EN

14.10.2023, 09:04 Wersja do druku

Warszawa. Prof. Gliński: zastaliśmy ugór; praktycznie kultura leżała

Inne aktualności

Zastaliśmy ugór. Praktycznie kultura leżała. Nasi poprzednicy zawsze mieli kulturę gdzieś tam na końcu spraw politycznych; nigdy nie potrafili osiągnąć nakładów w wysokości 1 proc. budżetu na kulturę - powiedział w piątek minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński.

W warszawskiej kawiarni Agrere Contra szef resortu kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński wziął udział w spotkaniu pt. "Rola kultury w budowaniu światopoglądu".

Pytany o to, jak się czuje na kilka godzin przed końcem kampanii wyborczej, Piotr Gliński powiedział: "wyśmienicie". "Politycy mają to do siebie, że żyjemy na adrenalinie. Dlatego niektórzy nie chcą się rozstawać ze stołkami. I trudno jest podobno przestać być politykiem" - mówił. "Polityk nie może narzekać. Nikt go nie prosił, żeby był politykiem - to jest jego własny wybór. W związku z tym nie ma zmęczenia, choć ono czasem jest widoczne, jak się pracuje po kilkanaście godzin przez wiele lat" - wyjaśnił szef resortu kultury.

Pytany o to, "jak z perspektywy 8 lat ocenia, które z ideałów, z którymi szedł do polityki udało mu się zrealizować, a które pozostają wyzwaniami", prof. Gliński powiedział: "ja jestem nieobiektywny". "Mogę odpowiedzieć na to pytanie tak, że nie mam w gruncie rzeczy nic do zarzucenia sobie, mimo że wielu rzeczy nie udało się zrobić, czy też zawiodłem w jakichś miejscach" - mówił. "W gruncie rzeczy nie spodziewałem się, że można tak wiele zrobić. Zastaliśmy ugór. Pewne rzeczy kompletnie nie były ruszane, zaniedbane. Nawet taka dziedzina jak archiwa" - tłumaczył.

"Wydaje się, że archiwa są może mało widoczne. To jest szalenie ważna rzecz z punktu widzenia funkcjonowania państwa, a także i pamięci. Państwo czy wspólnota nie może bez pamięci funkcjonować. I to też było zaniedbane" - powiedział prof. Gliński.

"Praktycznie ta kultura leżała. Oni mieli, mówię o naszych poprzednikach, zawsze kulturę gdzieś tam na końcu spraw politycznych. Pan minister Zdrojewski, który chciał być ministrem obrony, a został ukarany przez Tuska i wysłany na kulturę, był często nazywany panem Nie" - mówił. Mieli bardzo mały budżet. Byli na końcu wszystkich decyzji. Nigdy nie potrafili osiągnąć 1 proc. na kulturę. Nie chcę narzekać, ale opisuję stan, jaki zastaliśmy" - wyjaśnił.

Szef resortu kultury przypomniał, że Warszawą "od 17 lat rządzą ci sami ludzie". "Toteż nie robią podstawowych rzeczy i nie wstydzą się tego, że Sala Kongresowa jest zamknięta od prawie 10 lat i nic tam się nie dzieje. Podobno się dzieje, ale efekt dla mieszkańców jest żaden, bo Sala jest zamknięta. Podobnie, jak z wszystkimi innymi inwestycjami, które się wloką lub których się nie podejmuje" - mówił. "Jesteśmy jedynym chyba dużym miastem w Polsce, które nie ma hali sportowej z prawdziwego zdarzenia, sali koncertowej z prawdziwego zdarzenia. Nie mamy żadnej obwodnicy" - zaznaczył prof. Gliński.

