„Po cichu cię” w reż. i choreogr. Gabrieli Keller-Janus Teatru Tańca Enza w Słupsku. Pisze Wiktoria Formella z Nowej Siły Krytycznej.
Najnowsza premiera Teatru Tańca Enza w Słupsku to opowieść o historii queerowej miłości dwóch kobiet, która z powodu obostrzeń obyczajowych i prawnych przez wiele lat musiała pozostać niejawna. Choć spektakl „Po cichu cię” w reżyserii Gabrieli Keller-Janus i z dramaturgią Stanisława Miedziewskiego jest inspirowany prawdziwymi wydarzeniami, twórczynie i twórcy zrezygnowali z faktograficznej precyzji na rzecz ukazania uniwersalnego wymiaru zakazanej relacji, prowadzą nas przez różne jej meandry: począwszy od platonicznego zauroczenia, przez wybuch zmysłowej, niemal zwierzęcej, ale i czułej fascynacji, aż do przejmującego finału. Wszystko brawurowo zagrane przez Klaudię Janus i Agnieszkę Chmielnik.
Cicho pobrzmiewa partia smyczków z „Invitation to the Dance” Carla Marii von Webera z 1819 roku. Światło stopniowo wydobywa z mroku krwiostoczerwony regał wypełniony książkami i pufy o zbliżonym odcieniu. Złączone meble stają się leżanką, na której mości się młoda kobieta o ciemnych, gładko upiętych włosach, ubrana w błękitną suknię o grzecznym fasonie (plisowana, za kolana, odcięta w pasie, ozdobiona białym kołnierzykiem wokół niewielkiego dekoltu). Uderza kontrast pomiędzy uładzoną powierzchownością damy z dobrego domu a jej ekspresją, znamionującą niespokojnego ducha: to przewraca się z boku na bok, to skacze i czołga się. Istny wulkan emocji, z listem w dłoni. Delikatne wyciemnienie pierwszej bohaterki koreluje z ukazaniem przestrzeni drugiej. Proste, drewniane biurko jest otoczone stosami książek i zdaje się być królestwem osoby o równie zachowawczym wizerunku – o niemal identycznej fryzurze, ubranej w delikatnie rozszerzającą się, granatową spódnicę w białe grochy i jasną bluzką z marszczeniami na ramionach, które układają się w niewielkie bufki. Kobieta zdaje się być bardziej refleksyjna od pierwszej – siedzi nieruchomo, wyprostowana, ze złączonymi stopami, tylko jej palce nieustannie pędzą po klawiaturze maszyny do pisania. Z rzadka przerywa zdyscyplinowaną pracę: podpiera głowę dłonią, unosi filiżankę, wertuje stronice książki. Odsłania wyimaginowaną zasłonę, a przebiegająca nieopodal pierwsza postać przynosi jej nie tylko uśmiech, ale i natchnienie. Kim są kobiety żyjące blisko, ale osobno, i co je łączy? To siostry, przyjaciółki, a może...?
Podobnie jak tytuł – „Po cichu cię” – przedstawienie nie przynosi gotowych odpowiedzi. Twórcy i twórczynie stawiają na szarpaną, pozbawioną słów strukturę o różnorodnych kompozycjach ruchowych, a trzy sekwencje są rozdzielone częściowymi wyciemnieniami. Gdyby nie przedspektaklowa zapowiedź, nie sposób byłoby odgadnąć, że inspiracją była biografia żyjącej w latach 1914–2001 Tove Jansson, fińskiej pisarki i malarki, autorki cyklu komiksów i ilustrowanych książek o Muminkach. Spektakl nie opowiada o jej pracy, lecz o życiu prywatnym, a zwłaszcza o związku z Tuulikki Pietilą, wybitną fińską graficzką, żyjącą w latach 1917–2009. Trwająca niespełna pięćdziesiąt lat relacja rozpoczęła się w 1955 roku, kiedy miłość homoseksualna w Finlandii była zakazana nie tylko obyczajowo, ale też prawnie (co zmieniło się dopiero w 1971 roku). Oficjalne wspólne zamieszkanie było niemożliwe, jednak artystkom udało się to po cichu. Tove znalazła wolne lokum w tym samym budynku w Helsinkach, w którym znajdowało się atelier Tuulikki. Pisarka przerobiła je na pracownię i dom, co sprawiło, że kobiety zamieszkały bardzo blisko siebie, lecz każda u siebie, a ich spotkania umożliwiał korytarz łączący pracownie.
Ascetyczna scenografia wyznacza dwa obszary gry przyporządkowane każdej z postaci, czym nawiązuje do skomplikowanej historii odizolowanych zakochanych osób, próbujących nie narazić się na społeczny oraz prawny ostracyzm, ale i pomysłowo stawić czoła przeciwnościom losu. W pierwszej części spektaklu choreografia jest oparta na układach solowych, fizyczny dystans pomiędzy kobietami jest konsekwentnie utrzymywany, co sprawia, że relacja zdaje się mieć platoniczny charakter, ograniczona jest do korespondencji. Postać wzorowana na Tuulikki (Klaudia Janus) najpierw intensywnie obwąchuje listy, poszukując śladów kochanki, potem oddaje się ich lekturze, by w konsekwencji stracić dla niej głowę. Bohaterka inspirowana postacią Tove (Agnieszka Chmielnik) jest symbolizowana przez kartkę papieru – Tuulikki daje się jej prowadzić, oddaje jej nad sobą kontrolę, coraz szybciej wiruje z listem w dłoni, by w końcu przytulić go do piersi i upaść na ziemię. Siła uczucia jest na tyle obezwładniająca, że próby utrzymania równowagi spełzają na niczym. Kobieta próbuje ukryć korespondencję, jakby w obawie przed wścibskim okiem postronnych. Kwestia niepokoju i tuszowania śladów miłości przed ocenami publiczności powróci jeszcze nie raz w przedstawieniu. To też główne dominanty choreografii, widoczne w szarpanym ruchu Tove, dla której pracoholizm to forma ucieczki przed tym, czego pragnie, a nie może mieć; stąd też wchodzenie po książkowych kopczykach jak po schodach, to spanie pod biurkiem z publikacją zamiast poduszki.
