O „Burzy” w reżyserii Szymona Kaczmarka, premierze Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego, rozmawiają Jakub Moroz i Przemysław Skrzydelski:
Skrzydelski: Męczący dzień. Upał, spiekota, duchota. No i wieczorna „Burza”.
Moroz: Nie jest łatwo, tym bardziej że na zakończenie tego specyficznego sezonu dostajemy sporo spektakli, które w ogóle nie powinny powstać.
Skrzydelski: Stanowią przykład teatru niepotrzebnego. Nie wiadomo, dlaczego taki teatr powstaje, i nie wiadomo, jaki jest jego cel.
Moroz: Zastanawiam się, która „Burza” jest bardziej nieudana: czy ta Grzegorza Jarzyny sprzed kilku miesięcy, czy ta Szymona Kaczmarka. Przedstawienie Jarzyny miało przynajmniej rozmach technologiczny. W przypadku Kaczmarka miałem z kolei nieodparte wrażenie, że to uwspółcześniony bryk z Szekspira.
Skrzydelski: Która z nich bardziej nieudana?... Poczekaj, rzucę monetą.
Moroz: Albo najpierw zjedz snickersa.
Skrzydelski: Nawiązujesz do mojej ulubionej sceny w gdańskim spektaklu, kiedy to Kaliban (Marcin Gaweł) wyjmuje z pudełka snickersy i rzuca je publiczności. Jednak nie dla wielu wystarczyło, to było raptem kilka batonów.
Moroz: Miał też zgrzewkę coli. Ale niestety nie polał dla ochłody.
Skrzydelski: Przy okazji napojów i łakoci warto zaznaczyć, że wyspa Prospera (Paweł Smagała) charakteryzuje się tym, że korzysta ze zdobyczy nowoczesnego, konsumenckiego świata. Jej mieszkańcy żyją także pośród artefaktów doniosłej techniki, na swój sposób je przetwarzając. Tyle im zostało: ochłapy po zachodnim luksusie.
Moroz: I żyją pośród dwóch wielkich stalowych kontenerów, które organizują scenografię przedstawienia.
Moroz: Paradoksalnie twój opis jest dość precyzyjny. Dodałbym od siebie pokrewieństwo z serialami o surwiwalu na bezludnej wyspie. Prospero u Kaczmarka to trochę Robinson Crusoe z Netfliksa.
Skrzydelski: Z opisem całej reszty miałbym jednak niemały problem. Nie wiem, jak odczytywać to, co grają aktorki i aktorzy. Jak by to powiedzieć, żeby zadośćuczynić twojej potrzebie bycia precyzyjnym? Nie wiem, czy wiedzą, że nie wiedzą, że reżyser nie wie, do czego są mu potrzebni.
Moroz: Powiem krócej: Prospero powinien coś zaproponować. Mimo wszystko. Napędza jednak tę opowieść. Trudno od tego uciec.
Skrzydelski: Paweł Smagała, by tak rzec, wpada na scenę nieco nerwowo; widać, że ma na niej coś do załatwienia na szybko. Jakby przy okazji.
Moroz: Trzeba coś odbębnić z wieczora. Czary.
Skrzydelski: To u Szekspira. Tutaj bardziej dialogi perswazyjne. A to z Mirandą (Wiktoria Dudek), a to z Arielem (Maciej Pesta). Jednak kłopotliwe te dialogi. Brzmią jak pogadanka na przystanku autobusowym.
Moroz: Ale powiedz coś pozytywnego. Twórcy chcieli dobrze. To przecież pierwsza pełnoprawna, własna premiera Teatru Szekspirowskiego. A układ przestrzenny? W zasadzie elżbietański.
Skrzydelski: To coś zmienia?
Moroz: Jest i muzyka ambientowa. Można posłuchać. Skutecznie podbija klimat wyspy.
Skrzydelski: O czym jest przedstawienie?
Moroz: Dostrzegam konflikt między dobrze się miewającym światem bogaczy, reprezentowanym przez Antonia (Mateusz Król), a zdradzonym światem biednych intelektualistów, przeżuwaczy tego, co tak zwana cywilizacja im przekazała. Bo cywilizacja najpierw wytwarza dobrobyt, a później zostawia po sobie jedynie śmieci, przeszłość, z którą nie wiadomo, co zrobić.
Skrzydelski: Zatem znów „Burza” nieco w duchu postkolonialnym. W przypadku tego dramatu to nie nowość.
Moroz: Wydaje mi się, że Szymon Kaczmarek działał metodą na chybił trafił. Liczył na to, że w takim ujęciu to uda się sprzedać jeszcze raz. I kto wie, może i udałoby się, gdybym przez dziewięćdziesiąt minut przynajmniej widział, że między postaciami istnieją jakiekolwiek relacje. Wszyscy sporo mówią, ale w jakiej sprawie? Dokądś się spieszą – to na pewno.
Skrzydelski: I jakby mówili: przepraszamy, coś wam proponujemy, ale nie wymagajcie od nas zbyt wiele; to nie potrwa długo i zaraz rozejdziecie się do domów.
