„Gdzie się podział Baku” Karoliny Okurowskiej-Wabnic w reż. autorki w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu. Pisze Anita Nowak.
Karolina Okurowska-Wabnic sięgnęła do mitów zrodzonych w kulturze japońskiej, zaludniając, jeśli można się tak wyrazić, scenę, całą plejadą przedziwnych, nieznanych dotąd w Europie stworów. Chociaż nie do końca. Autorka i reżyserka wyszła naprzeciw zainteresowaniom najmłodszego pokolenia, dzięki Internetowi zafascynowanego już od jakiegoś czasu, kulturą i sztuką japońską.
Kiedy Edyta Łukaszewicz-Lisowska jako Mama biega po oświetlonej jeszcze widowni, nawołując córeczkę, bardzo młodym widzom, bo spektakl dozwolony jest dla dzieci od lat pięciu, udziela się coraz bardziej odczuwalny w jej zachowaniu niepokój. No bo jeśli Yuki ukryła się, znaczy, że za chwilę może pojawić się coś groźnego. Ciekawy zabieg inscenizacyjny i doskonale przez aktorkę zrealizowany.
Kiedy wreszcie spod sterty poduszek wynurza się Martyna Braca, wspaniale animująca lalkę i doskonale grająca zza niej własną twarzą, dowiadujemy się, że dziewczynka boi pojawiających się we śnie potworów.
Całe przedstawienie polega na jej walce z różnego typu azjatyckimi upiorami wspaniale zwizualizowanymi przez wyobraźnię scenografa Sebastiana Siepietowskiego i z pełną wiarygodnością przyjmowanymi przez dzieci. Podobnie jak wykorzystywanie jako symboli najrozmaitszego autoramentu zjaw, przedmiotów codziennego użytku.
Ale najpiękniejsze są tu lalki; stolikowe, hybrydowe, bardzo różnorodne w formie. Zachwycają fantazją twórcy i artystyczną prawdą wyrazu.
W opowieści zachowana jest równowaga między pojawiającymi się w snach pozytywnymi i negatywnymi postaciami. Przyjacielem dziewczynki jest wyświetlony pod koniec przedstawienia na tylnej ścianie sceny, skomponowany z ciał różnych zwierząt multimedialny portret Baku, który według legendy pożera czające się w snach Yukii potwory, a jego trąbą, jedynym elementem materialnym, zręcznie porusza Rafał Przytocki.
W poszukiwaniach Baku dziewczynkę wspiera magiczny jenot Tanuki, który w zależności od sytuacji może przybierać różne postaci. Pod jego kostiumem ukrywa się na bieżąco odganiający od niej prześladujące ją w snach potwory, Jakub Durniat.
Najciekawszą postać w kreuje Edyta Soboczyńska ogrywająca fantastycznie skomponowaną maskę, a po części i kostium, górskiej wiedźmy Yamauby, która pojawiwszy się pod koniec spektaklu przepięknym głosem śpiewa piosenkę o zupie ze strachu.
Bo strach, jak się w poincie przedstawienia okazuje, i mówi o tym piosenka finałowa, jest dla psychicznej równowagi człowiekowi potrzebny.
Piosenka oparta na ciekawej kompozycji Marii Kępisty ma szansę stać się przedszkolnym przebojem, a cały spektakl powinien wziąć udział w konkursie na dziecięcy musical.