Czy przestaniemy słuchać Czajkowskiego? Czytać Tołstoja, wystawiać Dostojewskiego, zachwycać się moskiewskim baletem? Agresja Rosji na Ukrainie stawia wiele znaków zapytania również w świecie kultury, która dzieła rosyjskich twórców uznaje za kanon. Za to w okrucieństwie wojny rozkwita, dotąd niezauważana, kultura ukraińska. Pisze Mateusz Moczulski w „Polsce Gazecie Krakowskiej”.
Dyrektor Artystyczny Filharmonii Narodowej, Polak i Rosjanin - dyrygent Andrzej Boreyko: - Wydawało mi się, że znam i rozumiem kraj, w którym spędziłem prawie połowę życia. Gdy tylko wybuchła wojna, zdecydowałem, by koncert zacząć od ukraińskiego hymnu. Zrezygnowałem też z zaplanowanych wykonań muzyki rosyjskiej, choć nie było to dla mnie łatwe. Uważam, że teraz trzeba grać jak najwięcej muzyki twórców ukraińskich.
Podobnego zdania są inni artyści czy dyrektorowie teatrów. Rosyjska kultura wkracza w czas co najmniej kwarantanny. Nie wiadomo, ile to potrwa, ale prawdą jest, że dochodzi do bojkotu twórców z kraju Putina.