Spektakl „Pan Aparat. Ostatnie zdjęcie” podejmuje temat dziecięcej tożsamości w świecie filtrów, oczekiwań i cyfrowej presji. O pracy nad przedstawieniem, granicach wizerunku i sile młodego głosu z jego twórczyniami — Darią Sobik i Pamelą Leończyk — rozmawia Wiesław Kowalski w Teatrze dla Wszystkich.
Inne aktualności
- 
                                                                       Kraków. Zmarła Elżbieta Penderecka
                      31.10.2025 20:01 Kraków. Zmarła Elżbieta Penderecka
                      31.10.2025 20:01
- Warszawa. Ruszył nabór do trzech programów dotacyjnych na rok 2026 31.10.2025 19:45
- Warszawa. Wkrótce rozpocznie się 23. Warszawski Festiwal Filmów o Tematyce Żydowskiej „Kamera Dawida” 2025 31.10.2025 19:39
- Gorzów Wlkp. Już wkrótce 41. Gorzowskie Spotkania Teatralne 31.10.2025 18:33
- Poznań. Listopad w Polskim Teatrze Tańca 31.10.2025 18:07
- Warszawa. Satyryk Zenon Laskowik uhonorowany Złotym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” 31.10.2025 17:18
- 
                                                                       Warszawa. Trwa nabór do trzeciego sezonu Otwartej Sceny Instytutu Teatralnego
                      31.10.2025 16:02 Warszawa. Trwa nabór do trzeciego sezonu Otwartej Sceny Instytutu Teatralnego
                      31.10.2025 16:02
- Gdańsk. Tytuł Miasta Literatury UNESCO dla Gdańska 31.10.2025 13:58
- Lublin. W Teatrze Starym spektakl o Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej 31.10.2025 13:46
- 
                                                                       Teatr Telewizji. „Embodying Pasolini” z Tildą Swinton już 3 listopada 
                      31.10.2025 12:47 Teatr Telewizji. „Embodying Pasolini” z Tildą Swinton już 3 listopada 
                      31.10.2025 12:47
- Warszawa. 94 uczniów ze szkół artystycznych otrzymało stypendia ministra kultury 31.10.2025 12:45
- Kraków. Architekci w pierwszym rzędzie Narodowego Starego Teatru 31.10.2025 12:20
- Gdańsk. Wystawa „Witkacy Wielokrotny” w Muzeum UG 31.10.2025 12:18
- Łódź. Posłuchaj „Dziadów” 31 października 31.10.2025 12:04
W.K.: „Pan Aparat. Ostatnie zdjęcie” dotyka tematów tożsamości, wizerunku i potrzeby autentyczności. Skąd wziął się pomysł na tę historię? Czy była inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, osobistymi doświadczeniami, a może zjawiskami społecznymi?
D.S.: Pomysł na tę historię pojawił się dwa lata temu i miał związek z obserwacją silnie widocznej w mediach społecznościowych potrzeby posiadania „wyjątkowego dziecka”. Te refleksje wsparły realne historie związane z konkursami piękności dla dzieci, wciąż organizowanymi w USA, a zakazanymi na przykład we Francji. W większości krajów Europy Zachodniej konkursy te budzą kontrowersje, a ich ścisła regulacja motywowana jest potrzebą ochrony dzieci przed „hiperseksualizacją” i promowaniem wartości opartych wyłącznie na wyglądzie. „Pan Aparat” miał być opowieścią o drodze dziecka, które chce – ale z różnych powodów nie potrafi – przeciwstawić się wyborom rodzica, zwłaszcza w kontekście ciała i szerzej: wizerunku.
W spektaklu pojawia się silna krytyka kultury selfie, filtrów i konkursów piękności. Czy sądzicie, że teatr może być dziś ważnym głosem w rozmowie o ciele, wizerunku i obecności w cyfrowym świecie?
P.L.: Nie jestem pewna, czy w spektaklu pojawia się silna krytyka kultury selfie. Nie było to naszym zamiarem. Uważam, że każdy sposób wyrażania siebie może być w porządku, dopóki nie przekracza granic osób, które oglądają oraz są oglądane. W spektaklu zastanawiamy się raczej wspólnie nad tym, co dziś oferuje nam świat mediów społecznościowych – jakie niesie zagrożenia, ale też możliwości związane z byciem osobą publiczną. Sama opowieść, ze względu na grupę wiekową (8+), do której jest kierowana, traktuje temat delikatnie. W spektaklu nie znajdziemy prostych odpowiedzi na pytania, co jest właściwe, a co nie – to widzowie mają szansę je sobie postawić. Teatr z pewnością może być przestrzenią rozmowy o obecności dzieci w świecie cyfrowym – i to było naszym założeniem, gdy rozpoczynałyśmy pracę nad tym spektaklem.
