EN

27.11.2020, 19:36 Wersja do druku

Felieton z. (Krzysztofa Zaleskiego) (V)

W cyklu przedruków artykułów z "Gońca Teatralnego" - kolejny felieton Krzysztofa Zaleskiego, który publikował w "Gońcu" pod pseudonimem z. W roku 2020 minęło trzydzieści lat od ukazania się pierwszych numerów  tygodnika. Tekst pochodzi z numeru  piątego, który ukazał się 28 kwietnia 1990 roku. Wszystkie zdigitalizowane edycje "Gońca" z lat 1990-1992 dostępne są w Encyklopedii Teatru Polskiego.

Do Teatru przyszedł Cham. Zawołano Dyrektora. Spojrzał Dyrektor na Chama i oniemiał. A Cham na to: – Zdziwiony pan jesteś wyglądem moim, co? Spodziewałeś się, że mi słoma z cholewy sterczeć będzie a tu widzisz pan eleganta. 

But czysty, zagraniczny, skarpeta biała, pierś marynarką jedwabną osłonięta. Ja nie z tych, którzy ze szpilek do artystów wykonawców strzelają. Ja jestem Cham Kulturalny.

F od fis nie odróżniam, bo kto ma dziś czas na zaprzątanie sobie głowy drobiazgami? Czarne przewrotnie białym nazywam – czy to nie oryginalne i nowoczesne? Lubię czasem powiedzieć coś w stylu: To kontrowersyjna, lecz błyskotliwa wizja laserowej rzeczywistości naszych czasów, rodzaj prezentyzmu zawieszonego w bezakcyjnej przestrzenności. Tym się od podejrzeń o prostactwo proste uwalniam. Słowem – nie widzę, nie słyszę i nie czuję.

– I po cóż pan do mnie przychodzi? – Dyrektor Chama pyta. – Tożsamości własnej szukam – tu Cham ku Dyrektorowi krok postąpił. Dyrektor za biurkiem się schował i myśleć zaczyna, jakby się tu kłopotliwego gościa pozbyć. Cham – hyc! – tę przeszkodę pokonał, obok Dyrektora kucnął i tulić się do dyrektorskiego łona począł. Co robić – Dyrektor gorączkowo myśli zbiera – pomocy wołać? Zobaczą, że Cham mnie maca i kompromitacja pewna. A Cham tak się odzywa: – Ja ojca szukam, bać się mnie nie trzeba. Dyrektor zerwał się na równe nogi. Chama odepchnął i krzyczy: – Już mi nieraz ojcostwo wmówić chciano, rzecz to dla kierowników artystycznych zwyczajna!

– Chwileczkę – Cham powiada – a czy to nie pan przypadkiem wystawiłeś pewną rzecz Fredry jako soft-porno wodewil z wielkim finałem w myjni samochodowej? A kto Wesele nasze egzotyczne na heavy-metal-rock-operę przerobił i na Festiwalu Dziwnych Widowisk w Bretanii Dolnej nagrodę za to otrzymał? Może to nie pan byłeś autorem i reżyserem sensacyjnego spektaklu Norwid w kanałach Paryża, gdzie fragmenty Promethidiona deklamował Fantomas płynący na elektrycznym pontonie? A kto grał Czechowa w parowozowni, zaś Shakespeare’a w maglu? – Tego się nie wypieram – Dyrektor odpowiada – sukcesy wielkie moje to były i w encyklopediach o tym piszą. Lecz gdzie tu związek z ojcostwem domniemanym... – Toć nie o ojcostwo naturalne, lecz o wyższe, duchowe tu chodzi! Nikt mnie odtąd bękartem nie nazwie, odkąd Ciebie znalazłem, opoko gustu mojego, prawodawco mych kompetencji – Tatusiu Ty mój kochany! I Cham na szyję Dyrektorowi się rzucił. A Dyrektor wzruszony uścisk odwzajemnił. Tak spleceni przez kraj wędrują. Widok tej pary robi swoje. Cóż z tego, że jak mówią, Dyrektor to bałwan i hochsztapler, skoro publiczność na rękach nosi?

z.

Źródło:

Materiał własny

Wątki tematyczne