„Wspólny pokój” na podstawie powieści Zbigniewa Uniłowskiego w reż. Jerzego Antczaka w Teatrze Telewizji. Pisze Krzysztof Krzak w Teatrze dla Wszystkich.
9 lipca 2025 roku swoje setne urodziny obchodziła Ewa Krasnodębska – najstarsza obecnie polska aktorka, znana z wielu ról filmowych, telewizyjnych i teatralnych. Ten wyjątkowy jubileusz artystki redakcja Teatru Telewizji postanowiła uczcić, udostępniając na vod.tvp spektakl z jej udziałem – „Wspólny pokój”, zrealizowany na podstawie powieści Zbigniewa Uniłowskiego pod tym samym tytułem, w reżyserii Jerzego Antczaka.
Przedstawienie z 1964 roku zachowało się niestety bez kilku ostatnich minut. Nie odbiera to jednak przyjemności obcowania z dawnym Teatrem Telewizji, w którego spektaklach występowały prawdziwe tuzy polskiego aktorstwa. Nie inaczej jest w przypadku „Wspólnego pokoju”, do którego Jerzy Antczak zaangażował m.in. Ryszardę Hanin, Stanisława Zaczyka, Michała Pawlickiego, Ignacego Machowskiego, Mariana Kociniaka, Jana Matyjaszkiewicza, Władysława Kowalskiego, Tomasza Zaliwskiego i Kazimierza Opalińskiego. Ewa Krasnodębska jest dziś jedyną żyjącą osobą z całej obsady. W spektaklu wciela się w postać Panny Leopard.
To nie jest rola wiodąca – zarówno w powieści, jak i przedstawieniu – których bohaterami jest grupa młodych mężczyzn, intelektualistów. Wśród nich są: student-literat zmagający się z gruźlicą i niemocą twórczą; pisarz, którego wierszy niemal nikt nie chce czytać, a tym bardziej publikować; oraz jego brat, oddany działalności w lewicowej organizacji, który jako jedyny znajduje satysfakcję w obranej drodze życiowej – choć przypłaca ją więzieniem. Pozostali, sfrustrowani inteligenci egzystują w poczuciu niespełnienia, zgorzknienia i beznadziei. Ich los to egzystencja pozbawiona radości, sukcesów, zadowolenia, a często finał w postaci śmierci – czy to z powodu suchot, czy samobójstwa. Alternatywą bywa małżeństwo z tzw. „dobrą partią”. Tą, w powieści Uniłowskiego, dla ekscentrycznego Dziadzia (Machowski) okazuje się właśnie grana przez Ewę Krasnodębską Panna Leopard – postać zdecydowanie niejednoznaczna.
Poznajemy ją jako wytworną, nobliwą damę, przebywającą w restauracji w towarzystwie eleganckich gentlemanów. Wkrótce okazuje się, że łączy ją jakaś przeszłość z jednym z bohaterów. Fascynacji kobietą ulega również Lucjan (Pawlicki). Jego zakochanie nie zostaje jednak odwzajemnione – odrzucenie wynika z sadystycznej przyjemności, jaką Leopard czerpie z igrania uczuciami mężczyzn i manipulowania nimi. Jej postać wydaje się emocjonalnie niestabilna. Znakomicie Krasnodębska oddaje okrucieństwo tej bohaterki, a także jej wewnętrzny dramat, gdy sama zostaje odrzucona. Aktorce wystarczają do stworzenia pełnokrwistej, poruszającej postaci dość skromne środki wyrazu.
Nie tylko ona zresztą kreuje w tym przedstawieniu postać przekonującą i prawdziwą. Pod względem znakomitej aktorskiej roboty „Wspólny pokój” w reżyserii Antczaka zupełnie się nie zestarzał i wciąż stanowi wzorzec, do którego warto dążyć w realizacji współczesnych spektakli.
Jak pokazują relacje internetowe z urodzinowych uroczystości aktorki, Ewa Krasnodębska nadal cieszy się bardzo dobrą kondycją. Z pewnością mogłaby jeszcze zagrać kilka ról. Po raz ostatni stanęła przed kamerą filmową w 2014 roku – jako starsza pani na basenie w filmie „Mężczyzna (nie)potrzebny od zaraz”. W Teatrze Telewizji pojawiła się po raz ostatni w 1977 roku jako Pani Zabielina w „Kremlowskich kurantach”. Z Teatrem Narodowym w Warszawie, z którym związana była przez 31 sezonów, pożegnała się rolą Klary Zachanassian w „Wizycie starszej pani” (premiera: 1989 r.).