteligentach”, reż. Wojciech Malajkat, Scena Mała Warszawa
„Dzielenie przez zero”, rozmowa o „Krumie”, reż. Małgorzata Warsicka, Teatr Polski w Bielsku-Białej
„Poszaleć bez okazji”, rozmowa o „Don Kichocie”, reż. Igor Gorzkowski, Teatr Soho
„Poczciwa norma”, rozmowa o „Wachlarzu”, reż. Maciej Englert, Teatr Współczesny w Warszawie
„Chichot zza winkla”, rozmowa o „Zamku”, reż. Paweł Miśkiewicz, Teatr Narodowy
„Dziecko z kąpielą”, rozmowa o „Pułapce”, reż. Wojciech Urbański, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Ludzie, którzy jątrzą”, rozmowa o „Młodziku”, reż. Igor Gorzkowski, Teatr Ochoty
„Spopieleni”, rozmowa o „Rewizorze”, reż. Jurij Murawicki, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Opowieści z meblościanki”, rozmowa o „Bowiem w Warszawie”, reż. Marcin Liber, Teatr Studio
„Oświeć mnie, oświeć”, rozmowa o „Wyszedł z domu”, reż. Marek Fiedor, Wrocławski Teatr Współczesny
„Teatr jest tylko formą (miłości)”, rozmowa o „Przybyszu”, reż. Wojciech Kościelniak, Teatr Rampa
„Głos sponad”, rozmowa o „Don Juanie”, reż. Piotr Kurzawa, Teatr Polski w Warszawie
„Namiastka życia, przedsionek śmierci”, rozmowa o „Judaszu”, reż. Adam Sajnuk, Teatr WARSawy
„Żegnajcie, bogowie”, rozmowa o „Sztuce intonacji”, reż. Anna Wieczur, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Zagraj to jeszcze raz, wolniej”, rozmowa o „Don Juanie”, reż. Radosław Rychcik, Teatr Nowy w Łodzi
„Snuj się, snując”, rozmowa o „Mieszkaniu na Uranie”, reż. Michał Borczuch, Nowy Teatr w Warszawie
„Trud pokrzepiania”, rozmowa o „Historyji o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim”, reż. Jarosław Gajewski, Teatr Osterwy w Lublinie
„Koniec i początek”, rozmowa o „Mama zawsze wraca”, reż. Marek Kalita, Muzeum Polin
„Bezpieczny wirus”, rozmowa o „Ożenku”, reż. Janusz Gajos, Och-Teatr
„Przy okazji, do kolacji”, rozmowa o „Mężu i żonie”, reż. Krystyna Janda, Teatr Polonia
„Nowe sytuacje”, rozmowa o „Marii Stuart”, reż. Grzegorz Wiśniewski, Teatr Narodowy
„Walczę, więc jestem”, rozmowa o „Zamku”, reż. Franciszek Szumiński, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Zdążyć powiedzieć wszystko”, rozmowa o „To wiem na pewno”, reż. Iwona Kempa, Teatr Ateneum
„Wszyscy jesteśmy Polskami”, rozmowa o „Dniu świra”, reż. Piotr Ratajczak, Teatr Ateneum
„Zaklęcia prowincjonalne”, rozmowa o „Tomie na wsi”, reż. Wojciech Rodak, TR Warszawa
„Warzenie”, rozmowa o „Ulissesie”, reż. Maja Kleczewska, Teatr Polski w Poznaniu
„Słodkie omnibusy”, rozmowa o „Odpowiedzialności”, reż. Michał Zadara, Teatr Powszechny w Warszawie
„Czekając na cud”. Rozmowa podsumowująca sezon 2021/2022
„Złapani na ściemie”, rozmowa o „Fanatykach prawdy”, reż. Piotr Ratajczak, Teatr Ochoty
„Kierunek Amnezja”, rozmowa o „Życiu pani Pomsel”, reż. Grzegorz Małecki, Teatr Polonia
„Wzrastając”, rozmowa o „Olimpie”, reż. Wojciech Kościelniak, Teatr Collegium Nobilium
„Niezbadane wyroki”, rozmowa o „Kto chce być Żydem?”, reż. Jacek Braciak, Teatr Powszechny w Łodzi
„Po jedenaste”, rozmowa o „Dekalogu”, reż. Wojciech Faruga, Teatr Narodowy
„Miłość i jakość”, rozmowa o „żONie”, reż. Adam Sajnuk, Scena Mała Warszawa
„Pierwsza przymiarka do czarów”, rozmowa o „Pustostanach”, reż. Hanna Kłoszewska, Teatr Ochoty
„Bzdety i sztankiety”, rozmowa o „Księgach Jakubowych”, reż. Michał Zadara, Teatr Narodowy