„ONO-1” Piotra Fronia w reż. Wery Makowskx w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu. Pisze Wiktoria Wojas, członkini Komisji Artystycznej 31. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Co mówi o nas sposób, w jaki korzystamy ze sztucznej inteligencji? Jak wyjaśnić to, że mimo świadomości, że działanie SI opiera się na algorytmach, często nie jesteśmy w stanie wyzbyć się względem niej emocji? Rozwój technologiczny na przestrzeni ostatnich lat sprawił, że sztuczna inteligencja stała się właściwie integralną częścią naszego życia. Jej obecność ułatwia pracę, wyręcza w codziennych czynnościach, dostarcza szybkich odpowiedzi na nurtujące pytania. To wszystko powoduje, że coraz częściej odczuwamy wobec niej różne emocje. Jedną z nich jest wdzięczność, o tyle nietypowa, że nie może zostać odwzajemniona. Jednak czy te zależności mogą już świadczyć o kształtowaniu się jednostronnej relacji?
To pytanie wydaje się tutaj zasadne, bo osią spektaklu ONO-1 w reżyserii Wery Makowskix (według tekstu Piotra Fronia) są właśnie relacje. Osoby tworzące postanowiły połączyć ze sobą przeciwstawne kwestie: emocje i technologię. Okazuje się jednak, że ta opozycja jest tylko pozorna. Opolski spektakl bada, jakie mechanizmy sprawiają, że nowoczesne technologie stają się nam bliskie oraz w jaki sposób mogą wpływać na relacje miłosne, rodzinne i przyjacielskie.
ONO-1 przenosi nas do niedalekiej przyszłości. Obserwujemy, jak trzy równoległe historie nieoczekiwanie splatają się ze sobą na scenie w sposób przypominający niemal montaż filmowy. Na plan pierwszy wysuwa się historia pary trzydziestolatków. Maja (Magdalena Maścianica) i Krzysztof (Radomir Rospondek) są razem od kilku lat, wydają się zgodni i szczęśliwi. Ale szybko wychodzi na jaw, że za tą fasadą skrywają się tłumione napięcia, rutyna i niepewność dotycząca wspólnych planów na przyszłość. Krzysztof intuicyjnie wyczuwa, że jego związek jest zagrożony i musi nastąpić jakiś przełom. Właśnie dlatego postanawia zgłosić siebie i partnerkę do kontrowersyjnego projektu, który zakłada, że osoby uczestniczące przez miesiąc będą opiekowały się niemowlakiem-androidem, by sprawdzić, czy zostaną dobrymi rodzicami w przyszłości. W ten sposób rozpoczyna się przygoda Mai i Krzysztofa, w której towarzyszy im Szymon (Konrad Wosik) – brat Mai i jego dziewczyna Zosia (Monika Stanek), a także sąsiedzi: Janek (Aleksander Gałązka) – programista (który, jak się okazuje, pracuje w fundacji zajmującej się owym projektem i bada relacje między człowiekiem a sztuczną inteligencją) oraz jego matka Helena (Cecylia Caban). Bohaterowie i bohaterki poruszają się w oszczędnej scenografii, która składa się z kilku mebli, schodów oddzielających mieszkania w bloku, przezroczystej witryny i dużego ekranu (na którym pojawiają się m.in. projekcje panoramy miasta). Życie postaci wydaje się spokojne i przewidywalne. Spektakl momentami ociera się o melodramatyczność, wydaje się wpisywać w teatr realistyczny, ale w subtelny sposób gra z tradycją, zestawia obyczajowość z nowoczesnością, korzysta z estetyki filmowo-serialowej.
Te zabiegi sprawiają, że z jednej strony możemy czuć się podglądaczami intymnej sytuacji, a z drugiej widzami realizowanej na żywo transmisji projektu. Obserwujemy, jak android zostaje dostarczony do mieszkania Mai i Krzysztofa w pudełku niczym zwyczajna przesyłka. Po otworzeniu okazuje się wyjątkowo realistyczną lalką. Słyszymy komunikat z offu: „Jako Fundacja New Intelligent Parenting serdecznie dziękujemy za wzięcie udziału w pierwszych beta-testach naszego produktu. Już za chwilę, jako jedni z pierwszych na świecie, uruchomicie ONO-1 — niemowlęcego androida przygotowującego potencjalnych przyszłych rodziców do świadomego rodzicielstwa”.
Od tej pory coś zmienia się nieodwracalnie. Para nie tylko musi żyć z androidem, ale też odpowiedzieć na serię testowych pytań wygenerowanych przez sztuczną inteligencję. Poruszane zagadnienia są bardzo osobiste, dotyczą dzieciństwa, relacji z rodzicami, planów na przyszłość, uczuć do partnera/partnerki, poglądów na temat rodzicielstwa. Maja i Krzysztof wiele dowiadują się o sobie, konfrontują się z wypieraną przeszłością, dokonują rewizji swoich pragnień. Udział w teście ma nie tylko udowodnić, jak bardzo dorosłe życie jest determinowane przez dzieciństwo, ale też w pewien sposób ułatwić nazwanie i/lub przeformułowanie pewnych uczuć. Ale czy rzeczywiście jest to ułatwienie? Krótkie pytania rodzą złożone odpowiedzi, w których pobrzmiewają współczesne dylematy związane z rodzicielstwem. Wyczuwalna jest też zmiana pokoleniowa w kierunku świadomej chęci wzięcia odpowiedzialności za nowego człowieka oraz równości/partnerstwa obojga rodziców.
