O „Przedwiośniu”, premierze warszawskiego Teatru Powszechnego w reżyserii Pawła Łysaka, rozmawiają Jakub Moroz i Przemysław Skrzydelski.
Moroz: W sensie meteorologicznym coraz optymistyczniej dookoła. Ku lepszemu idzie. A zatem Paweł Łysak i Paweł Sztarbowski z „Przedwiośniem” trafiają idealnie?
Skrzydelski: A jakże. Dyrektorzy z Pragi jak nikt inny wąchają czas. Reżyseruje dyrektor Łysak, adaptuje zaś dyrektor do spraw programowych Sztarbowski (ze wsparciem dramaturgicznym aktywisty społecznego, Sebastiana Słowińskiego). Choć być może nawet i Łysak, i Sztarbowski reżyserowali. Rzekłbym, że dzieje się w tym dziele tyle, że równie dobrze mogli reżyserować i dyrektorzy, i aktorzy, maszyniści i ludzie z ulicy. Panie redaktorze, gdybyśmy my obaj mieli coś wyreżyserować, to zapewne tak by to wyglądało. Albo gorzej.
Moroz: Nie wykluczam, że odnieślibyśmy sukces. Biorąc pod uwagę nasze umiejętności w opanowywaniu sceny i ustawianiu aktorów? Nagroda ze debiut murowana.
Skrzydelski: Wydarzenie dekady. Widowisko roku.
Moroz: Kłopot w tym, że niestety zarówno Paweł Łysak, jak i Paweł Sztarbowski debiutantami nie są, więc Nagrody Swinarskiego tym razem nie dostaną. My byśmy za takie „Przedwiośnie” dostali. Niechybnie.
Skrzydelski: Bezproblemowo. A gdyby tak na jakiś festiwal nadwiślański dzieło praskie zaprosić? Z pocałowaniem ręki. Choć silna konkurencja nie śpi.
Moroz: Trochę znów sobie żartujemy. Ale czy da się inaczej? Bo czy dyrektor Łysak naprawdę reżyseruje?
Moroz: Czy kierownik Sztarbowski serio adaptuje?
Skrzydelski: Pytania się mnożą.
Moroz: A odpowiedzi brak.
Skrzydelski: Jest za to dość ciemna, niemal pusta scena.
Moroz: Aktor Michał Czachor wkracza na scenę z ironicznym uśmiechem pod wąsem (prawdziwym). Przechadza się z lewej na prawą. Ach, od razu poznałem ten styl. Ta swoboda, ten brak kompleksów, totalny luz. I już wiedziałem, że niekonieczne o teatr tu chodzić będzie. O coś więcej. Zawsze jest coś więcej, ważniejszego niż teatr.
Skrzydelski: Sprawa jest ważniejsza. Ale nie wiem, czy wiesz, że do teatru wystarczy sam fakt zaistnienia aktora w przestrzeni sceny. Wyobraź sobie, że tak jest. Zatem to jednak teatr, a Michał Czachor zdaje się w pełni usprawiedliwiony (tutaj przypis nieco dłuższy, lecz naprawdę podstawowy: Czachor gra Cezarego Barykę, co zostaje jasno powiedziane, ale później się okaże, że tego Baryki dużo do zagrania nie dostał i właściwie nie wiadomo, o co aktorowi Czachorowi „się rozchodzi”, wiadomo jedynie, że za bardzo zaufał reżyserowi, a to niedobrze, gdy reżyserowi ufa się bezgranicznie). I to o tym już na samym początku poważnym tonem zostajemy pouczeni.
Moroz: Pouczają lewicowi aktywiści społeczni, co to wespół z aktorami rzecz kreują, slogany przez mikrofony dopowiadając. I na te słynne Petera Brooka rozważania o przestrzeni się powołują. Jak wiadomo, lewicowi aktywiści, zresztą wszyscy aktywiści, Brooka czytają do snu osiem dni w tygodniu.
Skrzydelski: A w Powszechnym trochę jeszcze poświecą lampą, trochę światła zgaszą. I pouczą, że w teatrze światło może raz padać na aktora, raz trzymać go w ciemności.
Moroz: I tyle wystarczy? Niebywałe.
Skrzydelski: Wierz mi, że wystarczy. Tak Brook chciał. Amen.