"To jest ta różnica w sprawczości. Ja mam porównanie na podstawie faktów. Sala Kongresowa w Pałacu Kultury i Nauki przed dekadą została zamknięta. W tym samym Pałacu Kultury i Nauki my znacznie później zorientowaliśmy się, że zbankrutowało Muzeum Techniki znane wszystkim warszawiakom. Zainteresowaliśmy się sprawą, spłaciliśmy długi. Przejęliśmy, wyremontowaliśmy, zbudowaliśmy wystawę i od roku jest otwarte. W tym samym budynku, tak samo zniszczone technologicznie jak Sala Kongresowa" - tłumaczył szef resortu kultury.

"No, można to robić. Tak, ja też mam kłopoty z przetargami i one różnie wychodzą, ale mam żelazną zasadę, że jak są projekty przygotowane - to nie czekam na czternasty przetarg, bo on mi nic nowego nie przyniesie" - powiedział. "Tylko trzeba podejmować decyzje" - podkreślił minister kultury i dziedzictwa narodowego.

Pytany, "jak kultura może kształtować światopogląd", prof. Gliński powiedział: "światopogląd to jest określenie bardzo szerokie; to jest określenie, które obejmuje i system wartości, i mentalność, i do pewnego stopnia życie wewnętrzne, które wpływa też na nasze opinie o świecie". "To jest określenie dość nieprecyzyjne" - ocenił.

"Kultura, uczestnictwo w kulturze, instytucje kultury kształtują nasz pogląd na świat, kształtują nasz system wartości zarówno indywidualny, jak i zbiorowy. Bo to jest dość istotne. Kultura kształci nas jako ludzi, wpływa na nasze aspiracje, postawy, wartości" - mówił. "Musi być zawsze równowaga pomiędzy samorozwojem, własną tożsamością a relacją z grupą - małą, lokalną, i wreszcie ze wspólnotą narodową. Z punktu widzenia polityka mnie bardzo interesuje ta trzecia relacja. Bo polityk jest odpowiedzialny za funkcjonowanie tych wielkich makrostruktur, społeczeństw czy narodów. Mówię o politykach działających na poziomie państwa, nie lokalnych czy samorządowych" - wyjaśnił minister kultury i dziedzictwa narodowego.

"Kultura jest szalenie ważna dla kształtowania tej wspólnoty narodowej. I jeżeli kultura się nie rozwija, jeżeli się nie buduje instytucji promujących kulturę - to oczywiście mamy problem z myśleniem wspólnotowym, z myśleniem solidarnościowym, ze spójnością wspólnoty. Ludzie zaczynają żyć jak oddzielne atomy" - powiedział. "I wtedy jest niedobrze" - ocenił.

Zwrócił uwagę, że "rolą ministra kultury jest budować instytucje kultury, które właśnie to wspólnotowe myślenie wzmacniają". "Zawsze za tym wszystkim stoi jakiś system wartości. Bo światopogląd można różnie kształtować poprzez instytucje, które się buduje czy promuje lub się je finansuje. Bo mecenat państwa polega na tym, że następuje wybór czy korekta - jeśli ktoś przychodzi nowy - w obszarze pewnych kierunków" - podkreślił prof. Gliński.

Przypomniał, że "obowiązkami ministra jest m.in. dysponowanie środkami publicznymi na różne działania w obszarze kultury". "My ten cały mechanizm finansowania kultury bardzo powiększyliśmy. Może nawet skomplikowaliśmy, ale po to, by docierać w różne miejsca poprzez różne instytucje. Bo powołujemy instytucje, które samodzielnie podejmują decyzje w różnych obszarach" - powiedział. "Ale mamy o tyle kontrolę mecenatu państwa, że dana instytucja ma swój profil i ma swój program. I wiadomo, że będą się tym zajmowali" - wyjaśnił szef resortu kultury.

Pytany, "dlaczego z roku na rok w działalności artystów coraz mniej jest wartości chrześcijańskich i patriotycznych", prof. Gliński powiedział: "to jest bardzo smutne, ale to są długo trwające procesy społeczne". "To są uwarunkowania wynikające z przeszłości. To jest jedna rzecz. Druga rzecz - to jest charakter zawodu artysty, twórcy, który to powoduje, abstrahując od kontekstu społecznego czy kulturowego" - wyjaśnił.

