EN

2.10.2020, 20:08 Wersja do druku

Felieton z. (Krzysztofa Zaleskiego) (III)

W cyklu przedruków artykułów z "Gońca Teatralnego" rezonujących z aktualnymi tematami - kolejny felieton Krzysztofa Zaleskiego, który publikował w "Gońcu" pod pseudonimem z. W roku 2020 minęło trzydzieści lat od ukazania się pierwszych numerów  tygodnika. Tekst pochodzi z numeru trzeciego który ukazał się 14 kwietnia 1990 roku. Wszystkie zdigitalizowane edycje "Gońca" z lat 1990-1992 dostępne są w Encyklopedii Teatru Polskiego.


Rozmowa Demagoga Prawego z De­magogiem Lewym (zamiast felietonu o polszczyznie i burżuazji).

DEMAGOG PRAWY (głośno i swobod­nie). Należy jak najprędzej zlikwidować system dotowania kultury! To zło odziedzi­czone po rządach czerwonej mafii. Czyż nie dziwi panów owa słabość komucha, strąca­jącego rzeszę realnych mieszkańców PRL w terror i chamstwo społecznej, politycznej i ekonomicznej nierzeczywistości — sła­bość komucha do artysty? Po cóż ten czerwony pająk łożył na utrzymanie gryzipiórów, komediantów, brząkałów — by lud oświecać może?

Dobrze wiemy, pano­wie, że pospólstwu potrzeby jest tylko „fuzel i karuzel”, co udowodnił już dawno Adolf — Adolf Nowaczyński.

Komuch płacił artystom, bo po pierwsze - mieli mu oni ze swych dziełek subwenc­jonowanych budować patiomkinowski płot ukrywający horror życia człowieka katowanego doktryną marksleninostalinobreżniewizmu. Po drugie — komuch podejmował artystów bankietami, omamiał na­grodami imienia 22 lipca, zmuszał do bru­derszaftów, dawał talony, przydziały, mie­szkania, paszporty — by czasem zażądać w zamian drobnej przysługi. A to pochwa­lenia działań służb bezpieczeństwa przeciwko społeczeństwu, to znów uznania służalstwa wobec Bratniego Imperium i hańby półniepodległości za wyraz rozumnej zgody na „pewne ograniczenia swobód obywatelskich i twórczych, wynikające ze świadomego podporządkowania racji in­dywidualnych i tęsknot zbiorowych suro­wym wymogom Racji Stanu”. Po trzecie - komuch romansując z aktoreczkami, grywając w tenisa z „inżynierami dusz ludzkich” manifestował swoje pożądanie towarzyskiego prestiżu, ponadto zaś umie­szczał swój pysk nielegalny, na bagnetach przyniesiony, obok twarzy suwerennych (pozornie!), by sugerować, że i on jest ze wszystkimi, i że wszyscy są z nim. Po czwarte... Dość i tych przykładów. Dość dawania jałmużny Kulturträgerom - dość 45-letniej hodowli kulturalnych pieszczochów przyzwyczajonych do różnego typu państwowej filantropii, hierarchia wartości w kulturze musi się kształtować jak ceny na wolnym rynku.

DEMAGOG LEWY (szeptem, ze złośliwą satysfakcją). No i macie, czegoście chcieli! Biały Dom, jaki był, taki był, ale dawał żyć!

Kto teraz da choć grosz na dzieło artystycz­ne, awangardowe, hermetyczne, ezoterycz­ne, kto uwolni twórcę od udręk związanych z niestałym i podejrzanym humorkiem tę­pej w większości publiki?

Niech paru z was pomyśli kto im dawał pieniądze na tworze­nie dzieł, dzięki którym stali się europejskimi artystami? Kościół? Samorząd? Kole­ga Pytlasiński? Myśmy dawali, my komu­chy. A prominenci z waszych środowisk - zauważyliście pewnie — związali się już z nową władzą i teraz wam będą tłumaczyć konieczność likwidowania placówek i etatów Wyższymi Racjami Ewolucji Społecz­nej, Dobrem Odradzającej się RP, troską o...

BABA NA TARGOWISKU (ryczy prze­raźliwie). Co tak drogo, pan pyta? No, bo żydy jak rządziły tak rządzą!

W oddali ciche odgłosy przygotowań do kolejnego Nadzwyczajnego Zjazdu ZASP

Z.

P.S. Ponieważ jak dotąd żaden z przed­stawicieli (lek) Ministerstwa Kultury i Sztuki nie odgadł, kto jest autorem cytowanych w tym miejscu w numerze 1. słów: „Okaże się, że socjalistyczne pomysły sprzyjały zachowaniu literatury i sztuki” — informujemy, że jest nim Czesław Mi­łosz (Res Publica 1990, Nr 2, s. 40).

Źródło:

Materiał własny