O „Don Juanie”, premierze łódzkiego Teatru Nowego w reżyserii Radosława Rychcika, rozmawiają Jakub Moroz i Przemysław Skrzydelski
Moroz: W całej tej beznadziejnej sytuacji, którą obserwujemy od ponad tygodnia i której jesteśmy uczestnikami, nowy spektakl Radosława Rychcika to szansa na rozluźnienie się. Rychcik, jak to Rychcik, zbyt wielkich wymagań nie stawia. I może to jest istota zagadnienia?
Skrzydelski: To chodźmy do Teatru Kwadrat. Bez przesady. Mimo wszystko – zgodnie zresztą z wcześniejszymi zapowiedziami – pojechaliśmy do łódzkiego Nowego, więc chcieliśmy czegoś innego. Bo „Don Juana” ostatnio nieco doświadczyliśmy.
Moroz: Nie da się ukryć. Niedawne dokonania w tej sprawie, najpierw Mikołaja Grabowskiego, a potem Piotra Kurzawy, nie powiedziały nam o Molierze niczego specjalnego. Gęsto to wyjaśnialiśmy.
Skrzydelski: Z kolei Radosław Rychcik raczej nie pomógł. Choć muszę przyznać, że pobił wszystkich, jeśli chodzi o tempo akcji. Ogląda się tego „Don Juana” jak odcinek gangsterskiego serialu. Jednak nie Netflixowy, gdyż tam wymagania są większe.
Moroz: Uwaga, spojrzałem na zegarek na początku i w finale. Wynik: osiemdziesiąt pięć minut. Ni mniej, ni więcej. Tempo to jedno, ale jeszcze ile tekstu musiało się pożegnać z szansą na wypowiedzenie.
Skrzydelski: Panie redaktorze, normalka, nie ma co przesadzać. Żyjemy w rzeczywistości medialnej, proszę zważyć na szybkość, z jaką przeglądamy strony internetowe. Pomijam już to, jaką ilość informacji przetwarza dziś młodzież, o wiele bardziej niż my przyzwyczajona do smartfonowej powierzchowności. A przecież teatr Rychcika to teatr młodzieżowy.
Moroz: No tak, bo my powierzchowności w ogóle nie trawimy, szczególnie na scenie. Nawet kiedy bywa atrakcyjnie. Na przykład „Ślub” Gombrowicza wystawiony przez Radosława Rychcika w Teatrze Zagłębia był wybitnie atrakcyjny.
Skrzydelski: Ten „Ślub”, co się rozgrywał na stacji benzynowej? Bardzo ujmujący. Tym bardziej że był to „Ślub” z domieszką horroru z przedmieścia. A tempo? Proporcjonalnie do dramatu jeszcze większe niż w tym „Don Juanie”.
Moroz: Trochę sobie dworujemy, lecz jeśli miałbym zestawić Grabowskiego, Kurzawę i Rychcika, to wybrałbym tego trzeciego. Nie żartuję.
Skrzydelski: Cóż, unikam takich klasyfikacji, ale skąd ci to przyszło do głowy?
Moroz: Rychcik opowiada Moliera po łebkach, pędzi na łeb na szyję, traktując literaturę niczym zbuntowany licealista, który przez przypadek wyczytał w niej coś, co go nagle rozpaliło. Ale jest Rychcik przynajmniej spójny w tym, co chce przekazać widzom oczekującym konkretnych komunikatów.
Skrzydelski: W czym zatem jest spójny?
Moroz: Don Juan (Paweł Kos) to dla niego ktoś, kto chce obalić porządek społeczny, bo przyznano mu do tego prawo. Nie przyznał go sobie sam z siebie, bazując na wyrafinowanej filozofii czy woli zbudowania nowej etyki. Zupełnie nie. Patrząc na to, co robią inni, po prostu może korzystać z życia ile tylko chce, w dowolny sposób.
Skrzydelski: Od razu powiedzmy, że Rychcik ulokował dramat w przestrzeni kościoła, co narzuca oczywisty kontekst.
Moroz: Wszystko staje się klarowne: po co się wysilać, skoro ci, którzy położyli fundamenty pod moralność, stali się groteskowi i nawet się z tym nie kryją? W tak zwariowanych okolicznościach można być już tylko wyluzowanym libertynem, który z uśmieszkiem owija sobie ludzi wokół palca (popijając przy tym coca-colę).
Skrzydelski: Nie przekonałeś mnie. To ma być spójne?
Moroz: Spójne, wyraźne – jak to definiować? Doceniam to, co jest. Przynajmniej nie zasnąłem. Ale, żeby nie było wątpliwości, nie twierdzę, że oglądamy coś wyjątkowego. To kolejne z serii przedstawień, których mogłoby nie być.
