Droga Marzeno,
dziękuję za wskazanie mi precyzyjnego i nienagannego felietonu Patryka Kenckiego Towarzystwo. Jestem Wam wdzięczny, że mogłem z tego zakażonego ideologią Towarzystwa wystąpić i nie protestować samotnie. A z PTBT zamierzałem odejść trzykrotnie:
1. Po zjeździe PTBT w Bydgoszczy (2015), na którym modelowano już nowe trendy badawcze.
2. Po zgromadzeniu ogólnym członków PTBT (23 IV 2016), na którym prof. Krystyna Duniec, jako przewodnicząca Komisji Rewizyjnej, zamieściła na końcu statutowego s p r a w o z d a n i a f i n a n s o w e g o apel/zalecenie, by „nowy Zarząd PTBT przeciwstawiał się rządowi PIS, który dewastuje polską kulturę”. Kiedy zaoponowałem, że Komisja Rewizyjna nie ma takich uprawnień, prof. Dariusz Kosiński nie poparł mnie, ale prosił o przeredagowanie tego tekstu. Rzecz jasna, protokół przyjęto, z jedynym moim głosem sprzeciwu.
3. Kiedy 15 października otrzymałem komunikat Zarządu PTBT o „dyskusji członkiń i członków PTBT” na temat etyki w teatrze po publikacjach poświęconych mobbingowi, czyli molestowaniu seksualnemu i przemocy fizycznej oraz psychicznej, w OPT „Gardzienice”. „Uczestnicy dyskusji” postanowili – bez jakiejkolwiek konsultacji z wszystkimi członkami PTBT – poświęcić V zjazd „wielostronnemu omówieniu zagadnień etyki w teatrze i badaniach teatralnych”. Bez mobbingu nie byliby zdolni do sformułowania takiego programu badawczego.
Myślę, że etyka w teatrze i wszelkich badaniach to sprawa istotna. Ale najgorsze jest molestowanie umysłu, największe szkody czyni głupota, bezrozumność, stadne jazgotanie, bełkot słowny i pojęciowy. Dr Monika Kwaśniewska, teatrolożka, zajmująca się „m. in. funkcjonowaniem instytucji teatralnych i aktorów oraz aktorek w relacjach władzy”, adiunktka w Katedrze Dramatu i Teatru UJ, redaktorka „Didaskaliów”, autorka dwu książek, zabierając głos w tej żenującej wrzawie prasowej i medialnej napisała:
„To nie jest tylko polski dyskurs i nie dotyczy tylko ostatnich dekad – trwa od tzw. wielkiej reformy teatru od końca XIX wieku, kiedy powstała koncepcja współczesnej reżyserii, w której nad inscenizacją panuje nieraz bardzo autorytarny mistrz. To bardzo ważna, ale też bardzo niebezpieczna tradycja, którą trzeba dziś czytać krytycznie.” (e-teatr.pl, 15.10.2020, 08.18)
No comment!
Nie chcę uczestniczyć w takich badaniach, takich zjazdach, w takim dyskursie intelektualnym i w tak prymitywnych rewizjach historycznych.
Łączę serdeczności,
Edward Krasiński