Logo
Recenzje

Uwierz w anioła

9.04.2025, 16:08 Wersja do druku

„Anioły w Warszawie” Julii Holewińskiej w reż. Wojciecha Farugi w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Karolina Jóźwiak / mat. teatru

„Anioły w Warszawie” to spektakl, który wbrew pozorom nie opowiada o prostych emocjach. To teatralna opowieść o złożoności ludzkich doświadczeń, trudnych zmaganiach z chorobą, strachem i społecznym tabu. Istnieje trend w krytyce teatralnej, by tego typu produkcje oceniać według znanych wzorców emocjonalnych, które wykształciły się w kontekście innych spektakli o podobnej tematyce. To teatr, który nie szuka łatwego wzruszenia, ale zmienia spojrzenie na tematy trudne, takie jak: AIDS, lęk przed nieznanym czy strach przed odrzuceniem.

„Anioły w Warszawie” przenoszą nas do szarej rzeczywistości Warszawy lat 80-tych, głównie w okolice Dworca Centralnego, gdzie bohaterowie stykają się z chorobą wówczas nieznaną – AIDS. Znany duet teatralny (Julia Holewińska i reżyser Wojciech Faruga) przygotował wciągającą opowieść o ludziach w kryzysie, którzy muszą zmierzyć się z własnym życiem i śmiercią. Są dalecy od epatowania sensacją, wprowadzają umiejętnie filtr intelektualnego dystansu, który nie pozwala na natychmiastowe, łatwe odczuwanie. Choć taki sposób eksponowania emocji może nie przypaść do gustu wszystkim widzom, brak wyraźnego ładunku emocjonalnego nie oznacza ich całkowitej nieobecności. Przeciwnie, ich subtelność zachęca do bardziej świadomego odbioru i skłania do przeżywania emocji w sposób mniej dosłowny.

Praca Wojciecha Farugi oraz autorki tekstu Julii Holewińskiej to realizacja wysoce konceptualna, która operuje dystansem oraz intertekstualnością. Zamiast dążyć do prostego poruszenia widza, twórcy angażują go w intelektualny dialog, zmuszając do refleksji nad kondycją jednostki w obliczu śmierci, marginalizacji i wykluczenia.

Jednym z głównych zarzutów, które pojawiają się w kontekście „Aniołów w Warszawie”, jest tzw. „chłód” narracji i jej telenowelowy charakter. W rzeczywistości jednak ten „chłód” jest efektem świadomego wyboru estetycznego. Twórcy kreują świat, w którym bohaterowie, mimo swojego cierpienia, nie dają się łatwo pochłonąć przez dramatyzm sytuacji. Zamiast tego, zostają oni ukazani w sposób, który wymaga od widza głębszego namysłu.

Jeśli chodzi o formę samego tekstu, Holewińska postawiła na epicką narrację, w której postacie nie tylko „grają” swoje role, ale równocześnie je opowiadają jako autonarratorzy. I tu kryje się siła tego spektaklu – nie chodzi o dosłowne przedstawienie gotowych emocji, lecz o ukazanie świata, który nie jest prosty ani jednoznaczny. Taki zabieg, jak narracyjna konstrukcja postaci, wytrąca widza ze strefy komfortu. Zamiast identyfikować się z bohaterem, odbiorca staje się świadkiem procesu auto-opisania, co zmienia dynamikę inscenizacyjnego odbioru. Tak opowiedziana historia zmusza do myślenia, a nie tylko do przeżywania – co może być trudne do przyjęcia dla widzów szukających intensywnych emocji.

Reżyser celowo unika wyrazistych, emocjonalnych uniesień, które mogłyby uprościć percepcję dzieła. Dystans do przedstawianych wydarzeń, a także wprowadzenie na scenę bohaterów noszących wyraźnie widoczne peruki, pełni rolę symbolicznego „kamuflażu” – nie tylko w sensie wizualnym, ale także psychologicznym. Peruki stają się metaforą nie tylko ukrywania tożsamości, ale także próbą tuszowania bolesnych doświadczeń, które nie są w pełni dostępne dla zewnętrznego oka.

Warto również zauważyć, że choć głównym tematem spektaklu jest problem AIDS, nie jest on traktowany w sposób jednoznaczny. Reżyser unika przedstawienia tej choroby w konwencji tragicznej ofiary, zamiast tego ukazując ją jako element szerszej narracji o ludzkich doświadczeniach związanych z cierpieniem, strachem przed śmiercią oraz poczuciem wykluczenia społecznego. AIDS w „Aniołach w Warszawie” jest zatem pretekstem do szerszej analizy psychologicznej i społecznej, w której bohaterowie muszą zmierzyć się z własnymi lękami, niepewnością i – wreszcie – koniecznością odnalezienia własnej tożsamości w obliczu choroby. Cały zespół aktorski (Marcin Bosak, Paweł Tomaszewski, Katarzyna Herman, Małgorzata Niemirska, Agnieszka Wosińska, Damian Kwiatkowski, Konrad Szymański, Jan Sałaciński, Anna Gajewska, Łukasz Wójcik, Anna Szymańczyk, Piotr Siwkiewicz i Helena Urbańska) tworzy zróżnicowaną, pełną niuansów galerię postaci, które odbijają różne oblicza choroby i lęku. Ich gra nie polega na sztucznym i nachalnym wywoływaniu konkretnych emocji w widzu, ale na subtelnym budowaniu nastroju i niejednoznaczności. Nie walczą o to, by „akceptować” ich bohaterów, ale by zmusić nas do zrozumienia, że każde z tych doświadczeń jest złożone, trudne i niejednoznaczne. To również decyduje o tym, że „Anioły…” wykraczają poza banalne przedstawienie historii o chorobie, a zamiast tego oferują wielowątkową, intelektualnie wymagającą narrację.

No i końcowa scena tego spektaklu dająca nadzieję… że liczy się tylko miłość. Reszta niech będzie milczeniem.

Tytuł oryginalny

Uwierz w anioła

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Wiesław Kowalski

Data publikacji oryginału:

09.04.2025

Sprawdź także