Inne aktualności
- Kraków. „Huljet, huljet” w Teatrze Figur – niezwykły spektakl teatru cieni dla dorosłych 26.04.2024 17:07
- Kraków. „Męczeństwo i śmierć Marata” w Teatrze Groteska 26.04.2024 16:59
- Warszawa. Maj i czerwiec w Teatrze Collegium Nobilium 26.04.2024 16:25
- Warszawa. 5. Mozart Junior Festival 26.04.2024 15:44
- TVP1. Teatr Telewizji – nowa odsłona 26.04.2024 15:22
- Wałbrzych. Teatr Dramatyczny współpracuje z ESK Chemnitz 2025 26.04.2024 15:05
- Szczecin. Premiera „Giselle, tańcz!” w Teatrze Współczesnym 26.04.2024 14:29
- Warszawa. Konkurs na spektakl w namiocie. Wyniki I etapu 26.04.2024 14:25
- Warszawa. Teatr Polska 2024 – 13 spektakli ruszy w trasę po Polsce 26.04.2024 14:15
- Wrocław. Sakura. III Wrocławskie Dni Japońskich Inspiracji – Spotkanie Kultur w Sercu Europy 26.04.2024 13:45
- Łódź. Komedie w Teatrze Muzycznym 26.04.2024 12:16
- Łódź. „Rodzeństwo” Thomasa Bernharda w Teatrze Jaracza 26.04.2024 11:44
- Łódź. Kolejne pokazy w ramach akcji Dotknij Teatru 26.04.2024 11:34
- Warszawa. „Policzone i Policzeni 2024” - rusza badanie liczby artystów 26.04.2024 11:08
Aktorka Susan Sideropoulos mieszka w Berlinie z mężem i dwoma synami. Dzieci chodzą do szkoły żydowskiej. W wywiadzie dla dziennika "B.Z." powiedziała: "Chciałabym, żeby policja nie musiała już stać przed szkołą moich dzieci, ale niestety są to fakty, na które jesteśmy skazani".
Miliony widzów znają Susan Sideropoulos z serialu "Gute Zeiten, schlechte Zeiten". Sideropoulos powiedziała dziennikowi: "Moje prywatne życie żydowskie jest bardzo tradycyjne. Nie jesteśmy bardzo religijni, ale raczej ukształtowani przez tradycję. Nie dochowujemy wszystkich zakazów i przykazań. W szabas prowadzimy samochód, pracujemy, oglądamy telewizję i słuchamy muzyki. Ale nadal zapalamy świece. I chodzimy do synagogi w wielkie święta, rozmawiamy z dziećmi o tym, dlaczego obchodzimy te święta".
Synowie aktorki chodzą do żydowskiej szkoły. "Chciałabym, żeby policja nie musiała już stać przed szkołą moich dzieci" - stwierdziła Sideropoulos. "Ale niestety są to fakty, na które jesteśmy skazani. I dopóki będę musiała się zastanawiać, czy mam się bać, gdy moje dzieci będą chodzić po ulicach z gwiazdą Dawida, dopóty będziemy mieli problem".
"Myślę, że jeszcze dwa lata temu moje dzieci myślały, że przed każdą szkołą jest policja. To było dla nich całkiem normalne, bo nie znały nic innego" - powiedziała Sideropoulos. "Ponieważ nie zgadzam się na wychowywanie dzieci w strachu, przez długi czas nie zajmowałam się tym problemem. Dopiero teraz, kiedy moje dzieci mają telefony komórkowe i dostęp do internetu, dowiadują się wielu rzeczy" - dodała.
"Pierwszy raz rozmawialiśmy na ten temat po zamachu w Halle" - wspominała aktorka. "Wtedy moje dzieci nagle zapytały mnie całkiem otwarcie przy śniadaniu: Mamo, dlaczego ten człowiek próbował dostać się do synagogi, żeby zabić ludzi?" - opowiadała.
"Antysemityzm i rasizm dotyka każdego z nas" - stwierdziła aktorka. "Każdy z nas może przechodzić obok synagogi i jeśli w tym momencie jakiś biedny szaleniec będzie strzelał w pobliżu, to dotyczy to wszystkich. Niestety, musimy o tym mówić tak długo, jak długo jest tak, jak jest" - dodała.
Susan Sideropoulos przyznała, że nigdy nie udało jej się zadać dziadkom "wielu pytań". "Na przykład: dlaczego w połowie lat 50. wrócili z emigracji do Niemiec? Mój dziadek Hermann wyemigrował do Palestyny w 1934 r., w samą porę. Moi pradziadkowie Alphons i Martha Abel nie chcieli jechać, nie widzieli niebezpieczeństwa, zostali zamordowani w Theresienstadt i w Auschwitz" - powiedziała.
Większość synagog, żydowskich domów kultury, szkół i przedszkoli podlega w Niemczech ochronie. "Policyjna ochrona żydowskich instytucji sięga 1972 roku, kiedy to izraelscy olimpijczycy zostali zabici przez palestyńskich terrorystów. Ochrona należy do kompetencji krajów związkowych i jest realizowana przez odpowiednie służby policyjne" - informowała po zamachu w Halle telewizja ARD.