W cyklu przedruków z "Gońca Teatralnego" - kolejny felieton Krzysztofa Zaleskiego, który publikował w piśmie pod pseudonimem z. W roku 2020 minęło trzydzieści lat od ukazania się pierwszych numerów tygodnika "Goniec Teatralny". Tekst pochodzi z numeru siódmego, który ukazał się 14 maja 1990 roku. Wszystkie zdigitalizowane edycje "Gońca" z lat 1990-1992 dostępne są w Encyklopedii Teatru Polskiego.
Radzili Najpierwsi Mędrcy, co będzie potrzebne, by Teatr Narodowy znów powołać do istnienia. Jeden Mędrzec policzył, ile wapna, cegieł, piasku, farby, stali, kurtyn, pluszu, zapadni, lamp, reflektorów uszeregowanych w rampy i wieże należy zgromadzić na budowę i wyposażenie gmachu. Drugi Mędrzec oświadczył, że Artystów godnych zaszczytów wystąpienia na św. Deskach Sceny Narodowej nie brak i wymienił dla przykładu parę nazwisk, niektóre nawet poprawnie, niektóre w brzmieniu przybliżonym do właściwego. Nikt mu tych drobnych pomyłek nie wziął za złe; gdy Mędrzec jakiś mądry jest niezaprzeczalnie to błędy, które popełnia, czynią go tylko bardziej ludzkim. Trzeci Mędrzec wyłuskał z kieszeni kajet; mały był ów zeszycik, lecz roiło się tam od zapisanych drobnym maczkiem tytułów z Wielkiego – Mędrcy tego zdaniem – Repertuaru. A jeśli nawet nie był to repertuar w każdym szczególe Wielki, był przecież na tyle – jak hipertasiemiec – Długi, żeby się w nim miara mądrości Trzeciego Mędrca mogła wyrazić. Czwarty Mędrzec drzemał sobie cichutko; od dawna na zebraniach różnych miał do tego niepisane prawo, bowiem własną sławą silnie był zmęczony. Trochę się tam jeszcze spierano – ale o drobiazgi i niuanse. Wnet dyskusja dobiegła końca. Mędrcy wstali (prócz tego, który drzemał) i chórem (jednomyślność swoją w ten sposób podkreślając) odzywają się: – Dobrze wszystko obmyśliliśmy! Nic już więcej nie potrzeba, by Teatr Narodowy postawić! – Wtem jęk z ciemnego kąta dobiega:
– Wiek nowy za chwilę, świat się kłębi, imperium zdycha, wzniosłość ze zdziczeniem się kłóci, pojęcia się przeinaczają, choć więc natura ludzka zastanawia niezmiennością swoją, to okoliczności są jakże przeraźliwie nowe! A oni tutaj gabinet figur woskowych kurzem bibliotecznym owiany projektują!
– Spojrzeli Mędrcy na stojącego w kącie. – Kim jesteś, że śmiesz się odzywać? – Praktykantem teatralnym. – A ile masz lat, młokosie? – Sto pięćdziesiąt osiem. – A, znaczy średnie pokolenie. Do głosu jesteście zapisani na rok trzytysięczny i trzynasty. Zanim do kąta wrócisz, coś ci szczerze objaśnimy. Cóż z tego, że plany nasze może i anachroniczne, cóż z tego, że my tu może głupio myślimy. Teraz rzecz główna dla nas, to obecność swoją w Okresie Przełomowym manifestować. My już praktyką rąk brudzić sobie nie musimy. A im więcej głupstw za poradą naszą się uczyni (a zapewniamy cię, że uczyniono już niemało), tym trudniej będzie następcom naszym coś zdziałać. Napiszą potem w Księgach uczeni (właściwie to już napisali), że po Epoce Olbrzymów chude dni miernot nastąpiły. To, co za ograniczenie nasze bierzesz jest Wyższą Matematyką Układania Kariery Własnej. A teraz marsz do kąta praktykować dalej! – Radowali się potem Mędrcy do rana i słyszano, jak ten z nich, który uchodził za moralistę wielkiego, piał o północy falsetem: Po nas choćby potop!