Logo
Recenzje

Teraz ja. Hamlet w Teatrze Narodowym w Warszawie

14.04.2025, 10:38 Wersja do druku

„Hamlet” Williama Shakespeare'a w reż. Jana Englerta w Teatrze Narodowy w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Marta Ankiersztejn/ Archiwum Artystyczne Teatru Narodowego

Interpretacja „Hamleta” w Teatrze Narodowym w reżyserii Jana Englerta to spektakl, który wykracza daleko poza tradycyjne ramy tego klasycznego dzieła Szekspira. Wykreowane przez niego przestrzenie i znaki pozwalają na wyjątkowo aktualną interpretację, która stawia pytania o kondycję zwłaszcza młodej generacji w naszym społeczeństwie. Englert idzie dalej, wprost pyta o przyszłość polityczną.

Idzie nowe

W tej wersji „Hamleta” niezwykle ważne jest posłużenie się symboliką, która balansuje między przeszłością a przyszłością. W jednej z najbardziej poruszających scen wyrzucane są pamiątki po zmarłym królu. To nie tylko motyw estetyczny, ale także głęboki komentarz do współczesnego traktowania tradycji i wartości historycznych. Dla bohaterów „Hamleta” wyrzucenie pamiątek staje się aktem nie tylko wyparcia przeszłości, ale także wymazania wszelkich prób utrzymania stabilnych fundamentów, na których zbudowane było państwo i jego kultura. Celem tej sceny, z wędrującymi w kulisy portretami Jana Englerta, jest zwrócenie uwagi na to, jak w obecnym świecie symboliczne elementy tradycji są ignorowane, i deprecjonowane, by zrobić miejsce dla nowych ideologii. W tym kontekście scena ta staje się metaforą współczesnego traktowania przeszłości, pytaniem o to, jak daleko można się posunąć w odrzucaniu wszystkiego, co minione, by nie zatracić własnej tożsamości.

Przerażająca proroczość

Kiedy w końcowych aktach sztuki Fortynbras przejmuje władzę, nie można nie dostrzec w tej postaci nawiązania do współczesnych dyktatorów. Reżyser zaskakuje swoją odwagą, sięgając po symbolikę, która odnosi się do aktualnych wydarzeń politycznych. Fortynbras to odzwierciedlenie współczesnego autokraty, wkraczającego na scenę polityczną z determinacją, by przejąć władzę po zamachach, zdradach i walce o tron. Widoczna w tym kontekście analogia do Władimira Putina, wywołuje przerażenie – to nie tylko teatr, ale także ostrzeżenie przed przyszłością, w której rządy zdobywane są w sposób brutalny i cyniczny. Obecność tego nawiązania staje się mocnym komentarzem na temat globalnych napięć i zagrażających współczesnemu światu tendencji autorytarnych.

Kapelusz Melanii Trump

Inscenizacja Englerta bogata jest w odwołania do współczesnej kultury i popkultury, które pełnią tu rolę kluczowych symboli, angażujących widza na wielu poziomach interpretacyjnych. Pojawienie się na głowie Gertrudy (bardzo dobra rola Beaty Ścibakówny) kapelusza Melanii Trump to aluzja do współczesnego widowiska politycznego. To symbol, który wprowadza widza w refleksję nad miejscem kobiety w polityce i wizerunkowej grze współczesnego świata. To nie tylko aluzja do postaci pierwszej damy USA, ale także znak nieuchwytnej, ukrytej tożsamości, która jest kształtowana przez media i politycznych obserwatorów; staje się niemal maską, skrywającą zarówno twarz, jak i prawdziwe intencje, to symbol wycofania i anonimowości. W kontekście przedstawienia, jego obecność zdaje się komentować rolę kobiet w przestrzeni publicznej – to metafora „figury tła”, wycofania, bezosobowości i dystansu – kobieta za nim ukryta, choć obecna, nie może wyjść z cienia społecznych i politycznych oczekiwań. To wyraz samotności, podkreślający jak osoby publiczne mogą czuć się wyobcowane, zamknięte w roli, którą im przypisano przez media i opinię publiczną. W kontekście „Hamleta” ten element znacznie poszerza przestrzeń, w której maski są niezbędne do przetrwania.

To idzie młodość

Z kolei fizyczne podobieństwo Hamleta (w tej roli 21-letni student aktorstwa Hugo Tarres) do Paula Atreidesa z „Diuny” podkreśla jego mesjański rys – jawi się jako ikona przemiany, by ostatecznie wpaść w pułapkę własnego przeznaczenia. Ta symbolika nie jest tu przypadkowa – bohaterowie współczesnych politycznych dramatów noszą w sobie cechy mitów, które wciąż silnie oddziałują, prowadząc niejednokrotnie do zmian społecznych i politycznych. Hamlet w brawurowej interpretacji Hugo Tarresa to postać młodego człowieka, który przede wszystkim stawia na siebie. Owszem, zderza się z brutalnością i bezwzględnością świata. Tarres kreuje Hamleta jako zawikłanego w relacje, ale już pozbawionego złudzeń  chłopca, którego inteligencja i krytycyzm nie chronią przed wewnętrznym chaosem. Ale przede wszystkim to  młodzieniec, którego życie jest walką o siebie – o zachowanie resztek tożsamości i sensu w świecie pełnym zdrad, manipulacji i fałszywych obietnic. Jego pojedynek z Laertesem (znakomity Paweł Brzeszcz), choć osadzony w kontekście politycznych napięć, to w rzeczywistości osobista, samotna walka o własną niezależność i prawdę. Hamlet staje się symbolem młodzieńczej rozterki – rozpaczy, której nie potrafi wyrazić słowami, a która nieustannie napędza jego działania.

Zdrada i ostrzeżenie przed manipulacją

W warszawskiej inscenizacji reżyser mocno akcentuje wątek zdrady, który w „Hamlecie” przybiera formę władzy opartej na kłamstwach i fałszywych obietnicach. Klaudiusz (Mateusz Kmiecik), ukazany jako symbol tego zła, które posługuje się manipulacją i podstępem, nie tylko odgrywa rolę zdradzieckiego władcy, ale także wyznacza trajektorię, w której zła władza może rozprzestrzeniać się na większą część społeczeństwa. Jest to również ukryta przestroga przed obecnymi politycznymi zjawiskami, które często wykorzystują demagogię i fałszywy patriotyzm w celu zdobycia poparcia. Przestroga ta jest wyjątkowo silna, ponieważ przedstawienie nie tylko skłania do refleksji nad moralnością, ale także stawia pytanie, w jakim kierunku zmierza współczesna polityka, gdy te same mechanizmy zdrady wciąż mają miejsce na całym świecie.

Tytuł oryginalny

Teraz ja. Hamlet w Teatrze Narodowym w Warszawie

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Wiesław Kowalski

Data publikacji oryginału:

14.04.2025

Sprawdź także