Moroz: Jednak reżyser ten czas nam umila. Spójrz na Sebastiana (Sylwia Gola). Niepostrzeżenie stał się obiektem pożądania.
Skrzydelski: To bardzo interesujące, jednak nie aż tak, żebym się nie nudził. Wybacz, ale niegdyś ujrzałem też na własne oczy „Burzę” (2015) w reżyserii wspomnianego dziś Krzysztofa Garbaczewskiego. Tam przynajmniej kobietą był Prospero. To było coś. Prospero stał się Prosperą.
Moroz: Dość żartów. Bo jednak intryga u Szymona Kaczmarka polega na tym, że żadnego przebaczenia być nie może. Sprawy zaszły za daleko. Zdradzeni domagają się konsekwencji. Zdradzający muszą je ponieść.
Skrzydelski: I to jest odważne. Tak zakończyć „Burzę”.
Moroz: Powiedziałbym, że to chyba teatralny trend, żeby Prospero był bardziej schwarccharakterem, niż być nim powinien. Niezdolnym do wybaczenia i okrutnym.
Skrzydelski:
W ostatniej scenie Miranda i Ferdynand (Paweł Charyton) jak gdyby nigdy nic pykają w badmingtona i niewiele ich to wszystko obchodzi.
Przebaczenia nie będzie – tak deklaruje Prospero – ale, szczerze mówiąc, byłem zaskoczony. Nie ma w tym żadnego ciężaru, żadnej skali. Pomysł w zasadzie przypadkowy, jak wiele innych. Po prostu: finita la commedia. I rzeczywiście rozejdźmy się do domów. Miałem też poczucie, że ta „Burza” jako całość, jako przedsięwzięcie nie pasuje do kontekstu miejsca, jakim jest Teatr Szekspirowski. Zachodzi zgrzyt.
Moroz: Skoro jednak zwróciłeś uwagę na związek Mirandy i Ferdynanda, to warto wspomnieć wcześniejszą scenę ich zaślubin. Prospero na ich złączone dłonie nakłada niby-stułę z folii ochronnej. Na nią kładzie jeszcze rozłożoną do góry grzbietem książkę. Co to razem oznacza?
Skrzydelski: Chcesz mnie wykończyć? Dla przyszłości młodych z całą pewnością oznacza to znój i cierpienie na wyspie. Bez trudnych pytań proszę. Poza tym gdybyś został uraczony snickersem od Kalibana, nie byłbyś taki dociekliwy.
Moroz: A cola na popitkę?
Skrzydelski: Reprezentujesz zgniły zachodni świat, nie po raz pierwszy zresztą.
Moroz: Być może chcę zbyt wiele, ale w końcu obiecano mi czary. Przynajmniej w teatrze.
Ocena: 1 / 6
William Szekspir
„Burza”
przekład: Stanisław Barańczak
scenografia: Kaja Migdałek-Kaczmarek
kostiumy: Marta Śniosek-Masacz
Teatr Szekspirowski w Gdańsku
premiera: 8 lipca 2021 r.
Poprzednie rozmowy Skrzydelskiego i Moroza:
„Między ziemią a niebem”. Rozmowa o „Matce Joannie od Aniołów”, reż. Wojciech Faruga, Teatr Narodowy
„Gombro na
oparach”. Rozmowa o „Ślubie”, reż. Radosław Rychcik, Teatr Zagłębia
„Bandaż na krwawiące serce”. Rozmowa o „Lazarusie”, reż. Jan
Klata, Teatr Capitol we Wrocławiu
„Wszystko, czego dziś chcesz”. Rozmowa o „Oszustach”, reż. Jan
Englert, Och-Teatr
„Ćwiczenia
z nienawiści”. Rozmowa o „Sonacie jesiennej”, reż. Grzegorz Wiśniewski, Teatr
Narodowy
„Wuefiści kontra literaci”. Rozmowa o „Końcu z Eddym”, reż. Anna
Smolar, Teatr Studio
„Walka
postu z karnawałem”, rozmowa o „Czerwonych nosach”, reż. Jan Klata, Teatr Nowy
w Poznaniu
„Czyja to
właściwie kwestia?”, rozmowa o „M. G.”, reż. Monika Strzępka, Teatr Polski w
Warszawie
„Rozpacz i
zmierzch”, rozmowa o „Trzech siostrach”, reż. Jan Englert, Teatr Narodowy
„Ocalony?”.
Rozmowa o „Powrocie do Reims”, reż. Katarzyna Kalwat, Nowy Teatr w Warszawie
„Strefa
zgniotu”, rozmowa o „Kraszu”, reż. Natalia Korczakowska, Teatr Studio
„Kilka ciepłych chwil”, rozmowa o „Minettim”, reż. Andrzej
Domalik, Teatr Polonia
„Ziemio,
przebacz”, rozmowa o „Pikniku pod Wiszącą Skałą”, reż. Lena Frankiewicz, Teatr
Narodowy
„Rewolta w podrygach”, rozmowa o „Biesach”, reż. Paweł Miśkiewicz, Narodowy Stary Teatr
„Polska plaża”, rozmowa o „Don Juanie”, reż. Mikołaj Grabowski, Teatr Ateneum