O „Zanurzeniu”, premierze Teatru Śląskiego w reżyserii Marcina Wierzchowskiego, rozmawiają Jakub Moroz i Przemysław Skrzydelski
Moroz: Myślę, że kiedy tylko dowiedzieliśmy się o nowym przedstawieniu Marcina Wierzchowskiego, od razu wiedzieliśmy, że kilka ważnych spraw będzie do przegadania.
Skrzydelski: Po jego „Los Endemoniados/Biesach” z opolskiego Teatru Kochanowskiego z maja ubiegłego roku (żałujemy, że do dziś nie udało nam się zobaczyć wcześniejszego „Alte Hajm/Starego domu” z Teatru Nowego w Poznaniu) możemy chyba powiedzieć, że to jeden z niewielu twórców, na którego kolejne dokonania po prostu czekamy. Tamtym spektaklem Wierzchowski udowodnił, że potrafi powołać na scenie autonomiczny świat, który wciąga, hipnotyzuje i pozostawia nas z pytaniami dotyczącymi również tego, na ile teatr jako forma spotkania międzyludzkiego jest w stanie pomagać (zarówno aktorom, jak i widzom) w rozpoznawaniu i weryfikowaniu w naszych głowach tego, co istotne. Choć przyznam, że miałbym problem, gdybym miał krótko zdefiniować ten rodzaj teatru.
Moroz: W zasadzie króluje w nim psychologia – to pierwsze wrażenie. Jednak przy drugim okazuje się też, że skala opowiadanych historii niespodziewanie się rozszerza i zaczynamy mieć do czynienia z subtelną taktyką Wierzchowskiego, za pomocą której rzeczywiście, jak wspomniałeś, każe on nam się konfrontować z samymi sobą i z postaciami, które powołał. Mówię o subtelności, bo Wierzchowski reżyseruje swoich aktorów tak, jakby mieli oni przeprowadzić operację na podświadomości własnej oraz widzów. To zagadkowe i bardzo angażujące.
Skrzydelski: Tak chyba obaj się czuliśmy w trakcie oglądania tamtych „Biesów”, które same w sobie stały się także rozmową o sile teatru, a może przede wszystkim o cenie, jaką nierzadko trzeba zapłacić za sztukę w ogóle.
Moroz: A tym razem, na scenie kameralnej Teatru Śląskiego, Wierzchowski zaproponował realizację o wiele skromniejszą, chyba nawet łatwiejszą w odbiorze.
Skrzydelski: Ale nie brakuje w niej też tego szaleństwa, za które uwielbiam teatr tego artysty, czyli próby łączenia świata realnego z rzeczywistością pozaracjonalną. Dlatego styl Wierzchowskiego w jakimś stopniu przypomina mi styl Mariusza Grzegorzka sprzed lat. Duchy są ważne, duchy przychodzą do nas po to, by powiedzieć nam o czymś, o czym z dnia na dzień zdążyliśmy zapomnieć.
Moroz: W tym przypadku chodzi o dybuka. Zmarły tragicznie chłopiec zjawia się jako dorosły, zagubiony w mieście mężczyzna, by pomóc poukładać na nowo życie pewnej rodzinie.
Skrzydelski: W swojej wymowie to przedstawienie wydaje się klarowne, jednak sama intryga składa się z kilku skomplikowanych szczegółów. Jednak tym, którzy będą mieli okazję ją śledzić i rozplątywać, nie odbierajmy przyjemności. Liczy się fundament: Nieznajomy (Michael Rubenfeld – wraz z reżyserem autor scenariusza) ni stąd, ni zowąd przychodzi do domu Łucji i Władysława Kamockich (Violetta Smolińska, Grzegorz Przybył) oraz ich córki Olgi (Agnieszka Radzikowska) i syna Mikołaja (Dawid Kobiela) po to, by przestrzec ich przed niebezpieczeństwem. Jakim?
