O „Kto chce być Żydem?”, premierze warszawskiego Teatru Współczesnego, rozmawiają Jakub Moroz i Przemysław Skrzydelski
Skrzydelski: Jak na razie wszystkie możliwe święta minęły. Pora zatem wrócić do teatru.
Moroz: Cieszy cię to czy smuci?
Skrzydelski: Wręcz raduje, bo stołeczny Współczesny obiecuje nam inteligencką rozrywkę.
Moroz: A co to jest inteligencka rozrywka?
Skrzydelski: To taka rozrywka, przy której i pośmiać się można, i zadumać nad tym, co jest w Polsce do myślenia.
Moroz: Absolutnie wspaniała definicja. A my kolejny już raz w tym sezonie napotykamy duet reżysersko-dramatopisarski Wojciech Malajkat/Marek Modzelewski. Jednak w przypadku tytułu „Kto chce być Żydem?” to próba jeszcze trudniejsza niż przy „Inteligentach”, których omawialiśmy jakiś czas temu. To łączenie ognia z wodą.
Znów komedia z ambitną diagnozą społeczną, ale jej temat jest wybuchowy: stosunki polsko-żydowskie.
Skrzydelski: Taka ekwilibrystyka udaje się tylko najlepszym.
Moroz: Chcesz powiedzieć, że się nie udało?
Skrzydelski: Niespecjalnie. Jednak aby nie być tak lakonicznym: nuży mnie powtarzalność zabiegu dramaturgicznego, w którym łatwy śmiech nieoczekiwanie ma się przerodzić w poważną dyskusję, na którą najczęściej w tekstach Modzelewskiego nie ma już czasu, bo mimo wszystko więcej w nich żartu i zgrywu; a tu jak grom z jasnego nieba wśród bohaterów dramatu pojawia się problem, którego powaga i zawiłość są tak wielkie, że staje się jasne, że autor może go jedynie potraktować w uproszczeniu. W ten sposób racje, wielowymiarowość postaci czy dwuznaczność sporu zostają sprowadzone do przewidywalnego poziomu.
Moroz: I tak było także w „Inteligentach”.
Skrzydelski: Racja. Ale już dużo ciekawiej rozgrywała się sytuacja w „Niepamięci”, którą przed chwilą wystawił Piotr Ratajczak i którą razem też widzieliśmy. Z kolei chyba najciekawiej było w najbardziej udanym „Wstydzie” sprzed dwóch lat z tego samego Teatru Współczesnego, choć również odwołującym się do już ogranych schematów wokół polskich kłótni. Razi mnie jednak przede wszystkim to, że swoje pisanie Marek Modzelewski oparł na dość łatwo rozpoznawalnym chwycie, dla niepoznaki pokazywanym w różnych wariantach. A przecież kiedyś konstruował dramaty jednak inaczej.
Moroz: Mnie sam ten zabieg tak bardzo nie przeszkadza. Byłaby to jakaś forma intrygującej pułapki, zastawionej na widza, no właśnie… gdyby była. Nie jest, bo nie spełnia tego, co obiecuje.
Zamiast wnikliwej diagnozy społecznej dostajemy stek gazetowych sloganów udających życie.
Zamiast szlachetnego komizmu – farsowy rechot.
Skrzydelski: Zgodzę się, że w „Kto chce być Żydem?” jest tak o wiele bardziej niż w innych sztukach Modzelewskiego. Tylko co zawiodło?
Moroz: Nie mogłem oprzeć się wrażeniu jakiegoś humbugu. Niby wszystko gra, znakomici aktorzy zawiązują relacje, ale z teatru wychodzimy z niczym.
Skrzydelski: Jeszcze nie wychodź z teatru, zanim na dobre nie usiadłeś w fotelu. Trzeba by parę słów o intrydze.
Moroz: Oto Eliza (Iza Kuna) i jej mąż Karol (Andrzej Zieliński) urządzają kolację dla najbliższych. Okazji do świętowania jest kilka: Eliza właśnie została profesorem (wykłada estetykę), jej brat Marek (Cezary Łukaszewicz) chce przedstawić rodzinie nową narzeczoną Ilonę (Barbara Wypych), a do tego córka Karola i Elizy, Karolina (Ewa Porębska) przyjeżdża z Nowego Jorku razem ze swoim partnerem, Danielem (Krzysztof Dracz). Daniel to zamożny amerykański Żyd o polskich korzeniach. Musiał wyjechać z rodziną do USA jako dziecko z powodu kampanii antysemickiej z roku 1968. I może właśnie jego przyjazd skłania Elizę do wyznania, że chce przejść na judaizm. To już samo w sobie wywołuje konsternację otoczenia. I jeszcze okazuje się, że ukochany dziadek Elizy, przedwojenny nauczyciel, który zaraził ją miłością do książek, zataił swoją przynależność do endecji i wiodącą rolę w pogromie dokonanym na Żydach w podaugustowskim Rajgrodzie w 1941 r.
