Krzysztof Komeda za życia wydał tylko trzy płyty, ale był autorem bardzo wielu, do dziś wykonywanych kompozycji. 27 kwietnia przypada 90. rocznica urodzin artysty.
Krzysztof "Komeda" Trzciński(1931-1969) to polski pianista i kompozytor, którego nazwisko zna cały świat. Gdyby żył, miałby zapewne setki nagród na swoim koncie. Najprawdopodobniej tworzyłby w Ameryce muzykę do filmów - tam zaczęła się przecież jego światowa kariera.
"Postać i twórczość Krzysztofa Komedy urosła w polskim środowisku jazzowym do rangi symbolu i legendy. Żaden inny polski jazzman nie wywarł równie ogromnego wpływu na nowoczesną, polską muzykę jazzową, jak artysta z Poznania” – pisał Dionizy Piątkowski, szef festiwalu Era Jazzu.
Każdy szanujący się meloman ma w swej płytotece płyty z kompozycjami Krzysztofa Komedy. To dziś klasyka jazzu. I prawie każdy potrafi zanucić słynną kołysankę, która stanowiła przewodni motyw muzyczny w filmie Polańskiego "Dziecko Rosemary"; na ścieżce filmowej śpiewała ją Mia Farrow. Choć oryginalny tytuł melodii brzmi "Sleep Safe and Warm", to zapamiętany został powszechnie nazywany jest "Kołysanką Rosemary".
Kompozycja była wielokrotnie aranżowana przez różnych muzyków; w 1997 r. trzy jej wersje znalazły się na płycie Tomasza Stańki. W 2007 r. została wydana płyta "Ultra Orange and Emmanuelle", gdzie "Rosemary’s Lullaby" wykonała aktorka Emanuelle Seigner, prywatnie żona Romana Polańskiego. Na wydanej w roku 2011 płycie "Komeda" Leszka Możdżera znalazł się także utwór "Sleep Safe and Warm", podobnie jak na zrealizowanym w 2014 r. winylowym albumie "The best of Krzysztof Komeda" ballada ta pojawiała się w wykonaniu Simple Acoustic Trio.
"Najsłynniejszym utworem Komedy jest oczywiście kołysanka +Rosemary’s Baby+" – zaznaczył w rozmowie z PAP Paweł Brodowski, redaktor naczelny "Jazz Forum". Jak dodał, uznawana jest ona obok muzyki Andrzeja Kurylewicza z "Polskich dróg" i "Jej portretu" Włodzimierza Nahornego za najpiękniejszą polską melodię.
Krzysztof Komeda najpełniej odnalazł się jako kompozytor muzyki ilustracyjnej: od wspaniałych etiud baletowych po rozległą dyskografię obejmująca muzykę filmową do kilkudziesięciu filmów najwybitniejszych reżyserów. Już w 1957 roku rozpoczęła się długoletnia współpraca Krzysztofa Komedy z Romanem Polańskim.
Komeda był wielkim muzykiem, ale przede wszystkim kompozytorem. Kompozycji Komedy było bez liku, choć za życia nagrał on tylko trzy duże płyty.
Według Jana Ptaszyna Wróblewskiego, początkowo nie palił się do kompozycji. Jako kompozytor - przypomina Brodowski - zaistniał dopiero piękną balladą w etiudzie filmowej „Dwaj ludzie z szafą" Romana Polańskiego. A ostatnia jego kompozycja to ballada "One Hundred Years" z filmu o buncie więziennym Buzza Kulika "The Riot” z 1968 r. Komeda zasłynął muzyką filmową np. ze słynnego filmu Romana Polańskiego z 1961 r. "Nóż w wodzie".
Według Brodowskiego, jednym z największym przebojów filmowych Krzysztofa Komedy-Trzcińskiego był utwór "Nim wstanie dzień" – z filmu "Prawo i pięść". "Znana jest anegdota – wspomina red. „Jazz Forum” - że kiedy Komeda w podróży z Gdańska do Warszawy z Agnieszką Osiecką zastanawiał się nad przyszłym utworem, w pewnym momencie miał powiedzieć: +Agnieszko, ty napisz tekst pod Okudżawę, ja zrobię muzykę pod western, i to będzie to, o co im chodzi". Zaśpiewał Edmund Fetting pięknym barytonem. Po odsłuchaniu nagranej w studiu piosenki Fetting mruknął +K…, właśnie przeszedłem do historii+”.
To piękna ballada – mówi Brodowski - cudowny splot słów i muzyki "Ze świata czterech stron, z jarzębinowych dróg, gdzie las spalony, wiatr zmęczony, noc i front".
Za najwyższej wartości artystycznej utwory jazzowe uznawane są wielkie rozbudowane kompozycje: "Astigmatic", "Kattorna" i "Svantetic", które trafiły na płytę "Astigmatic". "Wszystkie trzy kompozycje są wybitne" – podkreśla szef "Jazz Forum".
Do historii przechodzi płyta "Astigmatic". "Jeśli miałbym wybrać najważniejszy utwór, to, po pewnym wahaniu – mówi Brodowski - wybieram +Kattornę+. To też jest muzyka pochodząca z filmu; była pierwotnie była napisana do filmu duńskiego reżysera Henninga Carlsena pt. +Kattorna+ co po szwedzku znaczy +Kotki+, a film opowiada o kobietach pracujących w pralni".
Tytuł "Kattorna" funkcjonuje autonomicznie jako utwór jazzowy i też doczekał się wielu interpretacji. Utwór – jak rozszyfrował to krytyk jazzowy Roman Kowal – ma formę ronda. Ta struktura polega na tym, że główny temat przeplatany jest kolejnymi wariacjami, co w jazzie oznacza improwizacje.
Komeda wypracował rozległy język muzyczny i własny styl: niezwykle romantyczną kompilację be-bopu, coolu-jazzu, awangardowej struktury free oraz niezwykłej słowiańskiej melodyki – zaznacza Dionizy Piątkowski. "To właśnie dla +szkoły jazzu+ pokolenia Komedowców od Jerzego Miliana, Andrzeja Trzaskowskiego i Tomasza Stańki po Jana Wróblewskiego i Zbigniewa Namysłowskiego ukuto termin +slavic kind of jazz+. W prostocie, powściągliwości i oszczędnym, ale precyzyjnym doborze środków wyrazowych znalazł Komeda siłę i wartości, które zadecydowały o niepowtarzalnym charakterze jego muzyki" – podkreśla Piątkowski.
"Kompozycje Komedy to melodie proste, wpadające w ucho, ale tak stworzone, że pozostawiają przestrzeń dla wyobraźni, stwarzają charakterystyczny nastrój, który wiąże się tylko z Komedą, może za sprawą interwałów, rytmu, tempa” – charakteryzuje twórczość Komedy Brodowski. "To luźne szkice, które są współtworzone przez muzyków. Kompozycje te na papierze nie robią tak wielkiego wrażenia, je trzeba zagrać! I kompozycje te pełna formę przyjmowały w trakcie grania. A muzycy, którymi Komeda się otaczał w jego obecności dawali z siebie wszystko! Miał podobnie jak Miles Davis, tajemniczą siłę oddziaływania".