EN

10.10.2023, 13:48 Wersja do druku

USA. „Pianista” o Władysławie Szpilmanie na scenie George Street Playhouse w New Jersey

Inne aktualności

Teatr George Street Playhouse w New Brunswick, w stanie New Jersey, wystąpił ze światową premierą „The Pianist” – o wojennych losach polskiego pianisty żydowskiego pochodzenia Władysława Szpilmana. Realizatorzy podejmują starania, aby przenieść opowieść na deski Broadwayu.

Tekst powstał w oparciu o wspomnienia z okresu Holokaustu wybitnego pianisty. Akcja poruszającej sztuki rozgrywa się niemal na pustej scenie, m.in. w mieszkaniu Szpilmanów i getcie warszawskim. Muzyka odgrywa w niej kluczową rolę, a także odgłosy strzelanin, bombardowań, przeraźliwe wycie syren oraz krzyki ludzi cierpiących podczas opresji. W tle przez małą szczelinę widoczne są gruzy domów, które się rozpadają, przez co widzowie przenoszą się w czasie i miejscu akcji.

Dzięki środkom wizualnym, oświetleniu, poruszającej muzyce Chopina oraz efektom dźwiękowym, twórcy sztuki pozwalają też publiczności użyć swojej wyobraźni, aby w pełni odczuć straszne wydarzenia II wojny światowej, takie jak Holokaust. Wyrazista gra aktorów wcielających się w ofiary żydowskie niemieckich nazistów, w tym debiutującego na amerykańskiej scenie Daniela Donskoya (Władek Szpilman), Claire Beckman (Matka), Austina Pendletona (Ojciec), Paula Spery (Henryk), Arielle Goldman (Regina), Georgii Warner (Halina), Charlotte Ewing (Magda), oraz Jordana Lage (Jaworski), dodaje dramatyzmu całej historii.

Syn pianisty, Andrzej Szpilman, wyraził w rozmowie z PAP swoje pragnienie po zakończeniu dystrybucji filmu Polańskiego wystawienia sztuki "Pianista" na Broadwayu. Spektakl prezentowany byłby na największych scenach, skąd dotarłby także do mniejszych, regionalnych teatrów oraz szkół i uczelni.

"Chcemy, aby miało to największy wpływ na wychowanie młodych ludzi w atmosferze sprzyjającej pokojowi. Głównym przesłaniem tej historii jest pokój. Chcemy pokazać ludziom, jak przerażająca jest wojna i dlaczego należy chronić demokrację, aby zachować pokój na świecie" - powiedział Szpilman.

Podkreślił, że reżyserka Emily Mann miała bardzo trudne zadanie, ponieważ spektakl nie jest dedykowany Polakom, którzy posiadają dużą wiedzę na temat wydarzeń wojennych, ale amerykańskiej publiczności.

"Ważne jest, aby każdy, kto wchodzi do teatru i nie wie, kim jest pianista, mógł zrozumieć, o co w tej historii chodzi. Sztuka jest samodzielnym dziełem i znakomicie oddaje treść książki oraz realia życia w Warszawie i Polsce tamtego okresu" - zaznaczył Szpilman.

Przypomniał, że Mann pojechała do Warszawy, aby obejrzeć miejsce, gdzie rozgrywała się akcja. Była także w Treblince.

"Dla Amerykanina jest to abstrakcyjna historia. Jako Amerykanka, reżyserka i autorka scenicznej adaptacji zdołała jednak uchwycić i przekazać wszystkie ważne aspekty książki. Polańskiemu, jako Polakowi, żyjącemu w Polsce, nie sprawiało to trudności. Wiedział, o co chodzi, wiedział, co dla nas Polaków jest ważne. Ona zachowała w sztuce wszystko, co należy powiedzieć o pomocy polskiej, o tym, jakie było ryzyko jej niesienia, jak cała rodzina za to ginęła. Jest to wszystko bardzo precyzyjnie powiedziane" – akcentował Szpilman.

W jego opinii sztuka jest naprawdę wstrząsająca. Zauważył, że wszystkie spektakle kończą się owacją na stojąco.

"Widziałem też poranne przedstawienie dla 12-14-latków. Ich reakcja i pytania, jakie później zadawali, świadczyły o tym, że to przyjęły, zrozumiały i zadawały jeszcze dodatkowe pytania. Na tym mi najbardziej zależało, bo to jest nasza przyszłość. Nie my, lecz oni będą ją kreowali" – dodał Andrzej Szpilman.

Przeniesieniem „Pianisty” na Broadway interesują się amerykańscy producenci. Jeden z nich, Robin de Levita, wyprodukował w Hamburgu musical „Dance of the Vampires” w reżyserii Polańskiego w tym czasie, kiedy ukazał się jego film „Pianista”.

