Logo
Recenzje

O zniknięciu Kisliwki

15.04.2025, 13:04 Wersja do druku

Słodko-kwaśny” Teatru GAS - Niezależnej Sceny Ukraińskiej działającej w Instytucie Grotowskiego we Wrocławiu. Pisze Ewa Mecner na blogu Artystyczne Spojrzenie.

fot. mat. teatru/ arch. pryw. twórców

W niedzielę 13 kwietnia obejrzałam premierowy spektakl Teatru GAS - Niezależnej Sceny Ukraińskiej działającej w Instytucie Grotowskiego we Wrocławiu od 2023 roku. Słodko-kwaśny- opowieść o zniszczonej i usuniętej z powierzchni ziemi Kisliwce, która po rosyjskich nalotach rakietowych przestała istnieć, niezwykle mnie poruszyła i nie byłam bynajmniej w tym odczuciu odosobniona. Niewielka szczelnie wypełniona sala Teatru Laboratorium w milczeniu i dosłownie na wstrzymanym oddechu była świadkiem dokumentalnej traumy. Niezmiernie rzadko się zdarza, żeby zupełnie nikt z publiczności się nie odzywał, nie szeptał, niemal nie poruszał, jakby w przerażeniu wpatrując się w niewielką scenę, na której jedna aktorka w czarnym trykocie i ochraniaczach na kolanach, bosa i w otoczeniu oszczędnej scenografii uosabiała los malutkiej wioski, startej z powierzchni ziemi w 2022 roku.

Spektakl jest próbą zachowania pamięci o tym miejscu, zaklinaniem przeszłości, rozpaczliwym przywoływaniem wspomnień, osobistych historii z czasów, gdy ludzie żyli spokojnie, dzieci dorastały w otoczeniu chronionym jedynie przez rodziców, a szkoła była centrum miasteczka i nic nie zaburzało tego prowincjonalnego mikroświata, w którym największą zmianą było wybudowanie torów kolejowych łączących Kisliwkę ze światem.

Spektakl młodego zespołu to właściwie performatywny monogram (Sofiia Onishchenko) z towarzyszeniem przejmującej muzyki i śpiewu (Marina Mashtaler) oraz projekcjami video wplatanymi w zwykłą ubogą codzienność - skoncentrowaną na banalnych zwyczajnych czynnościach, takich jak pranie i rozwieszanie ubrań, podczas gdy w tle widzimy wojenne zniszczenia.

To pełna emocji, prosta historia o życiu w małym miasteczku, które w wyniku działań wojennych znika. Najbardziej przejmująca jest tu opowieść o ludziach z odłamkami rakietowymi, których nie usuwa się z ciał, bo można z nimi żyć, w oczekiwaniu na osądzenie winnych zbrodni w Trybunale w Hadze. O ludziach, których ciała są świadectwem tego, co się wydarzyło. Spektakl nie jest długi - trwa około 70 minut, ale nasycony jest tyloma drastycznymi szczegółami i traumatycznymi wątkami, że na długo zapada w pamięć. Zbliżenie zbrodni wojennych i cierpienia ofiar pokazane poprzez zestaw obrazów, które odeszły wraz ze zniszczeniem wioski, budzi w widzu przerażenie, bo niby wszyscy wiedzą, że ta wojna jest blisko, ale nie doświadczając strachu przed utratą korzeni (a to jest najstraszniejsze w tym spektaklu), trudno współodczuwać z tymi, którzy stracili bliskich, rodzinę, a przede wszystkim miejsce, z którego pochodzili. Na swój sposób to teatralny dokument o zbrodni.

Tytuł oryginalny

O zniknięciu Kisliwki

Źródło:

blog Artystyczne Spojrzenie

Autor:

Ewa Mecner

Data publikacji oryginału:

14.04.2025

Sprawdź także