W centralnej części spektaklu dochodzi do konfrontacji bardziej bezpośredniej Tove, która nie ukrywa fascynacji ukochaną, świdruje ją wzrokiem, adoruje, odurza się jej zapachem, i powściągliwej Tuulikki, która jest speszona okazywanymi jej uczuciami. Nie dziwi więc, że to właśnie Tove jest inicjatorką pierwszego fizycznego zbliżenia, niewinnego trzymania za ręce, które prowadzi do narastającego zakłopotania Tuulikki, kolejny raz niemo spoglądającej na widownię, nieśmiało poszukując akceptacji. Homofobiczny świat nie sprzyja pogłębieniu queerowej miłości, stanowi dla niej trudny test wytrzymałościowy – toteż kobiety ustawione naprzeciwko siebie ukazują niezwykle dynamiczną choreografię przypominającą nieustannie toczoną walkę z przeciwnościami, własnymi ograniczeniami, ocenami i karcącymi spojrzeniami postronnych, które ostatecznie wzmacniają związek i dowodzą, że jedna dla drugiej stanowi bezcenne wsparcie. Wyciszenie emocji przynosi utwór „Już kocham cię tyle lat” (słowa: Konstanty Ildefons Gałczyński, śpiew: Wanda Warska) wraz z układem tanecznym opartym na partnerowaniu sobie. W ruchu pojawiają się nowe rozwiązania, choreografia jest przepełniona to czułością, to znowuż nie wolna od zwątpienia co do słuszności targającego nimi uczucia. Taniec prowadzi do pierwszego pocałunku i zbliżenia przedstawionego w formie niezwykle dynamicznego, acz niedosłownego układu, zwieńczonego długimi, ciężkimi oddechami, wreszcie – paleniem papierosa.
Rekwizyty pojawią się jeszcze raz, w finale – tym razem będą to dwie obrączki jako symbol niedostępnego dla nich ślubu; wydarzenia wyrosłego w świecie, w którym inkluzywność jest mrzonką, a równościowe rozumienie małżeństwa to ułuda. Skoro to gest pozbawiony performatywnej mocy, nie będący rytuałem przejścia na poziomie prawnym, zakochane dekonstruują ceremonię – wydarzenie odbywa się pokątnie, po cichu, bez urzędnika, dbałości o detale uroczystości; sprowadza się je do gestu wciśnięcie sobie na palec kawałka metalu. Niezgodę na tak rozumianą wizję świata widać na poziomie choreograficznym – to kobiece spotkanie w połowie drogi, lecz zamiast apoteozy szczęścia, jest wizualne milczenie, wymowny bezruch. I znów oczami pełnymi wyrzutów tancerki wpatrują się w widzów, pozwalając, przy stopniowo wyciemnianym świetle, wybrzmieć utworowi „Dziwny jest ten świat” Czesława Niemena. Tove, Tuulikki, jak (nie)wiele się zmieniło…
„Po cichu cię” to świetnie zainscenizowana opowieść o burzliwej miłości kobiet, które przez kilkadziesiąt lat musiały spotykać się i kochać się po cichu, ale to także pełna niejednoznaczności refleksja o szeroko rozumianej inności, wzgardzeniu i wykluczeniu. Mimo że przedstawienie ukazuje emancypacyjną historię queerowej miłości, twórczynie i twórca zrezygnowali z wywrotowych środków wyrazu. Zamiast nich postawili na nastrojowy, refleksyjny rytm opowieści, ujętej w kameralną, korespondującą z intymnym tematem, formę. Duża w tym zasługa charyzmatycznych Klaudii Janus i Agnieszki Chmielnik, wzorcowo przygotowanych nie tylko fizycznie, ale też umiejętnie operujących aktorskimi środkami wyrazu. Świadomość scenicznej obecności pozwoliła im wykreować drobiazgowy, pełen zróżnicowanych emocji obraz relacji: skrzącej się bliskością i psychologiczną głębią.
***
„Po cichu cię”
reżyseria, choreografia: Gabriela Keller-Janus
dramaturgia: Stanisław Miedziewski
Teatr Tańca Enza w Słupsku, premiera: 9 grudnia 2023 (oglądany spektakl: 22 marca 2024)
występują: Klaudia Janus, Agnieszka Chmielnik
Wiktoria Formella – absolwentka teatrologii o specjalności dramaturgiczno-krytycznej na Uniwersytecie Gdańskim, pracuje w Dziale Teatralnym Muzeum Narodowego w Gdańsku.