„Rodzin@ w sieci, czyli polowanie na followersów” w reż. Wawrzyńca Kostrzewskiego w Teatrze Kamienica w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w „Naszym Dzienniku”.
Żyjemy w świecie rozmaitych uzależnień. Do takich jak alkohol czy narkotyki dołączył internet. Szalony rozwój technologii cyfrowej przynosi wiele korzyści, ale również pułapek. I to nie tylko dla młodzieży. Bo nawet wśród dorosłych można spotkać użytkowników internetu, którzy lepiej czują się w świecie wirtualnym aniżeli tym rzeczywistym, od którego uciekają. A to, jak wiadomo, skutkuje zanikiem prawidłowych relacji międzyludzkich, ucieczką w osobność, popadaniem w egoizm, w osamotnienie, zerwaniem więzi itp. Szkoda, że współcześni autorzy sztuk teatralnych zajmują się głównie promowaniem rozmaitych dewiacji i antywartości, zamiast sięgać po tematy tak bardzo dziś potrzebne.
Oczywiście, są wyjątki. Do nich należy Wawrzyniec Kostrzewski, reżyser i autor sztuk teatralnych. „Rodzina w sieci, czyli polowanie na followersów" to doskonałe przedstawienie wystawione w warszawskim Teatrze Kamienica. Adresowane nie tylko do młodzieży, ale też do dorosłych w każdym wieku i stanowi ostrzeżenie przed zagrożeniami, jakie niesie uzależnienie od internetu. Oto kilkupokoleniowa rodzina należąca do tzw. klasy średniej. Dbająca o najbliższych żona Irenka (znakomita, z dużą dozą vis comica Izabela Dąbrowska), jej mąż Marek, tradycyjnie pojmujący swoją rolę jako głowa rodziny (wyrazisty Michał Czarnecki), ich dorosłe dzieci: córka, zagorzała aktywistka ekologiczna i feministyczna, kombinująca, jak usunąć ludzi z naszej planety, jadająca rosół, ale z vegekury (charakterystyczna i zabawna Karolina Charkiewicz); trzydziestoletni syn, który wyznaje zasadę, aby dobrze zarabiać, nic nie robiąc (przekonujący w swojej komicznej filozofii Marcin Stępniak) oraz babcia - reprezentantka wartości konserwatywnych i prawidłowo, zdroworozsądkowo ułożonego świata, katoliczka (w tej roli na zmianę Małgorzata Rożniatowska i Ewa Ziętek). A wszystkim kieruje sztuczny twór, coś w rodzaju sztucznej inteligencji połączonej z Cyber Woman, postać niewidzialna poza internetem, należąca do świata nierzeczywistego, wirtualnego, cyfrowego, określona w programie do spektaklu jako „uberinfluencerka i uosobienie bezlitosnych algorytmów w jednym" (gra ją doskonale, chyba lepiej już nie można, Olga Sarzyńska).
Rodzina żyje dostatnio, stać ją na wyjazdy w różne ciekawe miejsca, relacje między członkami rodziny układają się harmonijnie. Choć różnią się między sobą zarówno charakterologicznie, jak i w pewnym stopniu postrzeganiem świata, to przecież się kochają. I to jest fundament, na którym budują swoje rodzinne życie. I tak by sobie spokojnie i zgodnie żyli, gdyby któregoś dnia Irenka nie dowiedziała się o ogłoszonym konkursie, w którym można wygrać luksusowy mikroapartament na ekskluzywnym osiedlu „Złota Rybka". Warunkiem jest zdobycie w ciągu kilku tygodni 50 tysięcy followersów.
I odtąd następuje szalony wyścig za zdobywaniem lajków, polubień. Coraz więcej i więcej, i więcej. Wszystko inne schodzi na plan dalszy. Angażuje się cała rodzina z wyjątkiem babci. Do akcji wkracza Cyber Woman i zaczyna się wirujący świat cyborgów. Zmienia się scena, wizualizacje (Franciszek Barciś) i świetna, utrzymana w tym klimacie muzyka Piotra Łabonarskiego, które przenoszą nas do świata cyfrowego, a wszystko pędzi jak szalone, bo konkurencja jest liczna, a Cyber Woman wyznacza „szlaki" i popędza. Córka i syn nie mają problemów z surfowaniem po internecie, poruszają się w tym wirtualnym świecie zupełnie swobodnie, operują metajęzykiem itp. Gorzej z rodzicami, ale mają możliwość korzystania z podpowiedzi swoich cyfrowo wyedukowanych pociech, dzięki czemu uzyskują większe „zasięgi". Wszyscy powoli zatracają orientację, czy są sobą w realu, czy awatarami w świecie wirtualnym. Tylko babcia pozostaje na zewnątrz tego szaleństwa i widząc, do czego prowadzi gonitwa za lajkami, próbuje przekazać wnukom prawdę o świecie wirtualnym widzianym z jej perspektywy. Głęboko poruszająca baśń, pięknie opowiedziana wnukom przez Ewę Ziętek, jest czytelną wykładnią, do czego może doprowadzić brak opamiętania. Tylko że jej opowieści nikt nie słucha. To już nie jest jej świat, świat jej wartości, ludzie oddalają się od siebie, więc prosi Pana Boga, by ją przyjął. Odejścia babci nie zauważają członkowie rodziny, gorączkowo zajęci powiększaniem „zasięgów".
„Rodzina w sieci" jest wprawdzie komedią, ale z wplecionymi jakże smutnymi, pogłębionymi refleksjami. Doskonale napisana i wyreżyserowana sztuka Wawrzyńca Kostrzewskiego jest wyrazistym sygnałem nawołującym do zastanowienia się nad tym, co stanowi sens naszej egzystencji i na czym polega istota człowieczeństwa, której nie zastąpi żaden awatar.
***
„Rodzina w sieci" - scenariusz i reżyseria Wawrzyniec Kostrzewski. asystentka reżysera Olga Sarzyńska, muz. Piotr Łabonarski, scenog. i kost. Karolina Bramowicz, Teatr Kamienica, Warszawa.