EN

14.12.2021, 15:16 Wersja do druku

Warszawa. Założycielka Białoruskiego Wolnego Teatru: władze białoruskie boją krytycznego myślenia

Inne aktualności

Władza ma jeden cel: zniszczyć tożsamość kulturową niszcząc wszystko, co jest związane ze sztuką. Władze białoruskie bardzo boją się powstania przestrzeni krytycznego myślenia - mówiła we wtorek na spotkaniu w Warszawie założycielka Białoruskiego Wolnego Teatru Natalia Kaliada.

We wtorek w warszawskim Kinie Kultura odbyło się spotkanie z artystami Białoruskiego Wolnego Teatru Nikołaja Chalezina i Natalii Kaliady oraz pokaz filmu dokumentalnego pod tytułem "Odwaga" nominowanego do Oscara, który pokazuje życie i pracę Teatru na tle wydarzeń 2020 roku na Białorusi. Gościem honorowym spotkania była reżyser Agnieszka Holland.

Założony w 2005 r. przez małżeństwo - Nikołaja Chalezina i Natalię Kaliadę - Białoruski Wolny Teatr to grupa teatralna, która działała na Białorusi w podziemiu - bez siedziby, sali prób, stałej sceny; artyści grali m.in. w mieszkaniach. Mimo tego spektakle Wolnego Teatru jawiły się jako bezpośrednie wyzwanie dla absolutnej cenzury na Białorusi i wolności wypowiedzi artystycznej w "ostatniej dyktaturze Europy". Z tego powodu artyści Teatru wielokrotnie byli zatrzymywani i przesłuchiwani. Zmuszeni do opuszczenia swojego kraju, przenieśli się do Warszawy, by dalej tworzyć.

Kaliada powiedziała, że Białoruski Wolny Teatr od 17 lat walczy sam na sam z dyktaturą na Białorusi. - Nasi aktorzy byli aresztowani razem z widzami, byli aresztowani w pojedynkę, tracili pracę, nie mogli się kształcić, ale mimo to poziom represji, z którymi zetknęliśmy się w roku 2020, był już niemożliwym do zniesienia - mówiła.

- Wobec ludzi sztuki na Białorusi władza ma jeden cel: zniszczyć tożsamość kulturową poprzez zniszczenie wszystkiego, co jest związane ze sztuką. Obecnie w białoruskich więzieniach ludzi związanych ze sztuką jest nawet więcej niż dziennikarzy i osób broniących praw człowieka. Świadczy to tylko o tym, że władze białoruskie bardzo boją się powstania przestrzeni krytycznego myślenia. Kiedy ludzie sztuki są kreatywni i moralni, dyktator wpada w panikę. Naszym zadaniem jest doprowadzenie go do paniki ostatecznej - podkreśliła.

Przekazała, że trójka aktorów po protestach na Białorusi w 2020 roku znalazła się w więzieniach, w małych celach, w których było po 36 osób. - Kobiety były rozbierane, jedna z nich była duszona, zmuszano je do podpisywania protokołów z tekstem, którego nie było widać. Uprzedzano, że w przypadku ponownego trafienia do więzienia, zostaną skazani na 8 lat pozbawienia wolności - opowiadała Kaliada.

Chalezin podkreślił, że wsparcie, które otrzymali od Polski jest dla nich bardzo ważne. - Niestety nie mogliśmy nic zaproponować i pomóc Polsce, kiedy działo się to, co się działo 40 lat temu, ale dobrze to rozumieliśmy. Myślę, że Polacy rozumieją doskonale to, co dzieje się u nas teraz - powiedział.

- Największe wsparcie otrzymaliśmy nie od tego narodu, który mieni się być naszymi braćmi, a od tych, które uważają nas za swoich przyjaciół - podkreślił.

Agnieszka Holland zapytana, czy sztuka może jeszcze zmienić w tej chwili rzeczywistość na Białorusi, powiedziała: "Myślę, że głównie sztuka może to zrobić. Nie wydaje się, żeby zrobiła to światowa polityka. W tym, co robią koledzy z Białoruskiego Wolnego Teatru najważniejsze jest utrzymywanie poczucia wspólnoty i ducha oporu. Jeśli ten teatr, który tyle już przeszedł i tyle zrobił, by zniknął, to byłoby prawdziwe zwycięstwo Łukaszenki".

Dodała, że "w Polsce patrzyliśmy z ogromnym podziwem, poczuciem bezradności i nadziei na ten opór białoruski, który był tak długi i tak wytrwały, tak piękny". Podkreśliła, że "to spotkało się z represjami, jakich my nie możemy sobie wyobrazić, o których my w Polsce możemy myśleć w kategoriach represji stalinowskich, więc tym ważniejsze jest uświadomienie sobie, że musimy zrobić wszystko, co możemy, my, Polacy, sąsiedzi, przyjaciele, żeby pomóc tam, gdzie pomóc możemy".

- Nigdy teatr nie jest tak ważny, nigdy film nie jest tak ważny, nigdy literatura nie jest tak ważna, nigdy pieśń nie jest tak ważna, jak w momencie najcięższej nocy represji - wskazała.

Wiceprezydent m.st Warszawy Aldona Machnowska-Góra zapewniła, że miasto zastanawia się i prowadzi rozmowy, także z innymi samorządami, na temat tego, jak pomóc Białorusinom, ale nie tylko im, także uchodźcom, cudzoziemcom, emigrantom z innych krajów.

- Chcę bardzo podkreślić, że to wsparcie socjalne (…) to jest jedna rzecz, ale w tej wyjątkowej sytuacji bardzo ważne jest wspieranie wszystkich środowisk artystycznych, dziennikarskich, naukowców, którzy znajdują się w naszym kraju, czyli trochę ten inny poziom. To jest ta esencja przetrwania narodu. To, co Państwo przez te kilkanaście lat robiliście w teatrze my, powinniśmy bardzo wspierać - powiedziała Machnowska-Góra.

Oceniła, że działania, które prowadzą artyści i teatr są "nie do przeceniania dla tych, którzy na Białorusi zostali". - Nieustające budowanie solidarności, nadziei to jest coś, co jest orężem pewnej walki - dodała. Zapewniła, że Białoruski Wolny Teatr otrzyma pomoc od miasta.

Źródło:

PAP

Wątki tematyczne