Moroz: A więc tu nas mają. Ale do tej przestrzeni coś jeszcze dorzucić trzeba. Tylko co?
Skrzydelski: Hmm… Może ekrany?
Moroz: Oczywiście – filmy, rzuty z rzutnika, greenscreeny (przypis konieczny: zwane też blueboxami – niezwykle atrakcyjna technika obróbki obrazu, odkryta w lutym 2023 r. przez reżysera Pawła Łysaka i jego asystenta Pawła Sztarbowskiego, w teatrze daje wiele uciechy twórcom; po detale odsyłamy do Wikipedii) i kamerki (to akurat w teatrze znane od wieków, ale wciąż modne). Niech się mnożą ku chwale sztuki.
Skrzydelski: Niech się mnożą przodem do przodu. W takim teatrze wszystko jest przodem do przodu. I wszystko jest pokazywane, jak w teatrze niektórych innych reżyserów. Na lewo most, na prawo most. I wtedy patrzymy w odpowiednią stronę. W teatrze praskim najczęściej most jest po lewej, a to po to, żeby aktorzy za dużo się nie rozglądali, bo to spowalnia przebieg akcji i trzeba by dodawać dialogi, być może nawet z literatury, a nie ze scenariusza dyrektora programowego.
Moroz: Pewnym zaskoczeniem może być jednak to, że Powszechny znajduje się po prawej stronie Wisły. No dobrze, i co? I dodawszy całą tę elektryfikację, teatr już widzisz ogromny?
Skrzydelski: Taki teatr już „solidne ma podstawy budowy”. Ale dodajmy Żeromskiemu rumieńców!
Moroz: Jak? Może za pomocą ironii? Parodii? Może potraktujmy z lekką kpiną tekst powieści?
Skrzydelski: Lekką? Po co się ograniczasz? To nas uwolni od ciężaru interpretacji. I niechybnie rozbawi widza. Stara mądrość zawsze się sprawdza: jak nie wiesz, co zrobić z klasyką, to a) potraktuj ją prześmiewczo, b) spuść jej manto, robiąc z niej bryka na pięć stron w formacie A5, ale dla niepoznaki zostaw kilka cytacików in extenso, c) zastosuj opcję a i b jednocześnie. No i jeszcze przekaż rady aktorowi.
Moroz: Zagraj, że nie grasz. Nie przejmuj się. Widz to kupi. Jak Polsatowski kabaret. To credo duetu dyrektorskiego.
Skrzydelski: Trochę dla widza obraźliwe, ale co tam.
Moroz: Zatem nie może być zbyt kabaretowo. W końcu o postępową ideę chodzi.
Skrzydelski: Więc poprzetykaj kabareton monologami aktywistów. Dydaktycznie postępuj.
Moroz: I o czym to będzie? To „Przedwiośnie”. Nie zapominajmy, co się dziś wystawia przy Zielenieckiej.
Skrzydelski: O tym, czy palić Belweder, czy zostawić? Urządzić krwawą jatkę obszarnikom, czy tworzyć własne szklane komitety?
Moroz: Ale Żeromski palić nie chciał. Te domy szklane się mu marzyły.
Skrzydelski: Chyba tak. Jednak czy to ważne?
Moroz: No tak. O postęp przecież chodzi. Za Żeromskiego inny był postęp niż dzisiaj. To może i samemu pisarzowi wystawmy rachunek? Trochę z pozycji ahistorycznych (a jakże).
Skrzydelski: Że mizogin, że antysemita? Że pisarz słaby, bo długie opisy pisał?
Moroz: Idźmy dalej.
Skrzydelski: Że faszysta?
Moroz: To następnym razem. Wszak autora jednak wystawiamy. Jeszcze szkoły nie przyjdą, a my tu popołudniówki też gramy.
Skrzydelski: Oj, szkołom to współczuję, bo uczniowie będą musieli na lekcjach opowiadać, co z Żeromskiego zrozumieli.