Moroz: Tym niebezpieczeństwem jest właściwie zbliżający się rozpad rodziny, w której od dawna wszystko jest nie tak. Nakładają się na to wzajemne rany z przeszłości, lecz i konkrety, takie jak trudna z różnych względów sytuacja Mikołaja, mająca także wpływ na los Ukrainki Iriny (Kateryna Vasiukova), która uciekając przed wojną, znalazła u Kamockich pracę jako pomoc domowa i która nawet wprowadziła do ich domu sporo harmonii. Jednak sytuacja, do której dochodzi, staje się zawstydzająca. Oto w pewnym momencie Łucja jako zawsze niezawodna i silna matka, ceniona pani adwokat, będzie musiała zdecydować, czy wesprzeć lubianą Irinę, czy wydobyć z tarapatów syna i w pewnym stopniu zaszkodzić dziewczynie.
Skrzydelski: W tym wszystkim jest jeszcze jedna historia. Daniela, syna przyjaciółki rodziny, Teresy (Karina Grabowska), który piętnaście lat wcześniej utonął, a świadkami zdarzenia byli Kamoccy, najbliżej zaś Mikołaj i Władysław. Dlaczego zatem Daniel po latach powraca jako Nieznajomy?
Moroz: Żeby rozwiązać supeł wstydu, który uwięził bohaterów opowieści Wierzchowskiego. Ale również po to, by uświadomić wszystkim, że to, co być może było nieuniknione, pozostaje niezawinione. Warto jednak zastanowić się i wypowiedzieć – wzajemnie wobec siebie – to, co zawinione, czyli kłamstwa, porażki z powodu słabości, zaniechania. Śmierć oświetla stawkę życia. A miłość do dziecka nadal stanowi największą siłę, nieraz destrukcyjną wobec innych, tak samo usprawiedliwionych sił.
Skrzydelski: W tym sensie los Teresy, której zostało odebrane to, co najpiękniejsze, unaocznia nierównowagę, którą człowiek każdego dnia wyczuwa w hierarchii świata, namacalną wręcz niesprawiedliwość. Bo przecież nawet jeśli teraz Łucja musi stoczyć walkę o własnego syna, i absolutnie może go jeszcze uratować, to Teresa nie ma już kogo ocalić.
Moroz: Skoro już wspomniałeś o sile miłości do dziecka, rodziny - destrukcyjnej wobec innych sił, np. wobec siły przyjaźni czy chęci pomocy innym, to mnie w tym spektaklu uderza wątek/figura obcego. Coraz częściej ostatnio – niestety – mówi się o tym, że stosunek Polaków do przebywających u nas Ukraińców powoli się zmienia, że nie jesteśmy już tak otwarci, jak byliśmy w pierwszych miesiącach po wybuchu wojny. Reżyser porusza także ten temat. Widać to po pewnym czasie, choć bardziej w podtekście, w stosunku Łucji do Iriny. To wcale nie wojna i wszystkie udręki tego globu są tymi najdonioślejszymi dylematami moralnymi, kiedy w grę wchodzi życie dziecka czy dobro rodziny. Ostatnie zdanie, które pada w przedstawieniu, wypowiedziane przez Irinę, jest przecież wstrząsające i wywołuje u nas poczucie wstydu. Zawinionego? Nie wiem, bo jesteśmy tylko ludźmi i perspektywa naszego prywatnego świata w nieoczekiwany i dramatyczny sposób wyklucza inne perspektywy. Co więcej, Wierzchowski i Rubenfeld osadzają tę historię tu i teraz, w Katowicach, więc odnosimy wrażenie, że równie dobrze mogliśmy ją usłyszeć gdzieś na ulicy jako fantastyczną przypowieść, w której nie wiadomo, ile jest prawdy, ile zmyślenia, ale o której trzeba zrobić teatr. Podoba mi się ten mechanizm, bo w kontekście lokalnym zapewne świetnie się to ogląda, a przekaz i tak pozostaje uniwersalny i dotyczy wielu miejsc.
