Inne aktualności
- Kraków. Październik w Teatrze Barakah 23.09.2025 12:39
- Zielona Góra. II Międzynarodowy Festiwal Muzyczny im. T. Bairda – już od piątku 23.09.2025 12:00
-
Kraków. Teatr KTO zaprasza na 2. edycję Festiwalu Ciało i Czas 23.09.2025 11:57
- Bydgoszcz. Weekend z Rigolettem i kulturą seniorów 23.09.2025 11:49
- Warszawa. Spektakl „Good waves only” na Otwartej Scenie IT 23.09.2025 11:44
- Kraków. Październik w Nowohuckim Centrum Kultury 23.09.2025 10:23
- Warszawa. „Pół żartem…” – nowa komedia Teatru Capitol 23.09.2025 09:52
- Kielce. „Koń na rycerzu” Teatru Żeromskiego w Ogólnopolskim Plebiscycie Musicalowych Premier Sezonu 2024/25 23.09.2025 09:41
- Łódź. Zięta i Mildner w Arlekinie 23.09.2025 09:22
- Tbilisi. Polscy i gruzińscy performerzy zaprezentują dziś „Rytuał wody” 23.09.2025 09:13
- Poznań. Ostatni weekend września z premierą w Polskim i festiwalami 23.09.2025 09:05
- Warszawa. W piątek premiera spektaklu „Zły. Warszawska jazz opera” w Teatrze Rampa 23.09.2025 09:00
- Kielce. Modernizacja WDK idzie pełną parą. Sala teatralna już gotowa 23.09.2025 08:55
-
Wrocław. Adaptacja „Solaris” Stanisława Lema rozpocznie nowy sezon w Teatrze Polskim 23.09.2025 08:53
Piotr Tomaszuk, szef Teatru Wierszalin, po raz pierwszy sięgnął po opowieść o świecie, którym nazwał swój teatr w roku 2007, dopiero po 16 latach od narodzin niezwykłej sceny. 13 lat później, w znacznie odświeżonym składzie, znów przyciąga do Supraśla historią równie niezwykłą, co tragiczną.
Tragedia osady Wierszalin, wyznawców proroka Ilji, ma bowiem wiele wymiarów. Nie tylko to historia nawiedzenia, czy raczej uwiedzenia, ale także historia odrzucenia, niezrozumienia, poszukiwania swojego świata. Na ten aspekt narodzin wierszalińskiego mitu zwrócił uwagę Piotr Tomaszuk witając widzów na pierwszym odświeżonym spektaklu, w progu Teatru Wierszalin w Supraślu. Wspomniał o wciąż nie do końca zbadanej i nieopowiedzianej historii bieżeństwa. O tym, że uciekinierzy z Grzybowszczyzny i okolic przed nadciągającymi niemieckimi wojskami, zresztą z ukazu cara w roku 1915, ruszali w głąb Rosji, owej „matuszki Rossiji”, może i opresyjnej, ale mówiącej w zrozumiałym im, prostym ludziom, języku. Z dobrze znaną religią, obyczajami. Kiedy wybuchła rewolucja, za nic mająca Boga i religię, wracali w rodzinne strony, tyle że do obcego kraju. Bo na tych terenach, po 123 latach rosyjskiego panowania odradzała się Polska. Polska, która za chwilę znów musiała walczyć z Rosją, tym razem sowiecką, Polska, w której o równości wyznań nie było mowy, Polska, w której mówiono i pisano w urzędach po polsku, w języku niekoniecznie opanowanym przez prostych chłopów, którzy do tej pory byli nie z własnej wszak winy poddanymi rosyjskiego cara. I może właśnie dlatego – zastanawiał się Tomaszuk – podjęli oni pomysł Eliasza Klimowicza na stworzenie własnego świata, mitycznego szczytu, wierchu, Wierszalina, by znaleźć szczęście na ojcowiźnie, która była ich ziemią, ale już inną, bardziej obcą niż przed wyruszeniem w bieżeństwo.