Moroz: Przykładowo: jak zrozumieli taką scenę w dworku Hipolita Wielosławskiego (tutaj przypis znów nieco dłuższy, lecz realnie ważki: w tej, choć chyba nie tylko w tej, roli Arkadiusz Brykalski, który miał również grać Szymona Gajowca, przyjaciela Baryki z dzieciństwa – przynajmniej tak podano w programie, ale, zdaje się, Brykalskiemu Gajowca to całkiem wycięli albo reżyser nakazał aktorowi grać tak, żeby nie było wiadomo, gdzie Gajowiec, a gdzie Wielosławski; albo jeszcze inaczej, lecz to i tak bez znaczenia, bo nie widać z powodu nieporadnego ruchu scenicznego i ogólnej przypadkowości, znanej także pod nazwą „reżyseria od sceny do sceny”). W sekwencji tej wszyscy robią sobie jaja z ziemiańskiego życia i obyczajów.
Skrzydelski: Zrozumieli w jeden i jedynie słuszny sposób. Już sam wielki Karol Marks mówił o idiotyzmie życia wiejskiego. I my o tym nie powinniśmy zapominać. Przecież to idiotyczne: kawiarka podaje kawę. Zwariowałeś? W dwudziestym pierwszym wieku? (przypis przy okazji, krótszy: dyrektor ds. programowych dorzucił do tej sceny nieco wieszcza Mickiewicza – detale w Wikipedii).
Moroz: Bądź co bądź, jak nauczał wielki Marks, podmiotem postępu są robotnicy, a nie jacyś wsteczni ziemianie, co srebrnej cukiernicy chłopu żałują. Ale poczekaj, poczekaj. Już jesteśmy we dworze? Jak tam dotarliśmy? Pędzisz jak szalony.
Skrzydelski: Bryczką. Cezary z Hipolitem jadą ze stacji kolejowej do dworu nawłockiego bryczką. Zatem Czachor i Brykalski udają, że jadą bryczką. I sugerują, że to jest śmieszne. A za nimi na ekraniku widzimy leśną drogę, nagraną kamerą w ruchu, jak w dawnym hollywoodzkim kinie, gdy w ten sposób kręcono sceny samochodowe. I to rzeczywiście jest bardzo, bardzo śmieszne. Jak w teatrze Michała Zadary.
Moroz: Może to Zadara reżyserował? Przynajmniej tę jedną scenę?
Skrzydelski: Może konsultował, doradzał Pawłowi Łysakowi? Jakoś podszeptywał konwencje (niektóre) Pawłowi Sztarbowskiemu? (przypis, dość istotny: Sztarbowski zawsze bardzo cenił teatr Zadary, jeszcze jako krytyk był pod jego wrażeniem, a potem Zadara po wielokroć pracował w praskim gmachu). Coś jest na rzeczy. W każdym razie tytuły sekwencji przedstawienia Łysak wyświetla nad sceną. To znów zupełnie jak u Zadary, który robi to od niepamiętnych czasów. Żeby widz nie zapomniał, co ogląda.
Moroz: Przynajmniej wszystko zdaje się jasne. Ale my jakoś lekko przeskoczyliśmy sobie z początku seansu w sam środek. Bo przecież najpierw jest dzieciństwo głównego bohatera, są kolejne wątki, a dopiero potem przyjaźń z Wielosławskim, uratowanym przez Barykę w trakcie wojny polsko-bolszewickiej.
Skrzydelski: Trzymasz się niemodnych kategorii, jak klarowność czy logika. Odpuść. Już ustaliliśmy: aktorzy są na scenie, i to wystarczy. Coś krzyczą, głównie przed siebie albo do kamer. Generalnie szukają swojego miejsca, przechadzając się lub gestykulując nadmiernie. Pada multum żartów, bywa smutno i wzruszająco (np. śmierć ojca Baryki – w tej roli, ojca, a nie śmierci - Arkadiusz Brykalski), bywa smutno i groźnie, kiedy to na ekranikach widzimy niepokojące obrazki: z czerwonej rewolucji, rzezi Ormian (przypis sytuacyjny: rzeź Ormian to zdarzenie mroczne, więc – bez żartów – na scenie zostaje odmalowane w mrocznej tonacji), wojenne (tu przypis niestety dłuższy, przepraszamy: w chwili prezentacji losów bitewnych protagonisty reżyser stosuje doniosłe strategie, znane m.in. z teatru rzadko docenianego klasyka, Michała Zadary – podziwiamy zbliżenie kamerą na figurki żołnierzyków ustawionych na makiecie; uwaga dodatkowa: to świetny moment, budzi respekt zarówno jeśli chodzi o inwencję inscenizacyjną, jak i o moc emocji, których dostarcza widzom).