Skrzydelski: Dokładnie tak to wygląda. Skupmy się teraz na drugiej części spektaklu, bo w pierwszej obserwujemy rozwój wypadków w takim klasycznym tego słowa znaczeniu. Pomimo obecności Nieznajomego to w zasadzie teatr realistyczny, dialogi zaś wyróżniają się prostotą typową dla scenariusza zwykłego serialu o rodzinie i jej perypetiach. Nieznajomy wprowadza jedynie ten element niepokoju, dość szybko zresztą jako widzowie orientujemy się, że dojdzie tu do przecięcia się dwóch sfer: codziennego realizmu oraz duchowej metafory. W drugiej części jednak bohaterowie uczestniczą w czymś w rodzaju dramy; zostajemy wrzuceni w kolejną sferę – teatralno-terapeutyczną, która w założeniu ma wszystkim, i postaciom, i publiczności, przynieść ukojenie.
Moroz: Każdy dostaje szansę, by zmierzyć się z własną przeszłością. Wychodzą na jaw skrywane emocje oraz intymne interpretacje dawnych zdarzeń. Muszę przyznać, że w tej maleńkiej przestrzeni aktorom udaje się uzyskać niebywałe skupienie, a my znajdujemy się w jego centrum, jakbyśmy w tej dramie jako metodzie otwarcia się na siebie brali udział.
Skrzydelski: Choć w milczeniu. Dla mnie niezwykle specyficzne jest to, że aktorzy niby zmieniają konwencję, niby bardziej spowiadają się przed nami, niż grają – ale właśnie nadal jednak rozwijając te postaci. Idą z nimi dalej, tłumacząc nam je do końca. Chcę przez to powiedzieć, że Wierzchowski mógł też pójść na łatwiznę i w stu procentach uruchomić już tylko rozmowę między widzami a aktorami, i w ten sposób zawiesić narrację. Nie, postępuje inaczej i wręcz intensyfikuje swój seans, próbując pogodzić dwie płaszczyzny odbioru tego, co rozgrywa się na scenie: z jednej strony dramy, z drugiej trwającego dialogu między postaciami, choć już bardziej poetyckiego, w powolnym tempie, obrazowanego ruchem i gestem. Znakomity pomysł, dojmujący rezultat.
Moroz: Teatr pytań o życie, teatr bardzo blisko życia, i blisko nas, widzów. Czy to ten teatr, którego dziś potrzeba nam najbardziej?
Skrzydelski: Zdecydowanie. Na taki stawiam teraz najbardziej.
Moroz: Nie sądzę, abym musiał mieć inne zdanie.
Ocena: 4 + / 6
Michael Rubenfeld, Marcin Wierzchowski
„Zanurzenie”
reż.: Marcin Wierzchowski
współpraca dramaturgiczna: Stanisław Chludziński
scenografia, kostiumy: Magda Mucha
dramaturgia ruchu: Aneta Jankowska
muzyka: Marta Zalewska
Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego (Scena kameralna)
premiera: 1 marca 2023 r.
