„Nowy wspaniały świat” wg powieści Aldousa Huxleya w reż. Anny Obszańskiej we Wrocławskim Teatrze Pantomimy. Pisze Marcin Wojciechowski na Och-Kultura (fb).
Wrocławski Teatr Pantomimy powraca do źródeł - wyrafinowanego gestu i precyzyjnej ekspresji ruchowej!
„Nowy wspaniały świat” to dystopijny obraz człowieka, który w trybiku sterowanym przez zewnętrzne mechanizmy, utracił tożsamość. Spektakl o niepokojach i paradoksach dzisiejszych czasów: uzależnieniu od technologii, zaniku intymności, presji ciała doskonałego, kontroli przez algorytmy.
Twórcy nie moralizują - podsuwają lustro, w którym odbijają się codzienne absurdy. Elementy zachwycającej i pomysłowej scenografii (Mateusz Jagodziński) - metaliczne mechanizmy, groteskowe urządzenia erotyczne, monumentalna maszyna przechwytująca świadomość - to narzędzia opresji i symbole świata, który dawno utracił równowagę.
Zespolenie ich z precyzją ruchu wykonawców daje efekt zaskakujący: raz groteskowo śmieszny, raz niepokojąco przerażający. Zresztą humor, który pojawia się w najmniej spodziewanych momentach, rozładowuje napięcie, by za chwilę podbić dramatyzm. Całość jest intensywna, pełna energii, lecz subtelna w ironii i dowcipie.
To odważne przedstawienie, w którym reżyseria Anna Obszańska niemal całkowicie wyrzekła się warstwy werbalnej, pozostawiając jedynie pojedyncze frazy i piosenkę - dla mnie całkowicie niepotrzebną. Reszta rozgrywa się w ciszy, w rytmie ciał, w perfekcyjnie zsynchronizowanych układach.
Zespół aktorski osiąga szczytową formę. Każdy gest jest nośny, każdy ruch uzasadniony, każde spojrzenie niesie znaczenie. Siła tkwi w idealnym współgraniu - aktorzy i aktorki konstruują obrazy niczym rzeźby, które w następnej chwili rozpadają się i przekształcają w coś zupełnie nowego. Ta absolutna plastyczność, wsparta sugestywną ścieżką dźwiękową (Małgorzata Penkalla), sprawia, że sceny przypominają filmowe sekwencje science-fiction. Momentami widzimy astronautów dryfujących w bezkresnej przestrzeni, kiedy indziej hybrydę ludzi-maszyn, zacierającą granice indywidualności.
Końcowa sekwencja powala na kolana - metafizyczny moment, w którym bez słowa udaje się twórcom wywołać refleksję nad kondycją człowieka w dobie przemian technologicznych, granicami wolności i stratą tego, co w nas najcenniejsze.
„Nowy wspaniały świat” to dowód, że pantomima nie musi być dodatkiem do teatru dramatycznego. Może komentować teraźniejszość i inspirować. Cieszy mnie, że wrocławski zespół odzyskał swoją tożsamość – ciszę, która mówi więcej niż setki słów: bawi, prowokuje, niepokoi i porusza, trafnie oddając ducha epoki, nie rezygnując przy tym z piękna i siły formy. Jedno z najwybitniejszych osiągnięć tego teatru ostatnich lat, które powinien zobaczyć każdy!