O „Don Juanie”, premierze Teatru Ateneum w reżyserii Mikołaja Grabowskiego, rozmawiają Jakub Moroz i Przemysław Skrzydelski
Skrzydelski: Przy okazji Molierowskiego „Don Juana”, którego nową wersję przygotował Mikołaj Grabowski, zadumałem się nad Molierem z polskich scen w ostatnich latach.
Moroz: I jaki efekt tych dumań?
Skrzydelski: No nie jest dobrze, drogi kolego. We wspomnieniach jakaś pustka. Choć wydaje się, że – użyję pojemnego i nadającego się na każdą okazję stwierdzenia – Molier miałby nam dziś dużo do powiedzenia. Z kolei to, co pamiętam, to naprawdę realizacje sprzed kilku już dobrych lat: wspaniały „Tartuffe albo Szalbierz” w reżyserii Jacques’a Lassalle’a z Teatru Narodowego (2006) i zadowalająca „Szkoła żon” z warszawskiego Teatru Polskiego (2011), również w reżyserii Lassalle’a.
Moroz: I od tamtej pory posucha?
Skrzydelski: Tak jakby. Chyba że miałbym mówić o pewnym koszmarnym „Mizantropie” z Poznania, ale wolę nie. Zachowajmy tylko dobrą pamięć.
Moroz: W takim razie zapuśćmy się jeszcze dalej w odmęty czasu i
przypomnijmy, że polscy reżyserzy potrafili jednak Moliera znakomicie odczytywać.
Skupmy się nawet na samym „Don Juanie” i wymieńmy spektakle Bohdana Korzeniewskiego, który jako specjalista od Moliera i tłumacz jego sztuk tytuł ten wystawiał w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych kilkukrotnie. No i przywołajmy Jerzego Grzegorzewskiego.
Skrzydelski: Pan ma zacięcie do archeologii. Ale Grzegorzewski tak, on zawsze u mnie na pierwszym miejscu. Jego słynny „Don Juan” parysko-warszawski (1995, 1996) z Jerzym Radziwiłowiczem, który też spolszczył wtedy tę sztukę, a dziś z tego przekładu korzysta także Mikołaj Grabowski.
U Grzegorzewskiego to był Don Juan potraktowany niezwykle serio, można powiedzieć egzystencjalny, naznaczony śmiercią, przegraną. Zresztą mówiąc bardziej ogólnie, Molierowskie komedie kryją w sobie morze rozpaczy i zgryzoty. To oczywiste.
Moroz: No i filozofii. Ten mit jest jednym z najważniejszych w nowożytnej kulturze europejskiej. Nieprzypadkowo istnieje tyle jego wersji – od Tirsa de Moliny przez Mozarta i Da Pontego aż po Maxa Frischa. I tyle komentarzy filozoficznych – od Kierkegaarda po Bataille’a.
Podobnie jak Faust stał się Don Juan pojemnym obrazem, wyrażającym dylematy człowieka nowoczesnego.
I to na wiele różnych sposobów.
Skrzydelski: Czy my jesteśmy na pana wykładzie? Zapytajmy może, czy w przedstawieniu Mikołaja Grabowskiego coś z tego zaistniało? Czy np. Don Juan to intelektualista albo życiowy eksperymentator, a może tylko hedonista?
Moroz: Nie za bardzo żaden z nich. Don Juana gra w Ateneum Tomasz Schuchardt, skądinąd aktor znakomity. I jest w tej roli dziwna niekonsekwencja. Z jednej strony Schuchardt podkreśla wolnomyślicielskie kwestie tytułowej postaci. Z drugiej trudno się oprzeć wrażeniu, że pokazuje bezrefleksyjnego sybarytę, skupionego wyłącznie na czerpaniu z życia przyjemności.
