„M. Faktor. Narodziny piękna” w reż. Agaty Biziuk w Teatrze Żydowskim w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Wszystkich.
Musical M. Faktor. Narodziny piękna to opowieść o Maksymilianie Faktorowiczu – chłopcu ze Zduńskiej Woli, który dzięki determinacji, talentowi i zbiegom okoliczności stał się ikoną światowej kosmetyki i pionierem filmowej charakteryzacji jako Max Factor. Przedstawienie kreśli jego drogę z carskiej Rosji na szczyty Hollywood, tworząc wielowątkową narrację, która wykracza poza ramy biografii. To historia o emancypacji, przemianie, autokreacji oraz społecznych i medialnych mechanizmach kształtowania tożsamości.
Agata Biziuk prowadzi widza przez tę historię w konwencji otwartego studia filmowego. Teatr splata się tu z projekcjami, performance’em i elementami podglądactwa właściwego kinu. Na scenie obecne są kamery transmitujące obraz na żywo, który staje się równoległym strumieniem narracyjnym. Taka forma – inspirowana językiem mediów i estetyką współczesnej kultury obrazu – pozwala reżyserce z jednej strony wprowadzać dystans i ironię, z drugiej – pogłębiać refleksję nad tym, czym jest obraz i jak łatwo podlega manipulacji.
Ważnym gestem otwierającym spektakl jest identyfikacja aktora – Karola Osentowskiego – z postacią Maxa Faktora, nie przez fikcję, lecz przez użycie własnego nazwiska. Ten zabieg ustanawia kierunek całej opowieści: to nie tylko historia konkretnej postaci, ale także pytanie o mechanizmy narracji – kto mówi, kto zostaje usłyszany, jak sami siebie opowiadamy i jak jesteśmy widziani. W spektaklu przemawiają także kobiety z życia Faktora i inne postacie splecione z przemysłem piękna, jak Rudolf Valentino – jednocześnie beneficjent i ofiara wizerunkowych oczekiwań epoki.
Spektakl ukazuje napięcie między opresją a możliwością – między koniecznością dostosowania się do społecznych norm a szansą na autokreację i przekroczenie własnych ograniczeń. W tym kontekście „make-up” staje się wieloznaczną metaforą: to nie tylko warstwa na twarzy, ale też strategia przetrwania, forma ekspresji, narzędzie przynależności, a czasem – wymóg narzucony przez przemysł. Postać Faktora, który zawodowo kreował wizerunki innych, sama podlegała nieustannej transformacji. Spektakl celnie ukazuje, że ta zmienność była jego warunkiem przetrwania.
Dużym atutem przedstawienia jest różnorodna obsada – od doświadczonych aktorów Teatru Żydowskiego (jak Henryk Rajfer czy Monika Chrząstowska) po młodsze pokolenie. Wyróżniają się również sugestywne piosenki autorstwa Anny Domalewskiej, dobrze oddające emocjonalny ton spektaklu i ducha epoki, oraz choreografie Krystyny Lamy Szydłowskiej, harmonijnie wpisujące się w rytm narracji.
Nie sposób nie docenić rozmachu formalnego i współczesnej wrażliwości tego musicalu. Jednocześnie warto zauważyć elementy, które mogą wpływać na jego odbiór. Mimo dynamicznej struktury niektóre sceny wydają się niepotrzebnie wydłużone – ich skrócenie mogłoby wzmocnić dramaturgię. Również warstwa dźwiękowa, zwłaszcza nagłośnienie, momentami zawodzi – trudności w zrozumieniu tekstu i wokalu wpływają na komunikatywność, co jest istotne szczególnie w musicalu.
M. Faktor. Narodziny piękna to jednak przede wszystkim opowieść o twórczej sile przemiany. Makijaż w spektaklu Biziuk nie służy wyłącznie do zakrywania – staje się narzędziem kreacji, strategią istnienia, lustrem i maską zarazem.