Moroz: Na żółwie tempo narzekać nie można. Sceny posuwają się sprawnie.
Moroz: „Posuwają się sprawnie”. To taka nowomowa, wiemy. Ale to w stylu przedmiotu opisu. Jednak istotne jest, ażeby zauważyć, iż wiele motywów, które sugerowałyby, że Żeromski to jednak za rewolucją nie był, zniknęło. I przecież żadnej dyskusji ideowej w spektaklu nie odnajdziemy. Trzecia część powieści praktycznie wyparowała. Dziwne, gdyż wydawałoby się, że okres, w którym żyjemy, zachęca do debat. Niektórzy mówią o upadku mody konserwatywnej, niektórzy o widocznym zwrocie lewicowym. To naprawdę dziwne. Niby do marszu na instytucje tu się przekonuje, lecz w zasadzie nie wiemy, z czego owo przekonywanie wynika. Czy wszyscy są za, czy czasem trochę przeciw? Realnie kto głosuje za czym?
Skrzydelski: Dziwne, nie powiem, ale za to, panie redaktorze, są wygłupy, gadżety i post-Brechtowskie chwyty w służbie teatrowi. Jednak jeszcze dziwniejsze jest to, że rok po inwazji Rosji na Ukrainę prascy dyrektorzy chętnie wyśmiewają wszystko, co tylko kojarzy się z tożsamością narodową, w tym przypadku polską. A za swoją Ukraińcy dziś oddają życie. Tę akurat szyderę w tej realizacji łatwo wyczuć i w tym wszyscy jej uczestnicy wydają się zgodni.
Moroz: Jednak Ukraińcy może jeszcze nie są na tym etapie postępu.
Skrzydelski: A jak postęp, to feminizm. Feminizm, nie faszyzm. Warto przy okazji uhonorować kobiety zasłużone dla niepodległego państwa polskiego.
Moroz: To brzmi niepokojąco. Państwa. Jakoś tak podniośle. To tak w domyśle należy powiedzieć. Ogólnie po prostu zasłużone.
Skrzydelski: Jak feminizm, to podniosły. To patriarchat śmieszy. A Żeromski jako mizogin lekceważył kobiety – to już wiemy. Dlatego warto znów skorzystać z dobrodziejstw techniki i wyświetlić nazwiska pań na ekranikach. Stare, dobre sposoby działają najlepiej.
Moroz: Ostatecznie to kobiety zrzuciły okowy patriarchatu, uzyskując prawa wyborcze.
Skrzydelski: Zatem opłacało się „Przedwiośnie” wystawić. Chyba. Pewności nie ma.
Moroz: Myślę, że ogólnie było warto. Chwytliwy tytuł wpisano do repertuaru. Żeby nie było, że w Powszechnym rodzimej literatury się nie szanuje.
Skrzydelski: Zawsze lepiej powiedzieć, że się wystawia Żeromskiego, a nie książkę telefoniczną. Choć teatr Łysaka i Sztarbowskiego w tej chwili ma już siłę rażenia taką jak lektura książki telefonicznej. Jeszcze kilka lat temu miał przynajmniej ciut większą.
Moroz: Teatr, który się wtrąca, nie może w każdej minucie rozpadać się na kawałki. Tak czy inaczej, klasyka odfajkowana. Scena znów może pozostać pusta.
Skrzydelski: Szczególnie że zionęła pustką przez dwie i pół godziny.
Ocena: 1 / 6
„Przedwiośnie”
na podstawie powieści Stefana Żeromskiego
scenariusz i dramaturgia: Paweł Sztarbowski
reż.: Paweł Łysak
scenografia: Robert Rumas
muzyka: Dominik Strycharski
wideo: Karol Rakowski
Teatr Powszechny im. Zygmunta Hübnera (Duża scena)
premiera: 24 lutego 2023 r.
