"Fedra" Jeana Racine'a w reż. Grzegorza Wiśniewskiego z Teatru Wybrzeże w Gdańsku na 40. Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Iwa Poznerowicz w Teatrze dla Wszystkich.
„Kobiety objaśniają świat” to motto 40. Warszawskich Spotkań Teatralnych, które odbywają się od 5 do 16 grudnia w nietypowych, pandemicznych warunkach. Na pierwszy ogień fani teatru mogli obejrzeć „Fedrę” w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego – klasyczną tragedię napisaną przez Jeana Racine’a, a przygotowaną przez Teatr Wybrzeże.
„Fedra”, grana w Gdańsku w przekładzie Antoniego Libery, inspirowana jest mitologicznymi wątkami o szalonej, a zarazem tragicznej miłości siostry Ariadny i drugiej żony Tezeusza do swojego pasierba Hipolita. To właśnie opętańcze uczucie prowadzi do wielu intryg, kłamstw i tragedii.
Fedra jest przepełniona miłością do Hipolita. Ukrywa to uczucie w głębi serca, a na zewnątrz szykanuje pasierba i jest jego najgorętszą przeciwniczką. Ale tylko pozornie. Gdy docierają do niej wieści, że jej mąż Tezeusz zginął, czuje, że nie potrafi, nie chce dłużej udawać i kłamać. Podejmuje rozmowę, w której – pod pozorem wspólnej walki o sukcesję po Tezeuszu oraz zwarciu szyków przeciwko Arycji – wyznaje swoją miłość Hipolitowi. Niestety, zostaje odrzucona. Dramat, a przede wszystkim upokorzenie dojrzałej kobiety popycha ją do chęci samounicestwienia. Gdy okazuje się, że pogłoski o śmierci Tezeusza są przedwczesne, przerażona Fedra ulega namowom swojego powiernika Enona i zgadza się, aby do Tezeusza dotarła plotka, że podczas jego nieobecności Hipolit zdradził krew ojca i uwiódł mu żonę. Zemsta zdradzonego męża jest okrutna. Tezeusz wygania syna i rzuca na niego klątwę. Przerażona Fedra chciałaby wyznać prawdę i uratować Hipolita, jednak poczucie odrzucenia i zazdrość o miłość Hipolita do Arycji nie pozwala jej na to, co doprowadza do tragedii.
Spektakl Grzegorza Wiśniewskiego to popis kunsztu aktorskiego całego zespołu, jednak kilka ról zasługuje na szczególne wyróżnienie. Doskonały jest Jakub Nosiadek w roli Hipolita – syna Tezeusza i pasierba Fedry. Jego bohater jest opanowanym, dumnym wojownikiem, w skrytości kochającym Arycję, będącą po przeciwnej stronie. Nosiadek prowadzi swoją rolę bardzo spokojnie, w sposób wyważony, pełen ascezy, aż do dramatycznej rozmowy z ojcem, gdy próbuje mu wytłumaczyć, że nie zdradził i nie pohańbił Fedry. W tej pełnej emocji scenie początkowo jest dumnym wojownikiem, który bez mrugnięcia przyjmuje rozkazy i klątwy króla, ale w głosie, spojrzeniu widać jego błaganie o zrozumienie i miłość ojca. Ze łzami w oczach przysięga, że w imię swojego honoru i synowskiej miłości nie mógłby dopuścić się zdrady.
W powiernika Fedry, Enona, wciela się Krzysztof Matuszewski, który stworzył postać bardzo pokrętną. To on obmyślił intrygę, w wyniku której ginie Hipolit. Głównym jego celem jest uratowanie życia i honoru Fedry. Z postaci stworzonej przez Matuszewskiego bije przeświadczenie i zgoda na czynienie zła. Jest syczącym i knującym cieniem Fedry. Oczywiście jego namowy są prowadzone tylko w imię obrony honoru i życia jego królowej. W przypadku tej postaci reżyser miał interesujący pomysł zamiany kobiecej wersji piastunki i powiernicy Fedry w mężczyznę – ważnym atrybutem i mocno znaczącym akcentem jego kobiecości są damskie szpilki.
Reżyser Grzegorz Wiśniewski tytułową rolę nieszczęśliwej królowej powierzył Katarzynie Figurze i to przede wszystkim stanowi o tym, że mamy do czynienia z teatralnym wydarzeniem. Figura jest w postaci Fedry szalenie przejmująca, prawdę sceniczną osiąga grając całą sobą, każdym nerwem swojego ciała. Od pierwszych scen widzimy, że to dojrzała kobieta, żyjąca od lat z rozpustnym i niewiernym mężem. To także dumna królowa, która każdego dnia musi ukrywać, że jej serce, umysł i ciało opętane są miłością do pasierba. Wie, że nie może się nigdy zdradzić ze swoim uczuciem. Fedra Figury jest dumna, wyniosła, a jej szalone kobiece serce otwiera się tylko przy Enonie. Sceny, w których królowa wyznaje miłość Hipolitowi, są naprawdę wstrząsające. Aktorka najpierw doskonale pokazała pozorny chłód podczas rozmów dotyczących sukcesji, by wreszcie osiągnąć apogeum emocji i wyrazowej ekspresji w momencie wyznań najbardziej osobistych, zakończonych pogodzeniem się z odrzuceniem miłości przez niedoszłego ukochanego. Każdy gest Figury, każdy ton jej głosu zdaje się podbijać pytanie: jak ja mam teraz żyć, po wyznaniu miłości, odrzuceniu, kiedy nie umiem zadać sobie śmierci, by ukryć mój wstyd?
Reżyser zaprosił do współpracy przy spektaklu świetnych realizatorów, co zaowocowało interesującymi i niebanalnymi rozwiązaniami inscenizacyjnymi. Scenografia i kostiumy są autorstwa Mirka Kaczmarka. Stworzył on otoczoną blachami ascetyczną przestrzeń. Każde uderzenie w ściany powodowało podbijanie sytuacyjnego dramatyzmu i grozę poszczególnych scen. Przy takiej scenografii punktowe światło w niektórych momentach dodawało głębi pojawiającym się postaciom. Pojawiające się elementy kostiumów, jak choćby czarny kołnierzyk Fedry, symbolizujący jej żałobę po mężu, mają tutaj ogromne znaczenie dla interpretacji psychologicznych pobudek i motywacji protagonistów. Wiśniewski pozostawia widzom dużo miejsca na wyobraźnię i własne rozumienie zawartych w spektaklu myśli i problemów. Pomaga w tym koncepcja przestrzeni i kostiumów, powodując, że tekst napisany przez Jeana Racine’a w 1677 roku brzmi na wskroś współcześnie.
Czas pandemii to najgorszy okres dla kultury. Sale widowiskowe świecą pustkami, zamknięte są kina, teatry. Internetowa edycja 40. Warszawskich Spotkań Teatralnych to jaśniejący punkt dla wszystkich fanów teatru. Jednak kiedy przyjdą lepsze, pocovidowe czasy, warto będzie usiąść wygodnie na widowni Teatru Wybrzeże i obejrzeć spektakl „Fedry” na żywo. Teraz cieszmy się tym, co mamy.