Orzechowski zaczął od burzenia dokonań Nowaka, jednak przez ponad dwa lata jego dyrektorowania nie udało mu się zaproponować nic lepszego w zamian. Dziś Teatr Wybrzeże może się wprawdzie pochwalić imponującą ilością polskich prapremier, niestety spektakle same w sobie reprezentują przeważnie (poza nielicznymi wyjątkami) żenujący poziom artystyczny, na który składają się słaba gra aktorska i najczęściej nietrafiony dobór reżyserów bez dramaturgicznego pomysłu na nowe teksty - pisze w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto Magdalena Zelent, studentka Uniwersytetu Gdańskiego.
Dotychczasową działalność dyrektora Orzechowskiego podsumować można jednym słowem: średnio. Ale taki chyba był zamysł. Gratuluję konsekwencji w realizacji planu Teatr Wybrzeże to ważny punkt na mapie kulturalnej Trójmiasta, tak więc chwała red. Baranowi za odważną decyzję zainicjowania otwartej debaty nad kondycją pomorskiej "świątyni sztuki". Tym bardziej że i okazja po temu, bo nowy dyrektor Adam Orzechowski minął półmetek twórczych działań. Orzechowski przejął Teatr Wybrzeże po rewolucyjnych, często kontrowersyjnych rządach Macieja Nowaka z całym dobrodziejstwem inwentarza, czyli ogromnym zadłużeniem finansowym, ale też z dobrymi spektaklami w repertuarze i konkretną wizją sceny. Wiele Nowakowi można było zarzucić, ale trzeba przyznać, że udało mu się stworzyć ciekawy artystycznie i charakterystyczny zespół. To, czy wizja zaangażowanego społecznie i politycznie teatru pod kierownictwem literackim Demirskiego spotkała się z a