Walerij Giergijew, słynny rosyjski dyrygent i poplecznik Władimira Putina, przestał być honorowym członkiem zagranicznym Królewskiej Akademii Muzycznej w Sztokholmie po 11 latach. Pisze Anna S. Dębowska w „Gazecie Wyborczej”.

Decyzję podjęła rada uczelni. "Powinniśmy nabrać do niego dystansu" - powiedziała Susanne Rydén, szefowa Akademii.

Lepiej późno niż wcale

Uczelnia wydała oświadczenie, w którym tłumaczy, że wprawdzie w Szwecji panuje wolność słowa i nie rozlicza się ludzi za przekonania, ale przypadek Giergijewa jest wyjątkowy. "Akademia nie może być kojarzona z osobą, która jednoznacznie wspiera reżim grożący rozpoczęciem wojny atomowej" - napisali akademicy. 

Aby ubiec pytania o to, dlaczego swoją decyzję podjęli tak późno, w osiem miesięcy po ataku Rosji na Ukrainę, podczas gdy od lat było wiadomo, że Giergijew jest poplecznikiem Putina i czerpie korzyści ze znajomości z rosyjskimi oligarchami, akademicy napisali, że od początku wojny podejmowali działania wspierające Ukrainę. Wyrazili gotowość na przyjęcie muzyków i studentów kierunków muzycznych z napadniętego kraju oraz organizowali zbiórki pieniężne.