EN

20.02.2021, 10:27 Wersja do druku

"Szopki Reflektora" pokazywały przedwojenny Lublin w krzywym zwierciadle. Na premiery przychodziły tłumy

Bohaterami szopek byli przedsiębiorcy, komendant policji czy politycy. Lublinianie tłumnie przychodzili na nie do teatru, by zobaczyć siebie w krzywym zwierciadle. Właśnie ukazała się książka, która opowiada ten mało znany wątek przedwojennego miasta.

fot. mat. prasowe

Od lipca 2020 r. kierownikiem Muzeum Józefa Czechowicza w Lublinie jest Aleksander Wójtowicz. Jego poprzednik, Jarosław Cymerman, został zastępcą dyrektora ds. programowych Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie.

Aleksander Wójtowicz, rocznik 1977, jest doktorem habilitowanym, profesorem UMCS, historykiem literatury, edytorem. Wcześniej z Muzeum współpracował m.in. przy wydawaniu "Pism zebranych" Czechowicza. Niedawno nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej ukazała się książka "Szopki Reflektora", której Aleksander Wójtowicz jest współredaktorem (obok Jarosława Cymermana i Justyny Teterwak).

W domu Arnsztajna

Szopki były bardzo popularne w dwudziestoleciu międzywojennym. Często ich teksty śpiewano do melodii znanych szlagierów. -To twórczość lżejszego kalibru, trochę jak rewia czy operetka. Na szopki panowała moda. Pisali je literaci, młodzież szkolna, swoje szopki wystawiały także zakłady pracy - opowiada Aleksander Wójtowicz. "Szopki Reflektora" są efektem współpracy trzech lubelskich poetów: Jana Arnsztajna, Konrada Bielskiego i Wacława Gralewskiego. Pierwszą napisali w 1927 r., drugą w 1930, ostatnią w 1931. Wystawiane były na scenach Teatru Miejskiego, czyli w dzisiejszym Teatrze Osterwy.

- Panowie fragmenty tekstów zapisywali na serwetkach, na pojedynczych kartkach, część z tych zapisków jest poplamiona. Pisali zazwyczaj wieczorami, pijąc kawę i koniak w domu Arnsztajna - opowiada Aleksander Wójtowicz. Arnsztajn mieszkał na Starym Mieście, w kamienicy przy ul. Złotej 2, gdzie dzisiaj mieści się ratuszowy wydział kultury oraz biuro miejskiego konserwatora zabytków. - Mieszkanie Arnsztajnów było pewnego rodzaju centralą przed przedstawieniem. Przychodził tam Stanisław Turalski, który odpowiadał za muzykę, przygrywał, dopisywał nuty, a jeśli coś nie zgadzało się z melodią, teksty były zmieniane. W domu Arnsztajna przygotowywane były też kukiełki do szopek. Musiało to wspaniale wyglądać. Literaci, którzy piszą piosenki, znajomi, którzy przychodzą i im pomagają, w tym samym czasie trwają próby muzyczne i próby plastyczne. To była lubelska bohema, ale co ciekawe, szła w stronę kultury popularnej. Nie mówili o nierozumiejących sztuki mieszczanach, tylko od samego początku mieli intencję, by dostarczać mieszkańcom Lublina rozrywkę na wysokim poziomie - wyjaśnia Wójtowicz.

Lubelscy poeci inspirowali się tym, co w Warszawie robił m.in. Julian Tuwim i Jan Lechoń, czyli „Szopkami Pikadora i Cyrulika Warszawskiego”. Te zresztą wystawiane były również w Lublinie.

Lublinianie w krzywym zwierciadle satyry

"Szopki Reflektora" sporo mówią o Lublinie międzywojnia. Bohaterami są przedsiębiorcy, komendant policji czy politycy, np. Władysław Kunicki. - Lublinianie przychodzili do teatru zobaczyć, jak wyglądają w krzywym zwierciadle satyry. Według relacji jednego z recenzentów sportretowany w szopce podczas przedstawienia wstał i zaczął gwałtownie protestować, że on tak się nie zachowuje i że lepiej wygląda - dodaje Aleksander Wójtowicz. Jedną z bohaterek szopki jest koza z herbu Lublina. - Miasto dotknięte przez kryzys musiało dodatkowo spłacać ogromną pożyczkę ulenowską, zaciągniętą na modernizację, m.in. budowę wodociągu miejskiego. Koza oznajmiła, że ma dosyć biedy i zrzeka się pełnionej funkcji. Schodzi z herbu Lublina, mówiąc do ówczesnego prezydenta Józefa Piechoty oraz mieszkańców: "Radźcie sobie sami" - referuje Wójtowicz.

Szopki z pewnością były bardzo dobrą okazją do zarobku. Za honorarium z tytułu wystawienia drugiej szopki autorzy mogli kupić dwa najtańsze samochody marki Fiat - model 514. Być może także z tego względu zamierzali kontynuować pisanie tych tekstów, ale plany pokrzyżowała choroba Arnsztajna, który cierpiał na gruźlicę i zmarł w 1934 r.

Tytuł oryginalny

"Szopki Reflektora" pokazywały przedwojenny Lublin w krzywym zwierciadle. Na premiery przychodziły tłumy

Źródło:

„Gazeta Wyborcza - Lublin” online

Link do źródła

Wszystkie teksty Gazety Wyborczej od 1998 roku są dostępne w internetowym Archiwum Gazety Wyborczej - największej bazie tekstów w języku polskim w sieci. Skorzystaj z prenumeraty Gazety Wyborczej.