Po serii pytań bohaterowie muszą uruchomić androida w obecności asystenta (Janka) poprzez skonfigurowanie z aplikacją w telefonie. Stopniowo zaczynają wchodzić w interakcje z androidem. Tym sposobem dochodzi do znaczącego przesunięcia. Android staje się rozpatrywany bardziej w kategorii podmiotu niż przedmiotu. Wrażenie potęguje się w momencie, gdy Maja nadaje mu imię i ONO-1 staje się Krysią. To sprawia, że nie tylko zyskuje namiastkę tożsamości, ale też płeć. Ten ważny moment mógłby być bardziej sproblematyzowany w spektaklu, zwłaszcza, że uaktywnia również w widzach nowe mechanizmy reakcji. Krysia-android nie jest już bezosobowym tworem. Jej płacz, chociaż zaprogramowany, może wywoływać empatyczne odruchy. Do kulminacji emocjonalnej dochodzi, gdy w scenie kłótni lalka upada na podłogę… Publiczność zamiera, niektórzy wstrzymują oddech. Chociaż mamy świadomość, że android nie odczuwa bólu, pojawia się nieodparte wrażenie, że wydarzyło się coś złego. Czy właśnie sami staliśmy się częścią eksperymentu?
Te emocjonalne reakcje w zasadzie nie powinny dziwić. Przewidzieli je już twórcy lalek reborn w latach dziewięćdziesiątych. Te zabawki określane są jako sztuczne dzieci, ponieważ nie tylko wyglądają wyjątkowo realistycznie, ale też mogą pachnieć, symulować dźwięk oddechu i bicia serca. Lalki reborn z założenia pomagają kobietom oswoić lęk przed zajściem w ciążę oraz sprawdzić, czy para ma predyspozycje do bycia rodzicami. Mają też funkcję kompensacyjną, ich obecność pomaga przejść proces żałoby po utraconym dziecku. Korzystanie z tych produktów wywołuje wiele kontrowersji i budzi wątpliwości pod kątem psychologicznym. Co ciekawe, sama reżyserka w rozmowie z Radiem Opole podkreślała, że w spektaklu osoby tworzące inspirowały się rzeczywistym symulatorem niemowlaka, który jest sterowany przez sztuczną inteligencję i został już wprowadzony na rynek przez zagraniczną firmę.
Tytułowe ONO-1 pełni w spektaklu ważną rolę, ale nie jest jedynym elementem związanym z technologią. Projekt Fundacji New Intelligent Parentingzakłada również możliwość zobaczenia wizualizacji VR dotyczących przyszłości, w której android dorasta jako dziecko i wciąż jest częścią życia pary. Co więcej, pozostali bohaterowie i bohaterki również próbują rozwiązać swoje problemy przy pomocy zdobyczy technologicznych. Janek wykorzystuje zdjęcia i informacje o zmarłym kilkadziesiąt lat wcześniej ojcu, wpisuje je w algorytm, by stworzyć jego awatara i umożliwić matce rozmowę z nim. Natomiast Zosia korzysta ze specjalnej słuchawki, która wyczuwa, gdy zbliża się atak paniki i pozwala się z nim uporać, uspokoić. Urządzenie daje konkretne instrukcje, które pomagają i sprawiają, że przeżycia Zosi są niemal niedostrzegalne dla otoczenia. To jednak powoduje, że bliscy, którzy do tej pory stanowili jej wsparcie, czują się niepotrzebni i zastąpieni.
Niemal wszystkie z tych technologicznych możliwości istnieją we współczesnym świecie i również na scenie dałoby się je wygenerować za pomocą m.in. sztucznej inteligencji. A jednak w spektaklu w androida wciela się lalka, wizualizacje VR są właściwie nagranymi filmikami, awatar nawet nie zostaje pokazany, a SI przeprowadzająca wywiady z uczestnikami projektu mówi głosami Bartosza Dziedzica i Judyty Paradzińskiej. Tu rodzi się pytanie, czy w sztuce, podejmującej temat rzeczywistości, w której nie można uciec od SI, powinno się skorzystać z jej możliwości? Z pewnością byłoby to tyleż ciekawym, co niebezpiecznym eksperymentem teatralnym. Zastosowanie sztucznej inteligencji wymagałoby więcej pracy i mogłoby okazać się mniej przewidywalne w trakcie przedstawienia, co rodziłoby również pytania o kwestie autorstwa. Wydaje się jednak, że decyzja, by nie angażować bezpośrednio sztucznej inteligencji do spektaklu była świadomym zabiegiem osób tworzących. Nie było właściwie to konieczne, by pokazać, co mogłoby się wydarzyć podczas spotkania sztucznej inteligencji z człowiekiem.
ONO-1 okazuje się spektaklem oszczędnym w środkach. Napięcie stopniują drobne gesty i przesunięcia. Nie ma tu przerażających wizji czy buntu androidów. Refleksja nad dominującą rolą technologii, możliwościami zastąpienia człowieka pozostaje gdzieś w tle, podobnie jak wątki posthumanistyczne. To przede wszystkim spektakl o relacjach i próba namysłu nad możliwością ich emocjonalnego budowania, również z androidami. Jako publiczność staliśmy się częścią eksperymentu, który nie daje jednoznacznych odpowiedzi, ale trwa nawet po wyjściu z teatru i pozwala przyjrzeć się sobie, własnym pragnieniom, a także więziom z bliskimi.