Skrzydelski: Wydaje mi się, że zachowanie Don Juana nie wynika z tego, czy Kościół jest taki albo inny. On działa na przekór temu, co obserwuje dookoła. Przecież Molier nie napisał komedii o cwaniaku, który wykorzystuje głupotę i hipokryzję bliźnich, i przez to daje się jeszcze bardziej lubić. Napisał komedię o świadomym graczu, który wyróżnia się odwagą i charyzmą. U Rychcika tego nie ma, jego protagonista jest jednym z wielu małomiasteczkowych charakterków załatwiających swoje małe interesy. I tylko Radosław Rychcik uważa, że to może działać, bo dla niego literatura nie istnieje po to, aby na scenie zyskać dodatkową rangę.
Moroz: No dobrze, ale już i tak lepiej być takim Don Juanem, niż jako hrabia Henryk trafić na stację paliw i kłócić się nie wiadomo o co.
Skrzydelski: O tak, to już zdecydowanie bardziej zadowalające położenie. I Paweł Kos je docenił – bawi się świetnie, jednak to za mało; to nazbyt banalne, jednowymiarowe.
Moroz: Zauważmy, że wśród tych, jak ich nazwałeś, małomiasteczkowych znajdują się bracia (Michał Kruk, Krzysztof Pyziak) Donny Elwiry (Malwina Jelistratow), którzy wyglądają jak barczyści dresiarze, są też romansujący w konfesjonale księża z księżmi i zakonnice z zakonnicami, zahukany Sganarel (Bartosz Turzyński) z teczuszką pod pachą, przypominający pracownika urzędu; jest i ojciec (Dariusz Kowalski) Don Juana jako poważny pan, może miejscowy polityk, w niemodnym już beżowym płaszczyku z wczesnych lat dziewięćdziesiątych, i jeszcze kilka postaci w dowolnych kostiumach: np. Pan Niedziela (Piotr Seweryński) będący żandarmem albo kapitanem samolotu? Sam nie jestem pewien.
Skrzydelski: W zasadzie to bez znaczenia. Niech i Pan Niedziela domaga się od Don Juana zwrotu pożyczki jako szef ochotniczej straży pożarnej, bracia Donny Elwiry mogą zaś być bokserami albo grabarzami. Zgadzasz się?
Moroz: Zgadzam się. Choć cały problem tkwi w tym, że na scenie wszystko musi coś znaczyć.
Skrzydelski: Mały problem mamy też z Komandorem.
Moroz: Który jest kiczowatym pomnikiem kojarzącym się z wizerunkiem Jana Pawła II albo prymasa Wyszyńskiego. Ale to także pomnik martwy przez to, że odsyła nas do pamięci o czasach, w których moralna siła Kościoła miała znaczenie. Dziś zostały nam tylko monumenty.
Skrzydelski: I dlatego Komandor nie przemawia, jego słowa dopowiada Sganarel, chcąc chyba jeszcze przekonać Don Juana, że istnieje wyższa instancja. Ale to wszystko blef. Jak wiadomo, żyjemy w świecie, w którym metafizyka to bajka dla naiwnych. Z tego powodu protagonista poniesie śmierć inną niż u Moliera.
Moroz: Mało przekonywający finał, lecz przynajmniej pokazujący, że liczy się tylko bezlitosne tu i teraz. Można nawet powiedzieć, że to bardziej sprawiedliwe niż odwoływanie się do niebios. Jednak realizacji Rychcika można też sporo zarzucić z feministycznej strony. Bo Don Juan się wyzwolił i emancypację proponuje innym. Dlatego ginie w akcie linczu dokonanego przez pełen zawiści motłoch (bezlitosne ciosy nożem zadaje jeden z braci Elwiry). Ale w takiej wizji nie ma miejsca na krzywdę kobiet wykorzystanych przez Don Juana. Reżyser sugeruje wręcz, że bohater wyświadcza im przysługę, wydobywając je z krępujących seksualność konwencji. Głos niewiast zdaje się tu nieistotny. Przeszkadza w celebrowaniu wolności.
Skrzydelski: Chyba masz rację. Ja w każdym razie doradzam reżyserowi mniej pośpiechu, i to także w trakcie refleksji nad tym, co w najbliższym czasie warto wystawić. Teatr to nie fast food.
Moroz: Ale może przynajmniej warto się w nim wyluzować?
Skrzydelski: Błagam. Nagle stałeś się bardziej wyrozumiały. Choć rozumiem okoliczności, które tego wymagają.
Ocena: Moroz: 3- / 6; Skrzydelski: 2- / 6
Molier
„Don Juan”
przekład: Jerzy Radziwiłowicz
reż.: Radosław Rychcik
kostiumy, scenografia: Łukasz Błażejewski
muzyka: Michał Lis
Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka (Duża scena)
premiera: 26 lutego 2022 r.
