EN

17.06.2020, 12:25 Wersja do druku

Teatr, który mówi prawdę o tobie

Dla mnie, filozofa egzystencjalisty, nikt przed Dziukiem, pewnie i po nim, nie skroi w tak wyrafinowany sposób tkaniny naszego żywota, nie zilustruje jej tragicznego losu. A z drugiej strony powie nam wszystko, mając za nic świętoszkowate frazesy hycli od moralności. Tylko on ukaże nieskrępowaną radość życia, namiętności bez granic, dając nam jakże lubieżną przyjemność - z okazji 35-lecia Teatru im. Witkiewicza w Zakopanem pisze prof. Jacek Aleksander Prokopski w Odrze.

Przed wielu laty, bo w roku 1985, będąc studentem filozofii i teologii, przyjechałem do Zakopanego, by leczyć swój skrzywiony - nie tylko moralnie, ale i ideologicznie - kręgosłup. Miało to miejsce w Akademickim Centrum Rehabilitacji... albo rozpusty, jak mawiali niektórzy zblazowani dowcipnisie. Już pierwszego dnia odkryłem, że jest tam wielu ambitnych młodych ludzi, którzy chętnie wezmą udział w jakimś kulturalnym przedsięwzięciu. Szybko wyłowiłem studiujących muzyków, niedoszłych jeszcze malarzy, pisarzy i poetów, zwyczajnych filologów i szybko zorganizowaliśmy kulturalne przedsięwzięcie - występ dla pozostałych "rozpustników". Jakże byliśmy zaskoczeni, kiedy dowiedzieliśmy się wkrótce, że w Zakopanem działalność rozpoczął Teatr im. St. I. Witkiewicza pod kierunkiem Andrzeja Dziuka, w którym występowali znakomici aktorzy. Dowodem ich znakomitości były nie tylko rzodkiewki i żętyca serwowane podczas spektakli, choćby na "Cabarecie Voltaire", lecz nade wszystko charyzma i profesjonalizm.

Oglądając ich spektakle, doznałem olśnienia: nareszcie spotkałem sobie bliskich - uczciwych hipokrytów. Ich gra była i do dziś pozostaje dla mnie pstrym obrazem ludzkiej natury, zaś ich życie, czego mogę się tylko domyślać po wspólnie spędzonym Sylwestrowym Balu, snem na jawie. Ten wielki teatr świata, o którym można powiedzieć: "życie cóż za teatr, teatr cóż za życie", jest w istocie "Dziukopodobnym" wyreżyserowanym szaleństwem. Jest namiętnością bycia kimś innym, byle nie sobą - bowiem bycie sobą oznaczałoby tu bycie nikim.

Mimo wszystko Teatr Witkacego nie jest stworzony tylko z kpiny i fałszywej powagi, z przywdziewania co rusz to nowych strojów dla oddania wymyślnych ludzkich losów; przeciwnie - jest on lustrzanym odbiciem życia. Twojej i mojej egzystencji. Pewnie dlatego po powrocie z teatru, wiedząc, że "oni nas naśladują", sami próbowaliśmy "ich naśladować". Recytując "sumiennego lekarza, umierającego razem z chorym", czyniliśmy nasze podobieństwo po stokroć bliższym, "nie będąc ich córką", ale żeby było jasne: kombinezon firmy "dada" zakładamy po dziś dzień. Zapobiegamy w ten sposób prostackim zakażeniom, w najgorszym razie leczymy je, wszczepiając naszym sercom odrobinę subtelności.

A skoro już o subtelności mowa, to łagodność i wrażliwość bycia samego Andrzeja Dziuka, jak i oddanych mu aktorów, jest nam dobrze znana. Na myśl o reżyserze i jego aktorach ogarnia mnie szczere uczucie wdzięczności, które nie może być równoważone żadnym zobowiązaniem poza przyjaźnią.

Teatr Witkiewicza odcisnął na mnie niezatarte piętno, nie byłbym tym, kim jestem, gdyby nie ta pożyteczna filozoficzna nauka - bo nie tylko rozrywka - którą po dziś dzień odkrywam, przywołując w pamięci obejrzane przedstawienia. Już na zawsze ich treść i forma będą dla mnie obfitym tematem do egzystencjalnych rozmyślań. Śmiało i bez przesady mogę powiedzieć, że to, co piszę na licznych stronach swoich książek o bolejącej egzystencji, aktorzy Teatru Andrzeja Dziuka oddają jednym gestem (np. rękoma Doroty Ficoń), mimiką duszy, a nadworny kompozytor, pan Jerzy Chruściński - nawet jednym dźwiękiem.

Dla mnie, filozofa egzystencjalisty, nikt przed Dziukiem, pewnie i po nim, nie skroi w tak wyrafinowany sposób tkaniny naszego żywota, nie zilustruje jej tragicznego losu. A z drugiej strony powie nam wszystko, mając za nic świętoszkowate frazesy hycli od moralności. Tylko on ukaże nieskrępowaną radość życia, namiętności bez granic, dając nam jakże lubieżną przyjemność.

Sprawdzianem czyjejś wielkości, by nie powiedzieć geniuszu, jest czas. Trzydzieści pięć lat trwania to ładny jego kawał. To kawał w dwojakim znaczeniu, figiel przeciągnięty w czasie, od Witkacego po Dziuka... Otóż Teatr Witkiewiczowski nie utrzymuje się na szczycie z powodu popularności, ta przecież nie jest równorzędna z wartością, lecz z przyczyny wytrwałości, pracy i hartu ducha. Albo z powodu tajemnicy, do której wszyscy chcielibyśmy przylgnąć, którą odczuwamy, wchodząc do tej świątyni. My, widzowie i wysublimowani esteci zakopiańskich konferencji, tym razem "wyreżyserowanych" przez Jej Estetyczność - profesor Teresę Pękalę.

***

Prof. Jacek Aleksander Prokopski, profesor nadzwyczajny w Studium Nauk Humanistycznych Politechniki Wrocławskiej, autor wielu książek, m.in. "Soren Kierkegaard. Dialektyka paradoksu wiary". Od wielu lat jest współpracownikiem "Odry"

Źródło:

Odra nr 5