EN

26.07.2024, 16:40 Wersja do druku

Związek otwarty

„Związek otwarty” Franki Rame i Dario Fo w reż. Krystyny Jandy i Marii Seweryn w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Ewa Bąk na blogu „Okiem Widza”. 

Inne aktualności

Spektakl ZWIĄZEK OTWARTY Teatru Polonia, wyreżyserowany z absolutną maestrią przez matkę i córkę, Krystynę Jandę i Marię Seweryn, to rasowa farsa, pełna wnikliwych obserwacji i mądrości życiowych dotyczących skutków decyzji pary małżeńskiej, która eksperymentuje na polu seksualnej swobody i otwartości. W kontekście włoskich klimatów (autorzy, widok z okna, muzyka) choć w letnim warszawskim anturażu(Plac Konstytucji).

Sztuka zagrana temperamentnie przez Weronikę Nockowską i Otara Saralidze w niesłychanie dynamicznym tempie, z zaskakującymi dramatyczno-satyrycznymi zwrotami akcji nie pozwala widzom odetchnąć ani na chwilę. Wciąga ich bez reszty. Fascynuje, bo przeglądają się w niej jak w lustrze. Wszystkie perypetie bohaterów, ich postawy i status, role społeczne są im doskonale znane. Mężczyzna, bóg- mąż, decyduje i egzekwuje, a kobieta zgadza się na wszystko, podporządkowuje się i nie zgłasza sprzeciwu. Z całego pakietu uczuć Barbara może liczyć tylko na szacunek męża, ale trzeba podkreślić, że deklarowany szacunek, bo mąż nie słucha, co ma mu żona do powiedzenia i nie stara się jej zrozumieć. Im bardziej jest zdesperowana, samotna, bezpośrednia w komunikowaniu, co naprawdę czuje, tym gorzej on to znosi, okazuje zniecierpliwienie i niechęć. Im bardziej się przed nim otwiera, tym szczelniej się on przed nią zamyka w akompaniamencie niewybrednych kpin, coraz śmielszych szyderstw. Ale ze swoich podbojów jest dumny, wręcz chełpi się nimi. To prymitywny narcyz-playboy, ale jakże sympatyczny, uroczy, rozbrajający! Ona ma być jego słuchaczką, jego fanką. Pozbawiony empatii, traktuje Barbarę protekcjonalnie, dowcipkuje, gdy doprowadzona do ostateczności grozi samobójstwem. Jest niby czuły, niby troskliwy ale tak naprawdę lekceważący i ironiczny. Rozbawiony i wpatrzony w siebie ignoruje jej próby zbliżenia się do niego, ratowania związku. 

Sztuka demaskuje hipokryzję koncepcji otwartego związku, który dopuszcza intymne relacje pozamałżeńskie. Bo jest możliwy i akceptowany tylko wtedy, gdy mężczyzna z niego korzysta. Zdradzać może tylko on - pan i władca. Ona musi być zawsze oddana i wierna, bo inaczej samiec alfa zadba- arogancko, brutalnie, bezdusznie-by wszystko pozostało jak wcześniej(wyeliminuje absztyfikanta, upokorzy żonę). Kobieta stanowi niezbędny element jego terytorium. Podbija wątpliwą wartość jego przygód. Żona jest trofeum, które zdobył i porzucił, ale nadal posiada na wyłączność. Taki układ.

Aktorzy są cudowni i świetnie sobie radzą w warunkach zgiełku ulicznego, agresywnych odgłosów miasta (odjeżdżający z parkingu obok sceny motocykl jest jakby dodatkowym komponentem sztuki). Ogrywają skomplikowany układ partnerski z perfekcyjną lekkością, wręcz nonszalancją. Swym temperamentem rozniecają małżeńskie piekiełko, zagęszczają eskalującą atmosferę ostrej walki o siebie w otwartym związku. Miotają się rozsadzając miniaturowe domowe wnętrze z oknem, tandetnymi żółtymi tapetami, kanapą w centrum i nadmiarem drzwi po obu jej stronach, które umożliwiają wejścia (wtargnięcie, atak)-wyjścia (ucieczka, impas). Klaustrofobiczna scenografia i komunikujące status postaci kostiumy Krystyny Jandy (on - ciemny garnitur, granatowa/fioletowa koszula, czerwony szalik, takież buty, ona-kusy szlafrok, czarne szpilki, później mała czarna, koktajlowa sukienka) perfekcyjnie podkreślają ich osobowości. Znaczące jest też to, że on jest osobą bez imienia, archetypem zaborczej, puszącej się agresywnie, bezwstydnie męskości, a żona Barbara jego własnością. 

Dario Fo (literacki Nobel 1997) i jego żona Franca Rame napisali rozbrajająco uczciwy i szczery, zabawny i bezpretensjonalny tekst o nowoczesnym związku, w którym połączeni przysięgą małżonkowie ponieśli klęskę w swym dążeniu do odzyskania wolności. Początkowo każde z nich chce zwrócić na siebie uwagę, nawiązać kontakt, by poinformować partnera, co myśli i czuje, czego pragnie, za czym tęskni. Nie znajdując wsparcia a nawet uwagi, oboje eskalują swoje zachowanie, by sprowokować oczekiwaną reakcję. Jednak na nic się to zdaje. Wszystko osuwa się w banał i doprowadza do pewności, że nawet przyzwolenie na pełną wolność, czyli otwarcie związku, nie uratuje go. Nic nie zmieni. Miłości już nie ma i nie będzie. Związek bez niej jest tylko wyniszczającą wojną. Zakończenie pomysłowo zainscenizowane, to sceniczny majstersztyk. Nie zdradzę nic więcej. Jedynie to, że owacjom nie było końca. Przy okazji, a takich zapewne nie zabraknie, bo spektakl jest grany w plenerze od 2012 roku, obejrzyjcie go, a przekonacie się sami, że jest naprawdę dobry. To emocjonalny rollercoaster. Trwa tylko godzinę. Wstęp jest wolny. Powodzenia:)

Źródło:

Okiem Widza
Link do źródła

Autor:

Ewa Bąk