„Żar” wg Sándora Máraiego w reż. Jana Englerta w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Po 41 latach milczenia spotyka się dwóch niegdysiejszych bardzo bliskich przyjaciół (Jan Englert i Daniel Olbrychski). Na tym spotkaniu zależało Henrikowi, i to on mówi, Konrad właściwie tylko słucha. Chciałby Henrik jeszcze się czegoś dowiedzieć o tym, co łączyło jego zmarłą żonę z przyjacielem, chciałby coś potwierdzić. Zadaje więc misternie konstruowane przez te lata pytania, ale odpowiedzi nie uzyskuje.
Cóż, ten henrikowy rachunek sumienia przychodzi dość późno, po co zdobywa się na tak wielki wysiłek i jednak go robi? Po co zaprasza przyjaciela, który go zdradził i którego tamte dzieje wydają się w ogóle nie interesować? Czy faktycznie przez cały ten czas żył Henrik wspomnieniami i żądzą zemsty czy choćby – rewanżu? Dlaczego nie zerwał przyjaźni z Konradem wtedy, na polowaniu, kiedy pewien był, że ten chce go zastrzelić? Ten spektakl zostawił mnie z co najmniej tuzinem jeszcze podobnych pytań, na które – jak sądzę z powodu zbyt młodego wieku – nie odnalazłem odpowiedzi.
Mamy na scenie troje wybitnych aktorów (pojawia się również spinająca tę opowieść Maja Komorowska), oglądamy szlachetny, bardzo piękny teatr. Wyszedłem jednak ze spektaklu nieco zdezorientowany, nie do końca chyba zrozumiawszy, o co w ogóle Henrikowi chodziło.