Postać Alutki wydaje się uwięziona w cudzych oczekiwaniach. Czy możemy ją traktować jako symbol „cyfrowego dziecka” naszych czasów? Jak odczytujecie tę bohaterkę?
D.S.: Nie wiem, czy Alutka może być symbolem – może raczej przedstawicielką pewnego pokolenia, bez ambicji, by być jego głosem. Byłoby wspaniale, gdyby młodzi widzowie mogli się w niej przejrzeć, rozpoznać własne rozterki, problemy, pragnienia – i jeśli zechcą, wyruszyć z nią w drogę ku odnalezieniu własnego, indywidualnego głosu.
Ważną rolę odgrywa relacja dziecka i rodzica. Czy spektakl kierujecie także do dorosłych, jako zaproszenie do refleksji nad tym, jak postrzegają swoje dzieci i ich potrzeby?
P.L.: Stanowczo tak. Ten spektakl opowiada o relacjach, dlatego z założenia kierowany jest zarówno do dzieci, jak i do dorosłych opiekunów. Mam szczerą nadzieję, że zostanie w ten sposób odczytany. Dorośli – razem z bohaterką Mamą Alutki – mogą podjąć refleksję nie tylko nad potrzebami dzieci, ale również nad własnymi.
Tytułowy Pan Aparat buntuje się i odmawia współpracy. To ciekawa, nieco surrealistyczna metafora. Co oznacza ten bunt? Czy to apel o odwagę, by powiedzieć „dość” presji, w jakiej żyjemy?
D.S.: Pan Aparat ma dość robienia zdjęć – bo zrobił ich już mnóstwo. Z jednej strony był to prosty żart z tego, że dziś wszyscy robimy masę zdjęć, ale niemal nigdy ich nie oglądamy. I on ma tego dość. W miarę rozwoju tekstu stał się jednak postacią, która potrafi odważyć się i przeciwstawić cudzym oczekiwaniom. Świadkinią i towarzyszką tego oporu jest właśnie Alutka.
Wasz spektakl łączy tematykę społeczną z poetycką opowieścią o przyjaźni i marzeniach. Jak znaleźć równowagę między krytycznym spojrzeniem na rzeczywistość a zachowaniem nadziei?
P.L.: To bardzo ciekawe pytanie. Nie wiem, czy umiem na nie jednoznacznie odpowiedzieć, ale w pracy teatralnej szukam rozwiązania w czasie – w samej strukturze opowieści. Przebieg spektaklu pozwala zawrzeć w nim różne odcienie doświadczenia. Naszym zadaniem jest tak poprowadzić historię, by te obszary – refleksji i nadziei – mogły na siebie nawzajem pracować i wzajemnie się wzmacniać.
Jak wyglądała Wasza współpraca przy tworzeniu spektaklu? Czy tekst był gotowy wcześniej, czy powstawał równolegle z pracą na scenie?
D.S.: Pierwsza wersja tekstu – w formie słuchowiska radiowego, przygotowanego na konkurs Polskiego Radia – powstała dwa lata temu. Robert Drobniuch zainteresował się tym pomysłem i zaprosił nas do realizacji go na scenie Teatru Guliwer. Napisałam wtedy sceniczną wersję tekstu, zachowując kluczowe wątki, bohaterów i strukturę fabularną. Tekst był gotowy na pierwszą próbę, ale – jak to zwykle bywa – w trakcie pracy scenicznej, która wnosi bardzo dużo, ulegał dalszym zmianom.
Czy podczas prób pojawiały się momenty zaskoczenia, silnych emocji, może nawet trudnych konfrontacji z poruszanymi tematami? Jak aktorzy reagowali na materiał?
P.L.: Zaskoczeń było wiele. Tworząc świat spektaklu dla młodego widza, fascynujące było balansowanie na granicy między tym, co skierowane do dorosłych, a co do dzieci. Często zadawałam sobie pytanie, czy dana scena będzie dla dzieci odpowiednia, czy mówimy ich językiem, czy to będzie dla nich ciekawe i angażujące. To mój pierwszy spektakl dla tej grupy wiekowej, więc nie ukrywam – było to wyzwanie. Bardzo pomocny okazał się doświadczony zespół Teatru Guliwer, który potrafił szybko wychwycić potencjalne pułapki, które sami na siebie czasem zastawialiśmy. Jestem za to ogromnie wdzięczna.
Gdybyście miały zaprosić widzów na „ostatnie zdjęcie pana Aparata” jednym zdaniem – co by to było?
D.S.: Zapraszamy do świata, w którym przestaje mieć znaczenie to, jak wyglądasz albo kim będziesz w przyszłości.
 
 
                                                                                        