Poprzednie rozmowy Skrzydelskiego i Moroza:
„Między ziemią a niebem”. Rozmowa o „Matce Joannie od Aniołów”, reż. Wojciech Faruga, Teatr Narodowy
„Gombro na oparach”. Rozmowa o „Ślubie”, reż. Radosław Rychcik, Teatr Zagłębia
„Bandaż na krwawiące serce”. Rozmowa o „Lazarusie”, reż. Jan Klata, Teatr Capitol we Wrocławiu
„Wszystko, czego dziś chcesz”. Rozmowa o „Oszustach”, reż. Jan Englert, Och-Teatr
„Ćwiczenia z nienawiści”. Rozmowa o „Sonacie jesiennej”, reż. Grzegorz Wiśniewski, Teatr Narodowy
„Wuefiści kontra literaci”. Rozmowa o „Końcu z Eddym”, reż. Anna Smolar, Teatr Studio
„Walka postu z karnawałem”, rozmowa o „Czerwonych nosach”, reż. Jan Klata, Teatr Nowy w Poznaniu
„Czyja to właściwie kwestia?”, rozmowa o „M. G.”, reż. Monika Strzępka, Teatr Polski w Warszawie
„Rozpacz i zmierzch”, rozmowa o „Trzech siostrach”, reż. Jan Englert, Teatr Narodowy
„Ocalony?”. Rozmowa o „Powrocie do Reims”, reż. Katarzyna Kalwat, Nowy Teatr w Warszawie
„Strefa zgniotu”, rozmowa o „Kraszu”, reż. Natalia Korczakowska, Teatr Studio
„Kilka ciepłych chwil”, rozmowa o „Minettim”, reż. Andrzej Domalik, Teatr Polonia
„Eseje znad Styksu”, rozmowa o „3SIOSTRACH”, Reż. Luk Perceval, TR Warszawa, Narodowy Stary Teatr
„Ziemio, przebacz”, rozmowa o „Pikniku pod Wiszącą Skałą”, reż. Lena Frankiewicz, Teatr Narodowy
„Rewolta w podrygach”, rozmowa o „Biesach”, reż. Paweł Miśkiewicz, Narodowy Stary Teatr
„Polska plaża". Rozmowa o „Don Juanie”, reż. Mikołaj Grabowski, Teatr Ateneum
„Falowanie i spadanie”. Rozmowa podsumowująca sezon 2020/2021
„Prawdziwe kłamstwa”, rozmowa o „Balkonie”, reż. Jan Klata, Teatr Wybrzeże
„Wtopa w ciemnościach”, rozmowa o „Życie jest snem”, reż. Paweł Świątek, Teatr Imka
„Rach-ciach”, rozmowa o „Inteligentach”, reż. Wojciech Malajkat, Scena Mała Warszawa
„Dzielenie przez zero”, rozmowa o „Krumie”, reż. Małgorzata Warsicka, Teatr Polski w Bielsku-Białej
„Poszaleć bez okazji”, rozmowa o „Don Kichocie”, reż. Igor Gorzkowski, Teatr Soho
„Poczciwa norma”, rozmowa o „Wachlarzu”, reż. Maciej Englert, Teatr Współczesny w Warszawie
„Chichot zza winkla”, rozmowa o „Zamku”, reż. Paweł Miśkiewicz, Teatr Narodowy
„Dziecko z kąpielą”, rozmowa o „Pułapce”, reż. Wojciech Urbański, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Ludzie, którzy jątrzą”, rozmowa o „Młodziku”, reż. Igor Gorzkowski, Teatr Ochoty
„Spopieleni”, rozmowa o „Rewizorze”, reż. Jurij Murawicki, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Opowieści z meblościanki”, rozmowa o „Bowiem w Warszawie”, reż. Marcin Liber, Teatr Studio
„Oświeć mnie, oświeć”, rozmowa o „Wyszedł z domu”, reż. Marek Fiedor, Wrocławski Teatr Współczesny
„Teatr jest tylko formą (miłości)”, rozmowa o „Przybyszu”, reż. Wojciech Kościelniak, Teatr Rampa
„Głos sponad”, rozmowa o „Don Juanie”, reż. Piotr Kurzawa, Teatr Polski w Warszawie
„Namiastka życia, przedsionek śmierci”, rozmowa o „Judaszu”, reż. Adam Sajnuk, Teatr WARSawy
