EN

15.11.2023, 10:46 Wersja do druku

Kochanowski wielkim poetą był

„Odprawa posłów greckich” Jana Kochanowskiego w reż. Macieja Wojtyszki w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Marta Ankiersztejn

Na początku chciałbym uspokoić tych Wszystkich, którzy w mediach społecznościowych wyrażali swoje zaniepokojenie wynikające z doniesień prasowych, że oto w Teatrze Polskim w Warszawie usłyszą uwspółcześnioną wersję „Odprawy posłów greckich”. Proponuję, by jednak najpierw zobaczyć przedstawienie Macieja Wojtyszki, który bardzo wyraźnie eksplikuje, dlaczego podjął się takiego a nie innego zadania. Na pewno ta wiedza zaczerpnięta podczas bezpośredniego kontaktu z tekstem Jana Kochanowskiego, w transkrypcji Antoniego Libery, znakomicie interpretowanym przez obsadzonych w tej kameralnej inscenizacji aktorów, pozwoli malkontentom docenić jakość tego przedsięwzięcia, które w żaden sposób nie uwłacza ich historycznej wiedzy czy zdobywanej przez lata edukacji.

Przedstawienie wyreżyserowane przez Macieja Wojtyszkę i zaaranżowane w niewielkiej przestrzeni Salonu Foyer Dużej Sceny Teatru Polskiego, choć pojawia się w nim studio telewizyjne (na ekranie usłyszymy słowa wypowiadane przez Ulissesa, Menelaosa, Kapitana i Więźnia), nie ma żadnego związku z audycją popularnonaukową. Zresztą taką próbę podjął wiele lat temu, mierząc się w jednym spektaklu z różnym rodzajem twórczości Kochanowskiego, Teatr Powszechny w Radomiu i skończyła się ona teatralnym fiaskiem. Ale o tym już dzisiaj raczej nikt nie pamięta. Inaczej może być z realizacją Michała Zadary w NST w Krakowie, bo ona premierę miała w 2007 roku. Reżyser tego spektaklu dokonał swoistego remiksu, dostarczając aktorom  materiału do aktorskich improwizacji, tym samym do mocno skarykaturalizowanej gestyki i naśladownictwa. Stąd też jedyne co chyba łączy spektakl krakowski i warszawski to eleganckie garnitury męskiej obsady. O ile w przedstawieniu Zadary trudno znaleźć było uzasadnienie dla wszystkich zastosowanych pomysłów i ich komunikatywności, u Wojtyszki docenić trzeba konsekwencję w podejściu do norm języka wykorzystywanych przez czarnoleskiego poetę. Przy Karasia nie próbuje się też prowadzić widza przez  frazy autora „Trenów” tylko po to, by zrozumiał dzisiaj to, o co  poecie chodziło, ale próbuje się go nakłonić do głębszej refleksji nad wartościami nie podlegającymi wątpliwościom, do usłyszenia poezji, która wciąż pozostaje wyrazicielką prawd żywych i aktualnych. Wojtyszko bardzo prostymi zabiegami inscenizacyjnymi, bez szukania jakichś niepotrzebnych cudzysłowów czy komentarzy, skupia się na najważniejszych wydarzeniach i konfliktach, które w transkrypcji Libery nie gubią również tego, co może być  egzemplifikacją mądrości człowieka żyjącego w dawnych czasach. Stara się tak budować nastrój, by w pełni wykorzystać wewnętrzne napięcie tkwiące w każdym słowie i stanowiące największą wartość wypowiadanych tekstów. Stąd cała uwaga publiczności skupiona jest siłą rzeczy na aktorze, który staje się nośnikiem samego przekazu i przesłania, to on niejako ma nadać kształt zapisanej poezji. Sławomir Grzymkowski, Maksymilian Rogacki, Antoni Ostrouch, Henryk NIebudek, Anna Cieślak, Bernadetta Statkiewicz i Katarzyna Skarżanka bardzo dobrze odnajdują się w artykułowaniu każdego sensu poetyckiej formy i jej retorycznej wartości, jednocześnie w respektowaniu konwencjonalności, za którą skryty jest cały ciężar autorskich myśli i deklaracji sprzed czterech wieków. W tej konstelacji bardzo ciekawie objawia się postać Kasandry w ekspresyjnej interpretacji Anny Cieślak, która doskonale pokazuje wewnętrzną tragedię niepożądanych proroków.

Antoni Liber w swojej transkrypcji  tekstu pisanego w czasach przecież nieznanych naszemu doświadczeniu, poszukuje przede wszystkim motywacji, które będą wynikały z prawdy, a nie tylko służyły naiwnemu uwspółcześnieniu czy potoczności. W konsekwencji, wraz w wnikliwą z reżyserią Macieja Wojtyszki, nie dostajemy w Polskim  ani czegoś na kształt historycznej malowanki czy zmodernizowanego traktatu politycznego, ale mamy do czynienia z żywym organizmem, swoistym rytuałem, jakby przywoływanym wobec publiczności po raz pierwszy. Taki teatralny klucz otworzył wszystkim realizatorom i wykonawcom nowe możliwości w dotknięciu staropolskiej literatury, której siłę i teatralną nośność można  zauważyć w niespodziewanych zwrotach akcji  i frapującej, dynamicznej zmienności rytmu.

Tytuł oryginalny

Kochanowski wielkim poetą był

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Wiesław Kowalski

Data publikacji oryginału:

14.11.2023