Skrzydelski: I oto opowieść precyzyjnie się domyka, kiedy wychodzi na jaw, że w tym właśnie pogromie zginął dziadek Daniela.
Moroz: Cóż za zbieg okoliczności! Kto by przewidział?!
Skrzydelski: Dworujesz sobie, ale rzeczywiście zasada prawdopodobieństwa, by tak rzec, została mocno nagięta, niczym w sitcomie. Zresztą poruszona tematyka jakoś niełatwo mieści się w konwencji tej sztuki oraz samego przedstawienia. We mnie wywołuje to wszystko poczucie szukania przez autorów zaskoczenia na siłę.
Moroz: Nie kpię sobie, tylko bronię jakiegoś podstawowego porządku. A druga sprawa to słabość melodramatycznego zabiegu spotkania potomków kata i ofiary.
Skrzydelski: Śmieszyło mnie użycie w spektaklu zbitek „endek”, „endecja” czy „stronnictwo narodowe”. Brzmiały one złowrogo, jak słowo „czarownica” w teatrze lalek. Daleko mi do tradycji endeckich, nie staję po żadnej stronie, ale ten rodzaj demonizacji budzi politowanie.
Nic mnie tak nie nudzi, jak publicystyka, która udaje, że nią nie jest.
Moroz: Dodajmy do tego, że najbardziej wrogi Danielowi okazuje się Marek, zaprezentowany jako nienawistny kibol o ponurych przekonaniach, który z początku jeszcze próbuje się powstrzymać przed wypowiadaniem antysemickich uwag, ale ostatecznie ulega swojemu charakterowi, co więcej, pod koniec sztuki poznajemy go również w roli damskiego boksera. I tak dopełnia się ten, nie nazbyt złożony, obraz polskiej rzeczywistości zarysowany w przedstawieniu.
Skrzydelski: Ale to nie wszystko, skoro mówisz o dopełnieniu. Przekonujemy się, że wola Elizy, aby przejść na judaizm, to mimo wszystko rodzaj pozy i snobizmu. Gdy dochodzi do konfrontacji z Danielem i poznania prawdy, Eliza broni dziadka za wszelką cenę. Kolejna nieciekawa postawa. Mąż Elizy też ma sporo na sumieniu, choć w zupełnie innej sprawie. Z kolei Ilona w trakcie pogawędek z Danielem przy stole okazuje się słodką idiotką, z którą można pogadać, lecz co najwyżej o kosmetykach. Daniel i Karolina jedyni mają tutaj sumienie, które powinno oświecić wszystkich, ale i tak nie oświeci, bo każdy pozostanie przy swoim zdaniu. Dość nachalnie te proporcje zostały rozłożone, tak aby nie było nawet cienia komplikacji.
Moroz: Podsumowując, można powiedzieć, że przeziera przez ten tekst dość tania pedagogika społeczna, szlachetna w swoich zamiarach, ale nierzetelna.
Skrzydelski: Dlaczego polski film i teatr nie umieją mówić o tych sprawach innym językiem?
Moroz: Może z powodu – obecnego także tutaj – groteskowego allosemityzmu, jakby to określił Artur Sandauer, czyli przekonania o zupełnej inności Żydów, zakodowanego w charakterystyce postaci. Sandauer pisał, że może on prowadzić zarówno do anty-, jak i filosemickich uprzedzeń. I tak się składa, że wszyscy bohaterowie poza Danielem naznaczeni są rażącą skazą charakteru (można przyjąć, że Karolina w Nowym Jorku została z polskich wad wyleczona, ale i tak pada o niej zdanie, iż „jest łatwa”). Tylko Daniel jawi się jako moralnie szlachetny.
Skrzydelski: To naprowadza nas na temat aktorstwa i psychologii. Niestety, choć właściwie wszyscy z zespołu aktorskiego budują swoje role sprawnie, to szyją je tylko z jednego kawałka materiału. Winien jest chyba szczególnie dramat, który nie dostarcza materiału do rozwoju charakterów. Marek Modzelewski aż do przesady eksploruje też ich komizm.
Moroz: Trochę to wszystko dziwi, rzecz ma w sobie jakąś zagadkę.
