„Puste miejsca” Clàudii Cedó w reż. Leny Frankiewicz z Teatru Wybrzeże na 16. Festiwalu Nowe Epifanie w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Poznajemy dwoje młodych ludzi, którzy spodziewają się dziecka. Niestety, z ciążą Julii od początku są problemy, w pewnym momencie ona i Paul będą musieli podjąć ważne decyzje i dokonać wyboru, który zmieni ich życie na zawsze.
Ten pełen empatii, poruszający spektakl o trudnej do przeżycia żałobie, o bólu, który trudno pojąć – wydał mi się przede wszystkim opowieścią właśnie o tym wyborze – między złym a gorszym i o tym, że odpowiedzialność za podjętą decyzję – dotycząca przecież spraw pierwszych i ostatnich - zostaje z nami do końca życia, tak jak dylemat – czy można było postąpić inaczej, lepiej. Nawet, jeśli wiadomo – że nie można było.
To jest przedstawienie, które szczególnie powinni zobaczyć i obrońcy życia nienarodzonego i ci propagujący aborcję na życzenie, jak bowiem sądzę - wszystkie radykalizmy, argumenty za i przeciw - prawne, religijne i moralne - tracą swoją moc w obliczu bezmiaru rozpaczy wywołanego utratą dziecka. Opowieść o tej rozpaczy Lena Frankiewicz i znakomici aktorzy pokazali w oderwaniu od jakiegokolwiek sporu czy ideologii, zostawiając nas z bólem Julii i Paula bez żadnej pociechy.
Zapewne ta finałowa myśl jest nieco niesforna w świetle wagi tego przedstawienia, ale… zastanawiałem się, czy katalońska służba zdrowia – pokazana jako nieledwie pododdział aniołów – faktycznie tak działa, jak to widzimy w Pustych miejscach, czy jednak... jesteśmy w teatrze? No ciekawe.