„Żegnajcie, bogowie”, rozmowa o „Sztuce intonacji”, reż. Anna Wieczur, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Zagraj to jeszcze raz, wolniej”, rozmowa o „Don Juanie”, reż. Radosław Rychcik, Teatr Nowy w Łodzi
„Snuj się, snując”, rozmowa o „Mieszkaniu na Uranie”, reż. Michał Borczuch, Nowy Teatr w Warszawie
„Trud pokrzepiania”, rozmowa o „Historyji o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim”, reż. Jarosław Gajewski, Teatr Osterwy w Lublinie
„Koniec i początek”, rozmowa o „Mama zawsze wraca”, reż. Marek Kalita, Muzeum Polin
„Bezpieczny wirus”, rozmowa o „Ożenku”, reż. Janusz Gajos, Och-Teatr
„Przy okazji, do kolacji”, rozmowa o „Mężu i żonie”, reż. Krystyna Janda, Teatr Polonia
„Nowe sytuacje”, rozmowa o „Marii Stuart”, reż. Grzegorz Wiśniewski, Teatr Narodowy
„Walczę, więc jestem”, rozmowa o „Zamku”, reż. Franciszek Szumiński, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Zdążyć powiedzieć wszystko”, rozmowa o „To wiem na pewno”, reż. Iwona Kempa, Teatr Ateneum
„Wszyscy jesteśmy Polskami”, rozmowa o „Dniu świra”, reż. Piotr Ratajczak, Teatr Ateneum
„Zaklęcia prowincjonalne”, rozmowa o „Tomie na wsi”, reż. Wojciech Rodak, TR Warszawa
„Warzenie”, rozmowa o „Ulissesie”, reż. Maja Kleczewska, Teatr Polski w Poznaniu
„Słodkie omnibusy”, rozmowa o „Odpowiedzialności”, reż. Michał Zadara, Teatr Powszechny w Warszawie
„Czekając na cud”. Rozmowa podsumowująca sezon 2021/2022
„Złapani na ściemie”, rozmowa o „Fanatykach prawdy”, reż. Piotr Ratajczak, Teatr Ochoty
„Kierunek Amnezja”, rozmowa o „Życiu pani Pomsel”, reż. Grzegorz Małecki, Teatr Polonia
„Wzrastając”, rozmowa o „Olimpie”, reż. Wojciech Kościelniak, Teatr Collegium Nobilium
„Niezbadane wyroki”, rozmowa o „Kto chce być Żydem?”, reż. Jacek Braciak, Teatr Powszechny w Łodzi
„Po jedenaste”, rozmowa o „Dekalogu”, reż. Wojciech Faruga, Teatr Narodowy
„Miłość i jakość”, rozmowa o „żONie”, reż. Adam Sajnuk, Scena Mała Warszawa
„Pierwsza przymiarka do czarów”, rozmowa o „Pustostanach”, reż. Hanna Kłoszewska, Teatr Ochoty
„Bzdety i sztankiety”, rozmowa o „Księgach Jakubowych”, reż. Michał Zadara, Teatr Narodowy
„Bankruci za wszelką cenę”, rozmowa o „Wiśniowym sadzie”, reż. Łukasz Kos, Teatr Horzycy w Toruniu
„Zło, którym się karmię”, rozmowa o „Łaskawych”, reż. Maja Kleczewska, Teatr Śląski
„Splendor, morał i kapelusz”, rozmowa o „Mizantropie”, reż. Jan Englert, Teatr Narodowy
„Ukryte pod spodem”. Rok teatralny 2022 podsumowują Skrzydelski z Morozem
Moralizm i grafomania. Rok teatralny 2022 podsumowują Skrzydelski z Morozem – suplement
„Ile procent normy?”, rozmowa o „Tangu”, reż. Wawrzyniec Kostrzewski, Teatr Polski w Warszawie
„Nie myśl o mnie źle”, rozmowa o „Grze”, reż. Norbert Rakowski, Teatr Garnizon Sztuki
„Być w kropce”, rozmowa o „Arce i ego”, reż. Lucy Sosnowska, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Skowyt w słoneczny dzień”, rozmowa o „Wzrusz moje serce”, reż. Artur Tyszkiewicz, Teatr Ateneum