"Życie intymne Jarosława" w reż. Kuby Kowalskiego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Obejrzałem poruszający, z wyczuciem napisany i fantastycznie zagrany spektakl o pięknie, zwyczajności i o meandrach ludzkiej seksualności. Mówi się bowiem niekiedy, że Iwaszkiewicz miał „skomplikowane życie intymne”. Nie wiem, co w nim skomplikowanego, był – jak większość ludzi (tzw. znakomita większość, w tym jego żona, de facto główna bohaterka tego spektaklu) – biseksualny. W przeciwieństwie jednak do owej większości, nie miał z tym faktem większego problemu, Anna – jak się wydaje – również, zwróćmy uwagę na poruszającą scenę, w której i ona chciałaby poddać się urokowi Jurka, dla tej chwili jest gotowa się upokorzyć.
Kuba Kowalski słowami samego Iwaszkiewicza opowiada o głośnym romansie 60-letniego pisarza z nieco pogubionym, bardzo pięknym chłopcem mogącym być jego wnukiem. O co w tym związku chodziło? Czy Błeszyński został kochankiem Iwaszkiewicza w zamian za daleko idącą pomoc wpływowego pisarza, co stawia go w pozycji – cóż - żigolaka? Czy była w tym związku jakakolwiek symetria? Dlaczego Iwaszkiewicz tak kurczowo trzymał się tego akurat chłopaka, choć – powiedzmy to szczerze – mógł mieć ze swoją pozycją dowolnego? Wreszcie – dlaczego Anna była tak wyrozumiała wobec tego romansu? Sekret może tkwi w jednym zdaniu, którego tu przytoczyć nie mogę bo dość wulgarne - otóż ludziom się wydaje – mówi Iwaszkiewicz, że między mężczyznami chodzi o... (i tu mówi, o co chodzi – jak się ludziom wydaje). Podczas gdy to nie tak..
Ten skazany na śmierć - dosłownie - związek z ciężko chorym Jurkiem zaowocował, choć może to nieodpowiednie słowo, kilkoma arcydziełami nowelistyki, choćby Tatarakiem, nikt nie ma wątpliwości, że Boguś to Jerzy, motyw choroby, zauroczenia i śmierci w młodym wieku pojawiał się już i we wcześniejszych nowelach Iwaszkiewicza, tak więc może on wypisał, wyśnił, wymarzył, stworzył tę miłość? Może...
A tak na marginesie – polecam sześciotomowy zbiór opowiadań JI, tą naprawdę wielką literaturą pięknie wypełniłem czas tego pierwszego tak absurdalnego przecież lockdownu.