Nie pamiętaliśmy najczęściej ani imion, ani nazwisk jego bohaterów, ale widząc Bronisława Pawlika na ekranie, czuło się, że jest dobrze, że to jest polskie kino, a skoro polskie kino, to zawsze pan Bronisław – pisze Łukasz Maciejewski w AICT Polska.
Inne aktualności
- Warszawa. Premiera „Alicji w Krainie Cyberczarów” w Teatrze Baj – w sobotę 13.11.2025 11:25
- Warszawa. „Depesze” – teatralny hołd dla fenomenu Depeche Mode 13.11.2025 10:03
-
Warszawa. Dziś premiera tryptyku „Symfonia tańca” w TWON
13.11.2025 09:15
- Olsztyn. Spektakl „FOMO” zadebiutuje już w piątek na Scenie u Sewruka Teatru Jaracza 13.11.2025 08:58
- Warszawa. Psychoterapeutyczne spotkania filmowe „Kultura Kobietą” 13.11.2025 08:35
-
Warszawa. Wolontariat – śmieciówka – umowa o pracę. Młody człowiek na rynku pracy. Interwencyjne Forum Teatralne
13.11.2025 08:33
-
Kielce. Ministerstwo Kultury chce przejąć Teatr Żeromskiego
13.11.2025 08:30
-
Warszawa. O niedookreślonym znaczeniu planowego rozwoju publiczności w polskim ekosystemie teatralnym. Otwarta Scena IT
13.11.2025 08:30
- Warszawa. 37. Kolokwium Teatralne online 13.11.2025 08:15
- Rzeszów. W niedzielę premiera „Znaków szczególnych" w Teatrze Maska 13.11.2025 08:07
-
Stany Zjednoczone. Poezja Marii Pawlikowskiej- Jasnorzewskiej w nowojorskim Centrum Polsko-Słowiańskim
13.11.2025 08:06
-
Warszawa. Pawilon tańca i innych sztuk performatywnych zostanie otwarty 8 stycznia 2026 r.
12.11.2025 22:10
- Gdańsk. Mirosław Baka w kampanii „Wszędzie z kulturą" 12.11.2025 18:19
- Warszawa. „Przebłyski” Teatru Gudejko 25 listopada w Teatrze Współczesnym 12.11.2025 18:01
Ma się poczucie, że grał we wszystkich polskich filmach i serialach.
Że zawsze w pewnym momencie, po kwadransie, po dwóch, albo siedemnaście minut przed finałem, pojawiał się on.
I że to w zasadzie wystarczyło.
Nie pamiętaliśmy najczęściej ani imion, ani nazwisk jego bohaterów, ale widząc Bronisława Pawlika na ekranie, czuło się, że jest dobrze, że to jest polskie kino, a skoro polskie kino, to zawsze pan Bronisław.
Nie mam pojęcia, jak to naprawdę wyglądało, czy ktoś to zatwierdził, że skoro robi się film, trzeba mieć na planie Pawlika, na moment chociaż, na dzień, na pół, na dwa. Może to zresztą złudzenie, może wcale tak znowu wiele nie grał, ale chyba jednak występował często, od epizodu do epizodu, czasami zdarzyło się coś większego, a czasami wprost wspaniałego – jak Rzecki w „Lalce” Bera.
Tylko ta jego twarz, postura, spojrzenie, to była czysta poczciwość w mało poczciwym świecie, co zresztą wcale nie minęło. Świat i bez Pawlika nie będzie poczciwy.
On to jednak dawał, wnosił na ekran. Poczciwość, zawstydzenie, nie chciałbym napisać „fajtłapowość”, ale samo się ciśnie na usta.
W kurtce, w koszuli w kratę, role petentów, żebraków, urzędników niższego szczebla, dozorców.
„Chłopi”, „Polskie drogi”, „Ziemia obiecana”, „Ewa chce spać”, „Tabu”, filmy Hasa, Buczkowskiego, Kutza, Marczewskiego, Barańskiego, Zygadły. „Mąż swojej żony” u Barei, Rzecki. A jeszcze „Miś z okienka”, nie zapominajmy o misiu.
Losy tego aktora, ponure jak losy prawie całego tamtego pokolenia. Dzieciństwo, całe dzieciństwo, wchodzenie w dorosłość to była wojna. Decyzja o aktorstwie, szkolenie się u Iwo Galla, wybrzeże i Teatr Wybrzeże, potem Łódź, teatry warszawskie – przez wiele lat Powszechny, Polski, Ateneum, Współczesny. Teatry Warszawy, i współpraca ze wszystkimi świętymi, wieloletnia, cierpliwa, konsekwentna. Axer, Englert, Swinarski, ale i Szajna przecież, tytułowy Danton w spektaklu Wajdy, pod koniec życia otarł się jeszcze o Jarzynę nawet, o Agnieszkę Glińską, Norberta Rakowskiego.
I jeszcze choroba alkoholowa, wpisana w te straszne ciężko wódczane czasy. Wyborowa skoro nie było innych, wolnych wyborów. Tylko wyborowa.
Ostatnia rola, prawdziwie przejmująca. U mojego ukochanego Andrzeja Barańskiego, we „Wszystkich świętych”.
Nie mówił już, nie był w stanie zapamiętać tekstu, linijki nawet, a jednak był, i to dla wszystkich stanowiło wartość.
Prostota zaklęta nie w ciele tylko, to byłoby za mało. Prostota we wszystkim. Inaczej mówiąc: prawda.
Miał to jak nikt inny.