Skrzydelski: Może to teatr inteligencki w niepełnym tego słowa znaczeniu… Na scenie Erwina Axera. Trochę szkoda. Wolałbym także – nie ukrywam – żeby Wojciech Malajkat odważył się na prawdziwe ryzyko; jeszcze kilka lat temu wystawiał „Czarodziejską górę” Manna, co prawda w Teatrze Syrena, jednak była to jakaś próba. Ostatnio zauważam, że powtarza zbliżone do siebie poobiednie obyczajówki, raz w Polonii, raz w Kwadracie, a czasem jeszcze w innych komercyjnych lokalizacjach. Chciałbym zobaczyć coś więcej w wydaniu wybitnego aktora.
Moroz: Widzę, że maniera inteligenckiej pozy udziela się również tobie. To lepiej już kończmy.
Ocena: trzy z minusem
Marek Modzelewski
„Kto chce być Żydem?”
reż.: Wojciech Malajkat
scenografia: Wojciech Stefaniak
Teatr Współczesny w Warszawie (Scena Główna)
premiera: 10 grudnia 2021 r.
Poprzednie rozmowy Skrzydelskiego i Moroza:
„Między ziemią a niebem”. Rozmowa o „Matce Joannie od Aniołów”, reż. Wojciech Faruga, Teatr Narodowy
„Gombro na oparach”. Rozmowa o „Ślubie”, reż. Radosław Rychcik, Teatr Zagłębia
„Bandaż na krwawiące serce”. Rozmowa o „Lazarusie”, reż. Jan Klata, Teatr Capitol we Wrocławiu
„Wszystko, czego dziś chcesz”. Rozmowa o „Oszustach”, reż. Jan Englert, Och-Teatr
„Ćwiczenia z nienawiści”. Rozmowa o „Sonacie jesiennej”, reż. Grzegorz Wiśniewski, Teatr Narodowy
„Wuefiści kontra literaci”. Rozmowa o „Końcu z Eddym”, reż. Anna Smolar, Teatr Studio
„Walka postu z karnawałem”, rozmowa o „Czerwonych nosach”, reż. Jan Klata, Teatr Nowy w Poznaniu
„Czyja to właściwie kwestia?”, rozmowa o „M. G.”, reż. Monika Strzępka, Teatr Polski w Warszawie
„Rozpacz i zmierzch”, rozmowa o „Trzech siostrach”, reż. Jan Englert, Teatr Narodowy
„Ocalony?”. Rozmowa o „Powrocie do Reims”, reż. Katarzyna Kalwat, Nowy Teatr w Warszawie
„Strefa zgniotu”, rozmowa o „Kraszu”, reż. Natalia Korczakowska, Teatr Studio
„Kilka ciepłych chwil”, rozmowa o „Minettim”, reż. Andrzej Domalik, Teatr Polonia
„Eseje znad Styksu”, rozmowa o „3SIOSTRACH”, Reż. Luk Perceval, TR Warszawa, Narodowy Stary Teatr
„Ziemio, przebacz”, rozmowa o „Pikniku pod Wiszącą Skałą”, reż. Lena Frankiewicz, Teatr Narodowy
„Rewolta w podrygach”, rozmowa o „Biesach”, reż. Paweł Miśkiewicz, Narodowy Stary Teatr
„Falowanie i spadanie”. Rozmowa podsumowująca sezon 2020/2021
„Prawdziwe kłamstwa”, rozmowa o „Balkonie”, reż. Jan Klata, Teatr Wybrzeże
„Wtopa w ciemnościach”, rozmowa o „Życie jest snem”, reż. Paweł Świątek, Teatr Imka
„Rach-ciach”, rozmowa o „Inteligentach”, reż. Wojciech Malajkat, Scena Mała Warszawa
„Dzielenie przez zero”, rozmowa o „Krumie”, reż. Małgorzata Warsicka, Teatr Polski w Bielsku-Białej
„Poszaleć bez okazji”, rozmowa o „Don Kichocie”, reż. Igor Gorzkowski, Teatr Soho
„Poczciwa norma”, rozmowa o „Wachlarzu”, reż. Maciej Englert, Teatr Współczesny w Warszawie
„Chichot zza winkla”, rozmowa o „Zamku”, reż. Paweł Miśkiewicz, Teatr Narodowy
„Dziecko z kąpielą”, rozmowa o „Pułapce”, reż. Wojciech Urbański, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Ludzie, którzy jątrzą”, rozmowa o „Młodziku”, reż. Igor Gorzkowski, Teatr Ochoty
„Spopieleni”, rozmowa o „Rewizorze”, reż. Jurij Murawicki, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Opowieści z meblościanki”, rozmowa o „Bowiem w Warszawie”, reż. Marcin Liber, Teatr Studio