Przypomniał, że "w II Rzeczpospolitej był zupełnie inny kontekst, który zobowiązywał tych ludzi do wspierania państwa polskiego, bo państwo było młode, dopiero co odzyskane, w kleszczach dwóch bardzo agresywnych krajów". "Podobieństwo istnieje do dzisiaj" - dodał.

"Wtedy sztuka narodowa nie była czymś wstydliwym, była czymś oczywistym. Najwięksi twórcy, nawet awangardowi byli polskimi patriotami i realizowali sztukę narodową. Tak po prostu było" - mówił. "Kontekst świata współczesnego, po komunizmie, jest zupełnie inny. Te środowiska w dużej mierze kontynuują pamięć postkomunistyczną. Owszem, w PRL-u od czasu do czasu protestowali, ale funkcjonowali w obiegu, gdzie olbrzymie pieniądze były przeznaczane na kulturę i dwór był. Komuniści mieli swój dwór artystyczny" - tłumaczył. "Wszystkie te środowiska i zdecydowana większość autorytetów funkcjonował na tym dworze. To człowieka kształtuje, później kształtuje ich uczniów. Ta linia postkomunistyczna istnieje w Polsce i to oczywiście nie tylko w kulturze i sztuce" - podkreślił szef resortu kultury.

"Druga rzecz, to jest charakter tych zawodów. To są artyści i twórcy, a więc z definicji muszą być indywidualistami, są trochę inni niż my wszyscy – inaczej układają swoje relacje z otoczeniem. Są egoistami. Zresztą wiele dzieł teatralnych czy filmowych mówi o egoistach. Każdy artysta musi być do pewnego stopnia egoistą" - powiedział. "Każdy człowiek jest oczywiście egoistą, ale są różne proporcje, a u artysty przeważnie jest hipertrofia, przerost tego indywidualizmu. No więc na pewno mają skłonności do bycia liberalną stroną sceny publicznej" - ocenił prof. Gliński.

Minister kultury zwrócił uwagę, że "trzecim wymiarem jest kryzys kultury globalnej". "Jeszcze do tego dochodzi zapatrzenie w Zachód, karykaturalna skłonność do zapatrzenia w to, co się dzieje gdzie indziej, bardzo silna niestety w naszym narodzie, w elitach. Czyli krótko mówiąc, brak autentycznego rozwoju czy poszukiwań właśnie akurat indywidualizmu" - mówił. "Ten kompleks niższości" - zaznaczył. "W tych dominujących, mainstreamowych nurtach kultury nie ma ani patriotyzmu, ani chrześcijaństwa, bo wymyślili sobie jakieś inne koncepcje. Kolejne utopie" - wyjaśnił szef resortu kultury.

Na zakończenie spotkania minister kultury i dziedzictwa narodowego został zapytany o wynik PiS w najbliższych wyborach. "Myślę, że wynik wyborów będzie na krawędzi. My mamy szansę wygrać te wybory z większością umożliwiającą samodzielne rządzenie, ale to nie jest przesądzone" - powiedział. "Dlatego trzeba być zmobilizowanym do ostatniej chwili i walczyć" - wyjaśnił Piotr Gliński.

"Przeciwnik jest bardzo poważny, bo olbrzymie wsparcie potężnych sił zagranicznych. Co tu dużo mówić, oni są zainteresowani, żeby w Polsce nastąpiła zmiana władzy, żeby wróciło to, co było. I wtedy by byli zadowoleni" - mówił. "Polska suwerenna, Polska, która sama realizuje swoje projekty, chce być podmiotowa, chce być partnerem - to dla nich jest nie do pomyślenia" - tłumaczył szef resortu kultury.

"Na pewno nie będzie łatwo, ale ja jestem optymistą co do tych wyborów. Bo myśmy też bardzo dużą pracę zrobili, więc mam nadzieje, że będzie dobrze" - podkreślił prof. Piotr Gliński.

Źródło:

PAP

Wątki tematyczne