Inne aktualności
-
Warszawa. Premiera spektaklu muzycznego „Na prochach” w Teatrze Syrena – w sobotę 22.02.2025 12:00
- Kraków. „Aida” – premiera w Operze Krakowskiej 21.02.2025 18:02
-
Kielce. Zdjęcia Pawła Edelmana do „Skóry po dziadku” Pakuły 21.02.2025 17:50
- Kraków. Artyści i pracownicy Teatru Scena STU uhonorowani Medalami „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” 21.02.2025 16:26
- Zakopane. Spektakl kabaretowo-muzyczny „Międzyczas” wg utworów Jonasza Kofty i premiera płyty 21.02.2025 16:09
- Warszawa. Ukraińskie „Dziady” w Teatrze Dramatycznym 21.02.2025 16:08
- Szczecin. W marcu premiera „Pół na pół” w Teatrze Polskim 21.02.2025 16:05
- Warszawa. Niepokojące plany dotyczące czeskiego Instytutu Teatralnego 21.02.2025 16:00
-
Lublin. Nowy cykl czytań performatywnych w Teatrze Osterwy 21.02.2025 15:42
-
Katowice. Wkrótce finał 2. edycji projektu WyspianKiss w Teatrze Śląskim 21.02.2025 14:36
-
Wrocław. Opera zachęca do wsparcia Ukrainy podczas spektaklu „Carmen” 21.02.2025 14:34
-
Teatr TV. Premiera spektaklu „Matki. Pieśń na czas wojny” w reż. Marty Górnickiej – w poniedziałek 21.02.2025 14:34
- Katowice. W Teatrze Żelaznym próbują „Misia Kubusia i przyjaciół” 21.02.2025 14:07
- Białystok. Dziś premiera „Transport. Connecting Flights" w BTLu 21.02.2025 13:39
Piotr Tomaszuk, szef Teatru Wierszalin, po raz pierwszy sięgnął po opowieść o świecie, którym nazwał swój teatr w roku 2007, dopiero po 16 latach od narodzin niezwykłej sceny. 13 lat później, w znacznie odświeżonym składzie, znów przyciąga do Supraśla historią równie niezwykłą, co tragiczną.
Tragedia osady Wierszalin, wyznawców proroka Ilji, ma bowiem wiele wymiarów. Nie tylko to historia nawiedzenia, czy raczej uwiedzenia, ale także historia odrzucenia, niezrozumienia, poszukiwania swojego świata. Na ten aspekt narodzin wierszalińskiego mitu zwrócił uwagę Piotr Tomaszuk witając widzów na pierwszym odświeżonym spektaklu, w progu Teatru Wierszalin w Supraślu. Wspomniał o wciąż nie do końca zbadanej i nieopowiedzianej historii bieżeństwa. O tym, że uciekinierzy z Grzybowszczyzny i okolic przed nadciągającymi niemieckimi wojskami, zresztą z ukazu cara w roku 1915, ruszali w głąb Rosji, owej „matuszki Rossiji”, może i opresyjnej, ale mówiącej w zrozumiałym im, prostym ludziom, języku. Z dobrze znaną religią, obyczajami. Kiedy wybuchła rewolucja, za nic mająca Boga i religię, wracali w rodzinne strony, tyle że do obcego kraju. Bo na tych terenach, po 123 latach rosyjskiego panowania odradzała się Polska. Polska, która za chwilę znów musiała walczyć z Rosją, tym razem sowiecką, Polska, w której o równości wyznań nie było mowy, Polska, w której mówiono i pisano w urzędach po polsku, w języku niekoniecznie opanowanym przez prostych chłopów, którzy do tej pory byli nie z własnej wszak winy poddanymi rosyjskiego cara. I może właśnie dlatego – zastanawiał się Tomaszuk – podjęli oni pomysł Eliasza Klimowicza na stworzenie własnego świata, mitycznego szczytu, wierchu, Wierszalina, by znaleźć szczęście na ojcowiźnie, która była ich ziemią, ale już inną, bardziej obcą niż przed wyruszeniem w bieżeństwo.