Nie zjadłem deseru Pücklera, nie porozmawiałem w języku dolnołużyckim bardzo podobnym do polskiego, ale obejrzałem fantastyczną inscenizację opery Richarda Wagnera „Tristan i Izolda” oraz interesujący spektakl baletowy „Hīeran” Brice’a Asnara. Pisze Stefan Drajewski w portalu Kultura u Podstaw.
Powiatowe miasto Cottbus/Chóśebuz (pol. Chociebuż) historycznie przynależy do Dolnych Łużyc, formalnie do Brandenburgii. Potomkowie Serbołużyczan – grupa Słowian, która zasiedliła te tereny na długo przed Niemcami – mimo trwającej wiele wieków germanizacji zachowali odrębność kulturową i społeczną. Nadal kultywują swój słowiański język, który jest bardzo podobny do polskiego. W ferworze zwiedzania parku i pałacu w Branitz nie zareagowałem na znajomą frazę językową i nie podjąłem rozmowy. Teraz żałuję. Na każdym skrzyżowaniu można natomiast spotkać tablice z nazwami ulic w dwóch językach, np.: Schillerstrasse / Schillerowa droga. Według Związku Łużyczan w Polsce im. Wojciecha Kóčki językiem dolnołużyckim posługuje się od 1 do 7 tysięcy mieszkańców Niemiec, głównie na terenie Dolnych Łużyc. Tadeusz Lewaszkiewicz w artykule „Dolnołużycki i górnołużycki – języki zagrożone czy wymierające?” jest bardziej sceptyczny co do faktycznej liczby użytkowników języka dolnołużyckiego i dodaje, że posługuje się nim starsze pokolenie.