Skrzydelski: Mniej więcej tak to wygląda. To Don Juan z brzuszkiem. Filozof hedonista na naszą – polską, dzisiejszą – miarę. Mikołaj Grabowski dość topornie uwspółcześnia realia, budując proste odniesienia. Weźmy scenę uwodzenia wieśniaczek (Julia Konarska, Katarzyna Ucherska). W Ateneum rzecz dzieje się nad polskim morzem, na co wskazuje plażowy kosz umieszczony pośrodku sceny. O względy Don Juana walczą zaś lokalne piękności z Instagrama.
Moroz: A za kilka lat zapewne także beneficjentki „500+”, na które celebryci będą narzekać, że ze swoją rozwydrzoną dzieciarnią tłoczą się na bałtyckich plażach, korzystając z obfitego socjalu. Może przesadzam, ale wyczuwalny jest w tym spektaklu zamiar dokopania klerykalno-konserwatywno-świętoszkowatej klitce. Temu służą, przypominające antyczną parabazę, wypowiedzi Don Juana. Nieprzypadkowo wspominam tu komedię starogrecką, bo teatr Arystofanesa był przecież teatrem politycznym, a słowa wygłaszane bezpośrednio do publiczności dotyczyły ważnych problemów wspólnoty.
Skrzydelski: Tylko czy łatwa satyra Mikołaja Grabowskiego na pewno zasługuje na miano teatru politycznego?… W każdym razie nie ma wątpliwości, że ta opowieść mniej skupia się na tytułowej postaci, a bardziej na otoczeniu, którego hipokryzję ma wydobyć wolnościowa postawa Don Juana. Tyle że jak dla mnie to chwilami już nawet nie satyra, lecz kabaret. „Scena plażowa” to tylko przykład.
Moroz: Wyrazem wyjątkowej niekonsekwencji jest z kolei scena między Don Juanem a jego ojcem Don Luisem (Artur Barciś).
Skrzydelski: Barciś gra w kostiumie historycznym. Jak to wytłumaczyć?
Moroz: Może reprezentuje archaiczną, przebrzmiałą moralność? Bo na pewno jest postacią odrażającą.
Skrzydelski: Barciś przykuł moją uwagę. Doceniłbym jego robotę za nienachalną vis comica.
Moroz: Jest ciekawy, kiedy pozbawia swego Don Luisa wymiaru realistycznego i gra skrótem, jakby jego postać miała coś z pacynki.
Skrzydelski: Ale przez większość czasu Mikołaj Grabowski szyje jednak grubymi nićmi. Choćby spotkanie z Elwirą po jej wstąpieniu do klasztoru. Czujemy, że wbrew egzaltowanym deklaracjom postać grana przez Paulinę Gałązkę wciąż pożąda Don Juana. Jednak reżyser znów pokazuje to za pomocą zbyt tanich skojarzeń. To taka reżyseria dla mało wymagających. Swoją drogą nie bardzo rozumiem, dlaczego Paulina Gałązka na początku jest osobą obłąkaną.
Moroz: Wiele decyzji trudno tu wyjaśnić. Dlatego nie byłem zaskoczony, kiedy posąg Komandora (Przemysław Bluszcz) objawił się jako stetryczały starzec. Ledwo może mówić, a co dopiero wysłać Don Juana do piekła?
Skrzydelski: Sganarel Doroty Nowakowskiej należy jednak do innej kategorii.
Moroz: To postać wyraźnie pęknięta, ale to właśnie stanowi o jakości tej roli. Z jednej strony Sganarel potępia swego pana, bo tak nakazuje zakorzeniona w nim ludowa moralność. Z drugiej zaś Don Juan wyraźnie go fascynuje, choć przed samym sobą nie chce się do tego przyznać.
Skrzydelski: Jest w tym Sganarelu sporo absurdu, takiej niedorzeczności – może zwłaszcza w tym, że tkwią w nim cechy zarówno męskie, jak i żeńskie?
A teraz finał: rozpustnik schodzi do piekła. Ale co to za piekło? Zapraszają do niego seksowne diablice. Każdy chciałby tam trafić.