Poprzednie rozmowy Skrzydelskiego i Moroza:
„Między ziemią a niebem”. Rozmowa o „Matce Joannie od Aniołów”, reż. Wojciech Faruga, Teatr Narodowy
„Gombro na oparach”. Rozmowa o „Ślubie”, reż. Radosław Rychcik, Teatr Zagłębia
„Bandaż na krwawiące serce”. Rozmowa o „Lazarusie”, reż. Jan Klata, Teatr Capitol we Wrocławiu
„Wszystko, czego dziś chcesz”. Rozmowa o „Oszustach”, reż. Jan Englert, Och-Teatr
„Ćwiczenia z nienawiści”. Rozmowa o „Sonacie jesiennej”, reż. Grzegorz Wiśniewski, Teatr Narodowy
„Wuefiści kontra literaci”. Rozmowa o „Końcu z Eddym”, reż. Anna Smolar, Teatr Studio
„Walka postu z karnawałem”, rozmowa o „Czerwonych nosach”, reż. Jan Klata, Teatr Nowy w Poznaniu
„Czyja to właściwie kwestia?”, rozmowa o „M. G.”, reż. Monika Strzępka, Teatr Polski w Warszawie
„Rozpacz i zmierzch”, rozmowa o „Trzech siostrach”, reż. Jan Englert, Teatr Narodowy
„Ocalony?”. Rozmowa o „Powrocie do Reims”, reż. Katarzyna Kalwat, Nowy Teatr w Warszawie
„Strefa zgniotu”, rozmowa o „Kraszu”, reż. Natalia Korczakowska, Teatr Studio
„Kilka ciepłych chwil”, rozmowa o „Minettim”, reż. Andrzej Domalik, Teatr Polonia
„Eseje znad Styksu”, rozmowa o „3SIOSTRACH”, Reż. Luk Perceval, TR Warszawa, Narodowy Stary Teatr
„Ziemio, przebacz”, rozmowa o „Pikniku pod Wiszącą Skałą”, reż. Lena Frankiewicz, Teatr Narodowy
„Rewolta w podrygach”, rozmowa o „Biesach”, reż. Paweł Miśkiewicz, Narodowy Stary Teatr
„Polska plaża". Rozmowa o „Don Juanie”, reż. Mikołaj Grabowski, Teatr Ateneum
„Falowanie i spadanie”. Rozmowa podsumowująca sezon 2020/2021
„Prawdziwe kłamstwa”, rozmowa o „Balkonie”, reż. Jan Klata, Teatr Wybrzeże
„Wtopa w ciemnościach”, rozmowa o „Życie jest snem”, reż. Paweł Świątek, Teatr Imka
„Rach-ciach”, rozmowa o „Inteligentach”, reż. Wojciech Malajkat, Scena Mała Warszawa
„Dzielenie przez zero”, rozmowa o „Krumie”, reż. Małgorzata Warsicka, Teatr Polski w Bielsku-Białej
„Poszaleć bez okazji”, rozmowa o „Don Kichocie”, reż. Igor Gorzkowski, Teatr Soho
„Poczciwa norma”, rozmowa o „Wachlarzu”, reż. Maciej Englert, Teatr Współczesny w Warszawie
„Chichot zza winkla”, rozmowa o „Zamku”, reż. Paweł Miśkiewicz, Teatr Narodowy
„Dziecko z kąpielą”, rozmowa o „Pułapce”, reż. Wojciech Urbański, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Ludzie, którzy jątrzą”, rozmowa o „Młodziku”, reż. Igor Gorzkowski, Teatr Ochoty
„Spopieleni”, rozmowa o „Rewizorze”, reż. Jurij Murawicki, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Opowieści z meblościanki”, rozmowa o „Bowiem w Warszawie”, reż. Marcin Liber, Teatr Studio
„Oświeć mnie, oświeć”, rozmowa o „Wyszedł z domu”, reż. Marek Fiedor, Wrocławski Teatr Współczesny
„Teatr jest tylko formą (miłości)”, rozmowa o „Przybyszu”, reż. Wojciech Kościelniak, Teatr Rampa
„Głos sponad”, rozmowa o „Don Juanie”, reż. Piotr Kurzawa, Teatr Polski w Warszawie
„Namiastka życia, przedsionek śmierci”, rozmowa o „Judaszu”, reż. Adam Sajnuk, Teatr WARSawy