„Byłem pod ogromnym wrażeniem filmu, który mnie zainspirował. Zapytałem Romana, czy myśli o wersji teatralnej. Wyjaśnił, że nie mógłby tego zrobić na Broadwayu. Trafiłem ostatecznie do Andrzeja, syna Szpilmana. Rozmowy w tej sprawie zaczęły się 12 lat temu” – powiedział PAP de Levita.

Mówił m.in. o poprzedzających premierę sztuki w George Street Playhouse (GSP), warsztatach w McCarter Theatre na Princeton University, czytaniu sztuki w Nowym Jorku. Według producenta największym wyzwaniem było znalezienia właściwego pisarza adaptującego książkę na scenę oraz reżysera. Uznał za najważniejsze komponenty, które powinny znaleźć się w sztuce: wojnę, muzykę i specyficzne opracowanie dźwiękowe. Uzależnił przeniesienie sztuki na Broadway od decyzji wielu ludzi, w tym dostawców funduszy i właścicieli teatrów.

„Moim zdaniem osiągnęliśmy 50 proc. zadania i wciąż nad tym pracujemy. Za kilka tygodni przekonamy się, czy jest taka opcja. Jeśli nie, będziemy musieli jeszcze nad tym popracować więcej, zanim sztuka trafi na Broadway” – zauważył de Levita, zastrzegając, że produkcja na Broadwayu wymaga długiego, wieloletniego nieraz procesu.

Michael Wolk uzasadnił PAP swoje zainteresowanie produkcją sztuki "Pianista" jej przesłaniem.

„Normalna rodzina z powodu niesprawiedliwości, uprzedzeń zostaje skrzywdzona, zredukowana do bycia nikim, traci wszystko. Jest to aktualne także dzisiaj. Wystarczy spojrzeć, co się dzieje na Ukrainie. Ludzie nie rozumieją, że od zatracenia komfortowego życia dzieli jeden krok polityczny. Chciałbym, żeby zdawali sobie z tego sprawę” – podkreślił producent.

Zauważył, że na przedstawieniach w New Brunswick widownia jest bardzo wyciszona i pełna napięcia; poruszona i receptywna; chłonna i wrażliwa. Zwrócił uwagę na jej podekscytowanie. Widzowie przeżywają najgorsze rzeczy, jakby znajdowali się w ogniu.

„Widownia rozumie, współczuje i solidaryzuje się z rodziną, wczuwa się w jej położenie, jak też w położenie bohatera, który tak wiele przeszedł i musi znaleźć w sobie coś, aby przetrwać" - przekonywał.

Uwydatnił też rolę autorki opracowania dźwiękowego, holenderskiej pianistki koncertowej Iris Hond. Zaznaczył, że jako córka ocalałych z Zagłady zna ona historię swej rodziny związaną z Holokaustem i jest bardzo zaangażowana w opowieść zawartą w książce Szpilmana.

Wolk docenił także odtwórcę głównej roli, Donskoya. W większości spektaklu imituje on wykonywanie utworów Chopina. Na końcu sam gra na ustawionym na scenie fortepianie. Aktor kształcił się także w zakresie muzyki klasycznej, a do występu przygotowywała go babcia, nauczycielka muzyki.

Jednym z widzów spektaklu w New Brunswick był aktor Krzysztof Pietrzyński. W "Pianiście" Polańskiego wcielił się w postać Gębczyńskiego.

„Język filmu i teatru to odrębne światy. Wydaje mi się, że Adrien Brody jest bardziej charyzmatyczny, ale Donskoy też dobrze zagrał. Jest autentyczny, prawdziwy, wzruszający. Jest naiwny i kruchy. Ma w sobie szczerość, otwartość i pewną bezbronność, która równoważy, a może czasem przeważa kreację Brody’ego” – mówił polski aktor PAP.

Przyznał, że wciągnęła go zbudowana przez Donskoya postać.

„W nowej scenicznej adaptacji Pianista jest wstrząsającą opowieścią Władysława Szpilmana o zagładzie życia żydowskiego w Warszawie podczas II wojny światowej i jego niezwykłym przetrwaniu dzięki transcendentnej potędze muzyki. Jego wspomnienia zainspirowały twórców filmu nagrodzonego Oscarem, a obecnie uznana dramatopisarka i reżyserka Emily Mann stworzyła innowacyjną, wciągającą grę z muzyką, która przedstawia tę przerażającą i triumfującą opowieść z wstrząsającą duszą i porywającą teatralną bezpośredniością” – ocenił magazyn „Playbill Post”.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski

Źródło:

PAP

Wątki tematyczne