„Ballady i romanse” w reż. Zdenki Pszczołowskiej, Błażeja Peszka i Piotr Soroki we Wrocławskim Teatrze Pantomimy. Pisze Maryla Zielińska, członkini Komisji Artystycznej VIII Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej „Klasyka Żywa”.
Artur Borkowski (Brat), Izabela Cześniewicz (Pani), Mariusz Sikorski (Brat),„Lilije" na podstawie Adama Mickiewicza, reż. Błażej Peszek, Wrocławski Teatr Pantomimy im. Henryka Tomaszewskiego (2022), fot. Natalia Kabanow
Najambitniejsze spośród tegorocznych wystawień Ballad i romansów Adama Mickiewicza. Teatr, który z założenia stara się przełożyć słowo na język ciała zaproponował trzyczęściowy miniserial teatralny, jak to określa. Nie stara się budować usilnie sytuacji, która zepnie poszczególne wiersze w opowieść fabularną, tak jak to robiła większość realizatorów w Roku Romantyzmu i dwustulecia wydania tomiku. Wrocławski Teatr Pantomimy wziął na warsztat tylko trzy utwory i każdy powierzył innemu reżyserowi – osobom w różnym wieku, z różnym doświadczeniem scenicznym. Jakby tym samym nie adresował premiery do uczniów, którzy w ten sposób mogą zaliczyć lekturę, a szukał twórczych inspiracji w klasyku, zderzając różne artystyczne osobowości, chciał sprawdzić, czy to żywe źródło dla wyobraźni. Romantyczność przedstawia Piotr Soroka (choreograf, tancerz), Świteź ZdenkaPszczołowska (studentka reżyserii dramatu, dramaturżka), Lilije Błażej Peszek (aktor, czasem reżyser, dramatu).
„Odcinki” spajają: odsłonięta przestrzeń gry (pusta, ogromna, w każdym charakteryzuje ją rekwizyt, element dekoracji) zaproponowana przez Annę Oramus; prolog, w którym pojawiają się postaci z różnych części; obecność dwójki muzyków, którzy grają i śpiewają. Na podeście z prawej strony, na którym elektroniczne instrumentarium rozstawił Szymon Tomczyk (mundurowy czarny sznyt ubrania), a widmowo ucharakteryzowana i ubrana (biało, jasno, niemal przezroczyście) Magda Pasierska wykonuje wokalizy, dzieją się niemniej interesujące działania, warto tam spoglądać. To duża konkurencja dla tancerzy-aktorów.
Agnieszka Dziewa (Karusia) i Eloy Moreno Gallego (Duch Jasia),„Romantyczność" na podstawie Adama Mickiewicza, reż. Piotr Soroka,Wrocławski Teatr Pantomimy im. Henryka Tomaszewskiego (2022), fot. Natalia Kabanow
Najbardziej tradycyjnie, jeśli myśleć o języku pantomimy, przestawia się Romantyczność, w której nie usłyszymy z ust Agnieszki Dziewy (Karusia) i Eloya Moreno Gallego (Duch Jasia) ni słowa. Tancerz grający widmo jest niesłychanie cielesny – występuje nago, jego drobne ciało to niemal anatomiczne przedstawienie człowieka. Karusia, która jest z „tego” świata, pragnąc zbliżyć się do Jasia, zdejmuje białą sukienkę, chce być naga, ale jej ciało obciska trykot z wymalowanymi zarysami mięśni i kości. Te sprzeczności budują ciekawy efekt dramaturgiczny, ale nieco zatracony, bo etiuda jest przeciągnięta (ogrywanie fotela zarezerwowanego dla Karusi i całunu, którym początkowo okryte jest ciało Jasia, choć ma swoje fazy, staje się przewidywalne).
Świteź została rozbudowana do naukowo-historycznej powiastki. Zaczyna się od przeczytania przez wokalistkę geograficznego objaśnienia, gdzie znajduje się tytułowe jezioro i czym się charakteryzuje. Ta skrupulatność tyleż tłumaczy, ileż – z czasem – pokaże bezradność „szkiełka i oka” wobec „czucia i wiary”. Układ choreograficzny Oskara Malinowskiego, następujący po tym prologu, to opowieść o mieszkańcach Tuchanowicz, które znajdowały się niegdyś na miejscu Świtezi, i badaczu jeziora. Maurycy Naukoviec (Artur Borkowski) pojawia się w foliowym przezroczystym fartuchu, który niczym zbroja czy skafander strzeże go przed światem, który chce zgłębić. Jezioro to z kolei foliowa kapsuła, opuszczana spod sufitu niczym klosz, tuchanowiczanie żyją pod nim, próbując skomunikować się z tym, co na zewnątrz. Tak prostymi środkami budowana jest różnica między światami rozumu i serca, a jednocześnie ich nierozerwalność, każdy chce przeciągnąć na swoją stronę. Muzycznie wtóruje temu zapętlanie poszczególnych wersów z ballady, słów – choćby „będzie wojna”.
Lilije to najbardziej aktorski i fabularny odcinek, w którym zwłaszcza w roli Pani (Izabela Cześniewicz) środki dramatu i pantomimy są na równi używane. Performerka świetnie sobie radzi z obydwoma technikami (dodatkowo słowa Mickiewicza znakomicie wokalizuje Magdalena Pasierska). Tak jak Karusia ogrywała materię, która przykrywała zwłoki ukochanego, tak Pani ogrywa worek. Wciąga go na scenę, wydobywa nie ciało, ale ziemię. Rozsypuje ją, nurza się w niej, jakby chciała odwrócić zbrodnię, ale też jakby upajała się nią, swoją sprawczością, siłą. Wciąga w nią jak do piaskownicy dzieci (lalki w wózku), a w chwilach zwątpienia posypuje się niczym pokutnym popiołem. W tej sekwencji ożywa horyzont, który także za sprawą światła (Bogumił Palewicz) staje się ścianą, od której odbija się Pani – to wyobrażenie transcendencji i sumienia, zza niego dochodzi głos Pustelnika. Artur Borkowski i Mariusz Sikorski jako bracia zabitego przez Panią męża kontrapunktują nadekspresję tej postaci humorem, rodzajowością czysto mimiczną. Wkraczają na scenę po długim chodniku z folii bąbelkowej. Odgłosy wydobywającego się powietrza zdradzają ich intencje i znakomicie charakteryzują osobowość – jakby próbowali przedostać się przez pole minowe, tyle że przedstawione karykaturalnie. Powtarzają te same kwestie, zachowania, niczym bracia Kiemliczowie z Potopu. Czerwone wojskowe kurtki mają na plecach pęknięcia, spod których prześwituje iście arlekinowy kostium.
Ciekawe, czy miniserial będzie kontynuowany, rozbudził apetyt, by obejrzeć kolejne ballady i romanse w wizji rozmaitych twórców, niekoniecznie związanych z teatrem, czego przykładem muzyczny duet Magdy Pasierskiej i Szymona Tomczyka.
Ballady i romanse według wierszy Adama Mickiewicza, reż. Piotr Soroka, Zdenka Pszczołowska, Błażej Peszek, Wrocławski Teatr Pantomimy im. Henryka Tomaszewskiego, prem. 20 października 2022.