„Woyzeck” Georga Büchnera w reż. Zdenki Pszczołowskiej w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Marta Żelazowska na swoim instagramowym koncie.
Niedokończony dramat Georga Büchnera, inspirowany historią mordercy Johanna Christiana Woyzecka, w poznańskim Teatrze Nowym przybiera formę interaktywnej gry-układanki – z pikselowymi wizualizacjami Natana Berkowicza i niezwykle widowiskową choreografią Oskara Malinowskiego. Kolejność scen wybierana jest losowo, co umożliwia fragmentaryczna struktura oryginału. W efekcie każdy spektakl przebiega inaczej.
Zdenka Pszczołowska swobodnie żongluje konwencjami gry komputerowej i kryminału. Wprowadza postacie detektywów (Michał Kocurek, Sebastian Grek), którzy prowadzą śledztwo w sprawie zabójstwa Marii - nadaje tym samym przedstawianiu pozorny porządek. Jednocześnie zmusza widza do śledzenia tropów, analizowania dowodów oraz zachowań i motywów bohaterów. Ostatecznie znalezienie prostej odpowiedzi okazuje się niemożliwe.
U Pszczołowskiej nie ma klasycznego protagonisty. Woyzeck (znakomity Jan Romanowski) schodzi na drugi plan. W centrum jest społeczeństwo – zbiorowość. Każdy może być winny. Każdy skrywa tajemnicę. Każdy ma coś na sumieniu. Reżyserka wnika w tkankę relacji interpersonalnych, bada mechanizmy opresji i manipulacji, eksploruje ciemną stronę człowieka. Wciąga widza w dramatyczną grę o zachowanie podmiotowości. To niezwykle błyskotliwa interpretacja klasyki.