Serce bez wątpienia ma. Do sztuki, do teatru zwłaszcza. Jest także tym, który ośmiela się poszukiwać. Którego nie zadowalają przyjęte formuły i formalności. Skraca dystans, podaje po dżentelmeńsku rękę. W rozmowie jest wręcz ujmujący. Z Beniaminem Bukowskim, dyrektorem Teatru Polskiego w Bydgoszczy, rozmawia Krystian Kajewski.
Inne aktualności
- Bielsko-Biała. Teatr Polski się modernizuje 23.04.2025 10:50
-
Wrocław. Pociąg do Kultury 2025 z Wrocławia do Berlina już na trasie! 23.04.2025 10:24
- Elbląg. Ruszyły próby do „Czaszki z Connemary” w reżyserii Wojciecha Adamczyka 23.04.2025 09:53
- Gdynia. Nie żyje Leszek Kopeć, wieloletni dyrektor Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych 23.04.2025 09:44
-
Poznań. Dwie premiery sceniczne inspirowane twórczością Agnieszki Holland na Malta Festival 23.04.2025 08:22
-
Józefów. Dziś odbędzie się pogrzeb Jadwigi Jankowskiej-Cieślak 23.04.2025 08:07
- Warszawa. Spotkanie poświęcone książce „Uśpione” w Teatrze Dramatycznym 22.04.2025 18:54
- Łódź. W Teatrze Nowym prapremiera sztuki „Kto jest szalony – ja czy świat?” 22.04.2025 18:20
- Warszawa. MKiDN: Zofia Zembrzuska zostanie dyrektorem Filharmonii Narodowej 22.04.2025 16:50
- Kraków. „Sceny z życia małżeńskiego” na motywach Bergmana w Starym Teatrze 22.04.2025 16:30
-
Warszawa. Książka w teatrze. Między historią a literaturą 22.04.2025 16:04
-
Łódź. Nowy wydział w Szkole Filmowej 22.04.2025 15:51
- Elbląg. Ostatni weekend kwietnia z „Virginią Woolf” w Teatrze Sewruka 22.04.2025 15:44
- Bydgoszcz. Teatr Polski zaprasza na warsztaty „SOMA w ruchu” 22.04.2025 15:24
Jako indywidualność poetycka młody liryk zdołał znaleźć własną ścieżkę. Świeżo upieczony dyrektor Teatru Polskiego w Bydgoszczy, Beniamin Bukowski, jest przecież przede wszystkim poetą – poetą w sensie ogólnym. Artystą słowa, które w jego sztukach i realizacjach teatralnych pięknie współistnieje z głęboką myślą. Jest również, a może przede wszystkim, człowiekiem Renesansu, któremu przyszło żyć w najbardziej niepoetyckich czasach w historii – na przełomie XX i XXI wieku. Ale jest przede wszystkim Człowiekiem. Panie i Panowie – ecce homo, Beniamin Bukowski.
Z doskonałych pomysłów nie wyrastają doskonałe sztuki. A pomysłów w głowie Beniamina jest wiele – niczym w worku bez dna. Witkacy zwykł mawiać o swoich powieściach, że to takie worki, w których chciałby pomieścić wszystko. Jeśli zatem sztuka teatralna miałaby być workiem Eola, dramaty Bukowskiego wypełnia huragan rozmaitych pomysłów – od Mazaganu, w którym mowa o ruchomej twierdzy przemieszczającej się z Maroka do Brazylii, po Miłość, gdzie okazuje się, że nie trzeba przeprawiać się przez Atlantyk, aby przeżyć coś wyjątkowego – choćby zakochać się w jesieni życia.
Osobne miejsce należy się Bukowskiemu na scenie Teatru Polskiego. Wolny jak ptak – niech tańczy na niebie. Aborygen w Teatrze Polskim, katalizator rewolucyjnych przemian w skostniałej machinie teatru? Rozmawiając z tym młodym człowiekiem o jego niezwykle już rozległym dorobku, miałem przez chwilę przekonanie, że jest odpowiednim człowiekiem w odpowiednim miejscu. Kimś, kto swoją wiarą i szczerym zaangażowaniem może podnieść spalony teatr do rangi Theatrum Mundi.
Tyran?
Kto pięścią, nie sercem, włada…
Serce bez wątpienia ma. Do sztuki, do teatru zwłaszcza. Jest także tym, który ośmiela się poszukiwać. Którego nie zadowalają przyjęte formuły i formalności. Skraca dystans, podaje po dżentelmeńsku rękę. W rozmowie jest wręcz ujmujący.
Panie Profesorze! Imponujący jest jednak przede wszystkim jego dorobek. I te wielkie nazwiska, po które sięga jak po wiśnie w czekoladzie – chętnie i często. Od Podwyżki Péreca tak naprawdę zaczęło się moje zainteresowanie scenicznymi realizacjami Bukowskiego. Bo przecież Péreca – tę oulipijską perłę – cenię niepomiernie. Tak jak całe OuLiPo, nieco już dziś zapomniane, a w ostatnich latach przypomniane dzięki miłosnym przekładom Péreca autorstwa Jacka Olczyka. A przecież to jeszcze Harry Mathews i przede wszystkim Raymond Queneau, autor Zazie w metrze.
Z upodobań i z nałogu – fanatyczny tropiciel religijnego fanatyzmu i wszelkich metafizycznych odjazdów. Arianie podejmują wątki religijnej utopii, pytając o miejsce religii i duchowości jako takiej w dzisiejszych, zlaicyzowanych, skrajnie niepoetyckich, wydawałoby się – wypranych z ducha czasach. Bukowski, jako neoarianin, nie boi się podejmować tematyki duchowo głębokiej, stawiając przed nami pytania ontologicznie ważkie, podejmując ryzyko niezrozumienia we własnym, lewicującym środowisku. Jako artysta i człowiek stojący ponad politycznymi podziałami, określający się jako poważnie myślący o duchowości agnostyk, przygląda się tej tkwiącej w nas potrzebie metafizyki z ogromną sympatią i, jak sądzę, nadzieją.
Znamienny, wypełniony erudycyjnymi odniesieniami klimat jego teatralnych opowieści – że wspomnę jeszcze choćby Mosdorfa – orbituje z jednej strony wokół wszystkiego, co ludzkie, arcyludzkie, a z drugiej wokół tego, co poza dobrem i złem. Bukowski okazuje się więc również pojętnym uczniem Nietzschego.
Nie jest to stan rzeczy ostateczny. I mam wrażenie, że mimo skali dorobku ten ciągle bardzo młody teatralny twórca znajduje się na etapie, który można by określić optymistycznie: Najlepsze przede mną. Podpisuję się pod tym zamaszyście, bo i przede mną – mam nadzieję – już tylko to, co najlepsze.
CHIMERA
Młody artysta – w roli dyrektora
Na koniec jeszcze o byciu dyrektorem. Bukowski od listopada zeszłego roku przejął dyrektorską czarodziejską różdżkę w Teatrze Polskim w Bydgoszczy po duecie Wojciech Faruga – Julia Holewińska, ale oczywiście nie wziął się znikąd. Ma za sobą wspaniałą kartę zastępcy dyrektora artystycznego Teatru Starego w Krakowie.
Miejmy nadzieję, że jako dyrektor Teatru Polskiego w Bydgoszczy zapisze się w historii teatru i potomności Wielką Kartą Swobód.