Logo
Recenzje

Z perspektywy snu i rozdarcia

20.10.2025, 08:42 Wersja do druku

„Ostatni sen Eugenii” Kuby Kaprala w reż. Doroty Abbe Fundacji Gra/nice na Festiwalu Małych Prapremier w Wałbrzychu. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Piotr Henryk Osad

Wśród wielu mocnych głosów tegorocznej edycji Festiwalu Małych Prapremier w Wałbrzychu ten spektakl wybija się szczególnie. To przedstawienie, które z jednej strony porusza historyczną materię – dramat dziecięcego obozu przy ul. Przemysłowej w okupowanej Łodzi – a z drugiej, bez żadnych uproszczeń, mierzy się z pytaniem, jak dzisiaj mówić o traumie, winie i pamięci.

Już sam tytuł – „sen” Eugenii – sugeruje stan zawieszenia między jawą a wspomnieniem, pomiędzy rzeczywistością a wypieranym koszmarem. Eugenia Pohl (vel Pol), esesmanka odpowiedzialna za znęcanie się nad więzionymi w obozie dziećmi, staje się osią narracyjną tej opowieści. Nie jako figura jednowymiarowego potwora, lecz jako złożony konstrukt psychiczny – kobieta wypierająca winę, mitologizująca swoje życie, zapętlona w powracające obrazy, które nie dają jej (ani widzom) spokoju.

Spektakl nie rekonstruuje jednak dokumentalnie przeszłości. Jest raczej próbą performatywnego „zajrzenia” do głowy sprawczyni i do zbiorowej pamięci, która przez dekady przemilczała historię dziecięcego obozu w Łodzi. Przemoc, absurd, ironia i groza przenikają się tu w estetyce snu – nieuporządkowanego, emocjonalnie rozedrganego, chwilami groteskowego.

Formy, które ożywiają pamięć

Największą siłą inscenizacji Abbe jest świadome, pełne znaczeń wykorzystanie języka teatru lalek i ożywionej formy. Scenografia – miękkie, cieliste poduszki – staje się zarazem przestrzenią dziecięcą i pogrzebową. Z jednej strony przywołuje niewinność, z drugiej – staje się metaforą bezimiennych ciał, które zniknęły w obozowym systemie. Lalki, maski, animowane rekwizyty nie służą tu jedynie estetyzacji – one budują narrację o pamięci jako czymś fragmentarycznym, zniekształconym, pulsującym pod powierzchnią codzienności.

Szczególnie silnie działają symboliczne figury: myszy, świnie i drzewo. Myszy w maskach przywołują tragiczne wspomnienia dzieci zmuszanych do jedzenia gryzoni w obozie. Świnie – groteskowe, nienaturalnie „zadbane” – pełnią funkcję komentującą, przywodząc na myśl hierarchię uprzywilejowania w świecie przemocy. Drzewo – grana przez dwóch aktorów postać – staje się niemym, lecz czującym świadkiem. Jego obojętność („dzieci umierają codziennie…”) jest jednym z najmocniejszych oskarżeń wobec społecznej bierności.

Eugenia jako figura wyparcia

Postać Eugenii Pohl, grana z niezwykłą precyzją przez Żanetę Małkowską, wymyka się łatwym klasyfikacjom. Nie jest ani potworem z czarno-białej opowieści, ani „ofiarą systemu”. Reżyserka pokazuje ją jako kobietę przesiąkniętą przemocą, która po wojnie funkcjonowała przez lata jako „zwyczajna” obywatelka – wychowawczyni w przedszkolu, miłośniczka sportu, osoba planująca urodziny. Ale trauma i wyuczona bezwzględność wciąż wracają – jej ciało pamięta więcej niż umysł. Gesty, język, reakcje – wszystko wskazuje na to, że obozowa przeszłość w niej trwa.

Jednym z najbardziej wstrząsających momentów spektaklu jest scena „imienin Eugenii”, która z pozoru wydaje się banalną celebracją, ale przeradza się w upiorne rozliczenie. Dzieci – realne i wyobrażone – otaczają ją, przytulają z niepokojącą intensywnością, aż do momentu, gdy kobieta dosłownie znika w środku ogromnej pluszowej maskotki. To akt nie tyle przebaczenia, co symbolicznego pochłonięcia przez własną winę. W końcowej sekwencji na scenie pozostaje tylko „grób z poduszek”, na którym składane są imiona i wiek ofiar.

Teatr jako rytuał pamięci

Twórcy nie proponują łatwych konkluzji. Ich celem nie jest osąd, ale przywrócenie pamięci – tej indywidualnej i zbiorowej. Nie chodzi tylko o przeszłość – chodzi o współczesność, o pytanie, co my robimy z historią. Czy potrafimy spojrzeć jej w oczy? Czy nie powielamy milczenia i obojętności?

„Ostatni sen Eugenii” to spektakl niezwykle odważny – zarówno pod względem tematycznym, jak i formalnym. Wykorzystanie języka lalkowego w teatrze dla dorosłych pozwala opowiadać o rzeczach, które w realistycznym ujęciu mogłyby być nie do zniesienia. Tu – paradoksalnie – to właśnie forma staje się nośnikiem emocjonalnej prawdy.

To nie tylko sztuka o historii – to sztuka o naszym dzisiaj.

Tytuł oryginalny

Z perspektywy snu i rozdarcia

Źródło:

Teatr dla Wszystkich
https://teatrdlawszystkich.pl
Link do źródła

Autor:

Wiesław Kowalski

Data publikacji oryginału:

18.09.2025

Sprawdź także