Moroz: Piekło u Mikołaja Grabowskiego ma w sobie coś z jasełkowej czy odpustowej tandety. Jest, jak się zdaje, projekcją prowincjonalnego zabobonu. Nawet śmierć Don Juan przyjmuje jak słynny Big Lebowski braci Coenów. Tylko to jest właśnie największa pułapka i największe fiasko przedstawienia w Ateneum. Skoro śmierci zostaje odebrana jej groza, to i stawka gry, w którą gra Don Juan, jest błaha. Dramat przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.
Skrzydelski: A scena Ateneum płonie. Ten ogień rzecz jasna też jest tandetny, jak z teledysku zespołu heavymetalowego z dawnych lat.
Moroz: To także potężny problem tego spektaklu. Niestety patrzymy na dekorację rodem z powiatowego domu kultury.
Skrzydelski: A i muzyka nie bardzo się tłumaczy. Jaki sens w tej wersji dramatu mają barokowe cytaty muzyczne? Co wnoszą? Pomijam już to, że wspomniane diablice tańczą do dźwięków techno.
Moroz: Dźwięk, obraz, sceniczna prawda… Wszystko mocno wysilone.
Skrzydelski: Na miarę dnia dzisiejszego?
Moroz: Nieco to słabe usprawiedliwienie.
Skrzydelski: Jesteśmy rozgoryczeni. Może nawet wściekli? Jak te diablice, o których niełatwo zapomnieć. W tym kontekście wspominanie Grzegorzewskiego czy Lassalle’a ma sadystyczny posmak.
Moroz: Twoja wyobraźnia buzuje. Jednak przede wszystkim wyobraźnia Mikołaja Grabowskiego. A Molier zasługuje na więcej.
Ocena: 1 / 6
Molier
„Don Juan albo kamienna uczta”
przekład: Jerzy Radziwiłowicz
reż.: Mikołaj Grabowski
scenografia i kostiumy: Zuzanna Markiewicz
Teatr Ateneum im. Stefana Jaracza (Scena główna)
premiera: 11 czerwca 2021 r.
Poprzednie rozmowy Skrzydelskiego i Moroza:
„Między ziemią
a niebem”. Rozmowa o „Matce Joannie od Aniołów”, reż. Wojciech Faruga, Teatr
Narodowy
„Gombro na
oparach”. Rozmowa o „Ślubie”, reż. Radosław Rychcik, Teatr Zagłębia
„Bandaż na krwawiące serce”. Rozmowa o „Lazarusie”, reż. Jan
Klata, Teatr Capitol we Wrocławiu
„Wszystko, czego dziś chcesz”. Rozmowa o „Oszustach”, reż. Jan
Englert, Och-Teatr
„Ćwiczenia
z nienawiści”. Rozmowa o „Sonacie jesiennej”, reż. Grzegorz Wiśniewski, Teatr
Narodowy
„Wuefiści kontra literaci”. Rozmowa o „Końcu z Eddym”, reż. Anna
Smolar, Teatr Studio
„Walka
postu z karnawałem”, rozmowa o „Czerwonych nosach”, reż. Jan Klata, Teatr Nowy
w Poznaniu
„Czyja to
właściwie kwestia?”, rozmowa o „M. G.”, reż. Monika Strzępka, Teatr Polski w
Warszawie
„Rozpacz i
zmierzch”, rozmowa o „Trzech siostrach”, reż. Jan Englert, Teatr Narodowy
„Ocalony?”.
Rozmowa o „Powrocie do Reims”, reż. Katarzyna Kalwat, Nowy Teatr w Warszawie
„Strefa
zgniotu”, rozmowa o „Kraszu”, reż. Natalia Korczakowska, Teatr Studio
„Kilka ciepłych chwil”, rozmowa o „Minettim”, reż. Andrzej
Domalik, Teatr Polonia
„Ziemio, przebacz”, rozmowa o „Pikniku pod Wiszącą Skałą”, reż. Lena Frankiewicz, Teatr Narodowy
„Rewolta
w podrygach”, rozmowa o „Biesach”, reż. Paweł Miśkiewicz, Narodowy Stary Teatr