Poprzednie rozmowy Skrzydelskiego i Moroza:
„Między ziemią a niebem”. Rozmowa o „Matce Joannie od Aniołów”, reż. Wojciech Faruga, Teatr Narodowy
„Gombro na oparach”. Rozmowa o „Ślubie”, reż. Radosław Rychcik, Teatr Zagłębia
„Bandaż na krwawiące serce”. Rozmowa o „Lazarusie”, reż. Jan Klata, Teatr Capitol we Wrocławiu
„Wszystko, czego dziś chcesz”. Rozmowa o „Oszustach”, reż. Jan Englert, Och-Teatr
„Ćwiczenia z nienawiści”. Rozmowa o „Sonacie jesiennej”, reż. Grzegorz Wiśniewski, Teatr Narodowy
„Wuefiści kontra literaci”. Rozmowa o „Końcu z Eddym”, reż. Anna Smolar, Teatr Studio
„Walka postu z karnawałem”, rozmowa o „Czerwonych nosach”, reż. Jan Klata, Teatr Nowy w Poznaniu
„Czyja to właściwie kwestia?”, rozmowa o „M. G.”, reż. Monika Strzępka, Teatr Polski w Warszawie
„Rozpacz i zmierzch”, rozmowa o „Trzech siostrach”, reż. Jan Englert, Teatr Narodowy
„Ocalony?”. Rozmowa o „Powrocie do Reims”, reż. Katarzyna Kalwat, Nowy Teatr w Warszawie
„Strefa zgniotu”, rozmowa o „Kraszu”, reż. Natalia Korczakowska, Teatr Studio
„Kilka ciepłych chwil”, rozmowa o „Minettim”, reż. Andrzej Domalik, Teatr Polonia
„Eseje znad Styksu”, rozmowa o „3SIOSTRACH”, Reż. Luk Perceval, TR Warszawa, Narodowy Stary Teatr
„Ziemio, przebacz”, rozmowa o „Pikniku pod Wiszącą Skałą”, reż. Lena Frankiewicz, Teatr Narodowy
„Rewolta w podrygach”, rozmowa o „Biesach”, reż. Paweł Miśkiewicz, Narodowy Stary Teatr
„Polska plaża". Rozmowa o „Don Juanie”, reż. Mikołaj Grabowski, Teatr Ateneum
„Falowanie i spadanie”. Rozmowa podsumowująca sezon 2020/2021
„Prawdziwe kłamstwa”, rozmowa o „Balkonie”, reż. Jan Klata, Teatr Wybrzeże
„Wtopa w ciemnościach”, rozmowa o „Życie jest snem”, reż. Paweł Świątek, Teatr Imka
„Rach-ciach”, rozmowa o „Inteligentach”, reż. Wojciech Malajkat, Scena Mała Warszawa
„Dzielenie przez zero”, rozmowa o „Krumie”, reż. Małgorzata Warsicka, Teatr Polski w Bielsku-Białej
„Poszaleć bez okazji”, rozmowa o „Don Kichocie”, reż. Igor Gorzkowski, Teatr Soho
„Poczciwa norma”, rozmowa o „Wachlarzu”, reż. Maciej Englert, Teatr Współczesny w Warszawie
„Chichot zza winkla”, rozmowa o „Zamku”, reż. Paweł Miśkiewicz, Teatr Narodowy
„Dziecko z kąpielą”, rozmowa o „Pułapce”, reż. Wojciech Urbański, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Ludzie, którzy jątrzą”, rozmowa o „Młodziku”, reż. Igor Gorzkowski, Teatr Ochoty
„Spopieleni”, rozmowa o „Rewizorze”, reż. Jurij Murawicki, Teatr Dramatyczny w Warszawie
„Opowieści z meblościanki”, rozmowa o „Bowiem w Warszawie”, reż. Marcin Liber, Teatr Studio
„Oświeć mnie, oświeć”, rozmowa o „Wyszedł z domu”, reż. Marek Fiedor, Wrocławski Teatr Współczesny
„Teatr jest tylko formą (miłości)”, rozmowa o „Przybyszu”, reż. Wojciech Kościelniak, Teatr Rampa
„Głos sponad”, rozmowa o „Don Juanie”, reż. Piotr Kurzawa, Teatr Polski w Warszawie
„Namiastka życia, przedsionek śmierci”, rozmowa o „Judaszu”, reż. Adam Sajnuk, Teatr WARSawy
„Żegnajcie, bogowie”, rozmowa o „Sztuce intonacji”, reż. Anna Wieczur, Teatr Dramatyczny w Warszawie