EN

15.10.2022, 12:53 Wersja do druku

Kultura bez przyszłości

W warszawskim Teatrze Powszechnym odbywa się dziś Forum Przyszłości Kultury. Jeśli ta przyszłość ma wyglądać jak los tej sceny, to nic tylko siąść i płakać. Pisze Mariusz Cieślik w felietonie dla „Rzeczpospolitej”.

Powszechny to była potęga. Stworzył ją w latach 70. XX wieku Zygmunt Hübner dzięki legendarnym spektaklom, takim jak np. „Lot nad kukułczym gniazdem" czy „Rozmowy z katem". To był teatr, który mówił ważne rzeczy w czasach, kiedy nie było to łatwe. Teatr gwiazd, takich jak Krystyna Janda, Janusz Gajos czy, zmarły niedawno, Franciszek Pieczka. Byłem widzem Powszechnego i gdy czasem spotykam dawnych aktorów teatru, na temat nowych spektakli mówią jednym głosem: „tego się nie da oglądać". To, że teatr stał się przyczółkiem wojny ideologicznej, to jedno, ale - co gorsza - podupadł pod względem profesjonalnym. Pewien krytyk nazwał go nawet pośmiewiskiem. Oczywiście, w rozmowie prywatnej. Nikt publicznie Powszechnego nie krytykuje, żeby nie być posądzonym o sprzyjanie władzy. Tymczasem wszyscy, włącznie z władzami Warszawy, wiedzą, że ten teatr robi głównie żenujące propagitki. Liczy się jednak, że atakuje tych, co należy.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kultura bez przyszłości

Źródło:

„Rzeczpospolita” nr 240

Autor:

Mariusz Cieślik

Data publikacji oryginału:

14.10.2022

Wątki tematyczne