„Żegnajcie, bogowie”, rozmowa o „Sztuce intonacji”, reż. Anna Wieczur, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Zagraj to jeszcze raz, wolniej”, rozmowa o „Don Juanie”, reż. Radosław Rychcik, Teatr Nowy w Łodzi
„Snuj się, snując”, rozmowa o „Mieszkaniu na Uranie”, reż. Michał Borczuch, Nowy Teatr w Warszawie
„Trud pokrzepiania”, rozmowa o „Historyji o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim”, reż. Jarosław Gajewski, Teatr Osterwy w Lublinie
„Koniec i początek”, rozmowa o „Mama zawsze wraca”, reż. Marek Kalita, Muzeum Polin
„Bezpieczny wirus”, rozmowa o „Ożenku”, reż. Janusz Gajos, Och-Teatr
„Przy okazji, do kolacji”, rozmowa o „Mężu i żonie”, reż. Krystyna Janda, Teatr Polonia
„Nowe sytuacje”, rozmowa o „Marii Stuart”, reż. Grzegorz Wiśniewski, Teatr Narodowy
„Walczę, więc jestem”, rozmowa o „Zamku”, reż. Franciszek Szumiński, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Zdążyć powiedzieć wszystko”, rozmowa o „To wiem na pewno”, reż. Iwona Kempa, Teatr Ateneum
„Wszyscy jesteśmy Polskami”, rozmowa o „Dniu świra”, reż. Piotr Ratajczak, Teatr Ateneum
„Zaklęcia prowincjonalne”, rozmowa o „Tomie na wsi”, reż. Wojciech Rodak, TR Warszawa
„Warzenie”, rozmowa o „Ulissesie”, reż. Maja Kleczewska, Teatr Polski w Poznaniu
„Słodkie omnibusy”, rozmowa o „Odpowiedzialności”, reż. Michał Zadara, Teatr Powszechny w Warszawie
„Czekając na cud”. Rozmowa podsumowująca sezon 2021/2022
„Złapani na ściemie”, rozmowa o „Fanatykach prawdy”, reż. Piotr Ratajczak, Teatr Ochoty
„Kierunek Amnezja”, rozmowa o „Życiu pani Pomsel”, reż. Grzegorz Małecki, Teatr Polonia
„Wzrastając”, rozmowa o „Olimpie”, reż. Wojciech Kościelniak, Teatr Collegium Nobilium
„Niezbadane wyroki”, rozmowa o „Kto chce być Żydem?”, reż. Jacek Braciak, Teatr Powszechny w Łodzi
„Po jedenaste”, rozmowa o „Dekalogu”, reż. Wojciech Faruga, Teatr Narodowy
„Miłość i jakość”, rozmowa o „żONie”, reż. Adam Sajnuk, Scena Mała Warszawa
„Pierwsza przymiarka do czarów”, rozmowa o „Pustostanach”, reż. Hanna Kłoszewska, Teatr Ochoty
„Bzdety i sztankiety”, rozmowa o „Księgach Jakubowych”, reż. Michał Zadara, Teatr Narodowy
„Bankruci za wszelką cenę”, rozmowa o „Wiśniowym sadzie”, reż. Łukasz Kos, Teatr Horzycy w Toruniu
„Zło, którym się karmię”, rozmowa o „Łaskawych”, reż. Maja Kleczewska, Teatr Śląski
„Splendor, morał i kapelusz”, rozmowa o „Mizantropie”, reż. Jan Englert, Teatr Narodowy
„Ukryte pod spodem”. Rok teatralny 2022 podsumowują Skrzydelski z Morozem
Moralizm i grafomania. Rok teatralny 2022 podsumowują Skrzydelski z Morozem – suplement
„Ile procent normy?”, rozmowa o „Tangu”, reż. Wawrzyniec Kostrzewski, Teatr Polski w Warszawie
„Nie myśl o mnie źle”, rozmowa o „Grze”, reż. Norbert Rakowski, Teatr Garnizon Sztuki
„Być w kropce”, rozmowa o „Arce i ego”, reż. Lucy Sosnowska, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Skowyt w słoneczny dzień”, rozmowa o „Wzrusz moje serce”, reż. Artur Tyszkiewicz, Teatr Ateneum