EN

26.06.2024, 09:29 Wersja do druku

Przebojowy „Kopciuszek”, choć szklanego pantofelka brak

„La Cenerentola” Gioacchina Rossiniego w reż. Jitki Stokalskiej w Polskiej Operze Królewskiej w Warszawie, w ramach VII Letniego Festiwalu Polskiej Opery Królewskiej. Pisze Anna Czajkowska w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Karpati&Zarewicz

Wielce cieszy powrót na scenę klasycznej i – jak niektórzy twierdzą – jednej z piękniejszych oper XIX wieku, czyli „La Cenerentola ossia La bontà in trionfo” Gioacchino Rossiniego. Romantyczno-komiczny „Kopciuszek albo triumf dobroci” powstał w rekordowym wręcz czasie, skoro Rossini napisał partyturę w ciągu dwudziestu czterech dni! I wcale nie kładł nacisku na prostotę formy czy ograniczenie się w środkach. Jednak sam kompozytor, jeden z najznamienitszych twórców oper stylu włoskiego „bel canto” nigdy nie doceniał swego talentu. Twierdził, że „miał łatwość i dużo instynktu”, tłumaczył się z rzekomo zmarnowanego życia, lenistwa, mało odkrywczej muzyki homofonicznej, w dodatku pisanej  do płytkich fars i sztucznie nadętych tragedii. Historia zupełnie inaczej oceniła jego osiągnięcia, nie pozwoliła mu zatonąć w odmęcie czasu, a widzowie niezmiennie domagają się ponadczasowej opery buffa Rossiniego, wymykającej się wszelkim wartościowaniom. Tymczasem nową, czasem wręcz szaloną, ale nie odbiegającą od pierwotnej koncepcji inscenizację „Kopciuszka” przygotowała Jitka Stokalska na inaugurację kolejnego Letniego Festiwalu Polskiej Opery Królewskiej. Jitka Stokalska, doświadczona reżyserka, świat opery zna bardzo dobrze, a przy Rossinim znów nabiera oddechu, swobody, rozwija skrzydła. W ubarwianiu akcji scenicznej pomaga jej zrozumienie tajemnicy geniusza, prostoty znanych, lekkich zwrotów harmonicznych i melodyjności arcydzieła. Całość pozostaje przepyszną dzięki całemu zespołowi twórców, którzy wspaniale wyczuwają mistrzostwo utworu, tak żywego, ludzkiego, a jednocześnie teatralnego w humorystycznym rysunku scen solowych i zbiorowych.

Libretto opery Jacopo Ferretti opiera na bajce Charles’a Perraulta, ale skupia się głównie na wprowadzeniu widzów w świat klarownych, tradycyjnych podziałów na dobro i zło. „Kopciuszek” nie jest pozbawiony elementów fantastycznych, jednak dwudziestopięcioletni kompozytor i jego librecista ograniczyli je do minimum (zresztą Rossini czuł niechęć do popularnego wątku baśniowego) –  jako „wróżka” występuje wychowawca i powiernik księcia Ramira, filozof Alidoro (który jest też mistrzem ceremonii), zamiast macochy pojawia się niesprawiedliwy, nieczuły ojczym Don Magnifico, a bajkowy pantofelek Kopciuszka, przemianowanego na Angelinę, został zamieniony na bransoletkę.

Wszystkie szczegóły widowiska stapia reżyserka w integralną, jednolitą, zrównoważoną całość, choć zestrojenie różnorodnych, tylko pozornie prostych elementów dzieła na odpowiednio wysokim poziomie jest niezwykle trudne. Konwencja u Rossiniego często stawała się zasadą doskonałości. Jitka Stokalska wykorzystuje zręczną budowę muzycznej farsy i jej potoczystą akcję, groteskowość komedii realistycznej spójnej z poetyką muzyki, pełną finezji i ciepła. O ostatecznym wrażeniu decyduje jak zawsze zespół artystów, którzy całą gamę emocji zamieniają w śpiew, dodatkowo kreśląc na scenie sugestywne portrety bohaterów – nierzadko przekomicznych, wręcz karykaturalnych. Rossini upstrzył role mnóstwem drobnych detali, które dodają elegancji i frywolności partiom solowym. Charakter postaci ujęty w formę arii, duetów czy ansambli zaczyna przemawiać najpiękniejszym głosem. Prostota wewnętrznej szlachetności i bogactwo ukrytej nastrojowości znajduje ujście w kreacji Katarzyny Szymkowiak czyli Kopciuszka – Angeliny z pierwszej, premierowej obsady. Czysty liryzm wykonania tytułowej partii płynie u niej z ograniczenia ozdobników wokalnych na rzecz jasności linii. Dynamiczne podejście do postaci wynika nie tylko z wewnętrznej energii, ale i z wysokiego profesjonalizmu, wypracowanej techniki operowania głosem. Wokalnie świetny Dariusz Machej jako Don Magnifico, ojciec sióstr Clorindy i Tisbe bawi igrając ze stereotypem, z aktorskim zacięciem wskakując w zabawne, sceniczne awanturki. Jest groteskowy, ale wyczulony na każdą nutkę, z ograniczeniem nadmiernej pomysłowości w wykonaniu. Jego bas brzmi tak naturalnie i klarownie. Obok niego Karolina Róża Kozłowska (Clorinda) i Julia Mach (Tisbe) – obie panie łączą teatr żywych ludzi z komedią marionetek. I wypadają przepysznie! W duetach i solo, ze swym temperamentem, mogą puścić wodze fantazji, wykraczając poza utarte na scenie schematy. Witold Żołądkiewicz – lokaj Dandini – to przykład wokalnego wyrafinowania swobodnie łączonego z komediowym aktorstwem. Jego Dandini, przez dłuższy czas udający księcia, czasem wręcz nadaje ton całej akcji i nie da sobą kierować. W ten sposób ściąga na siebie większą  uwagę, nawet w niewielkich epizodach. Paweł Trojak w partii filozofa Alidoro szuka rytmu w tekście, zwłaszcza w dramacie, który jego barytonowy głos wyczuwa idealnie. Sebastian Mach, czyli Don Ramiro, książę Salerno zadziwia zdolnością do brawury. Jego artystyczna finezja pozwala budować siłę arii i całych scen. Śpiew, odpowiednie wydobywanie dźwięku jest równie ważne w partiach chóralnych – a te nie zawodzą, żywiołowe, z komicznym zacięciem, odpowiednio interpretowane.

Warunkiem i kluczem do sukcesu oraz dobrego odbioru – widz przychodząc do opery chce bez wątpienia coś przeżyć – jest właściwe porozumienie z reżyserem, a także wzajemne dopełnienie w dialogu z dyrygentem i jego rytmem. Tu nie ma miejsca na eksperymenty – uważna współpraca dyrygenta z wszystkimi solistami ułatwia doskonałe wydobywanie wszelkich niuansów dźwięku. Niezwykłe efekty kolorystyczne i harmoniczne orkiestry służą w „Kopciuszku” akcji i nastrojowi, a dyrygent Dawid Runtz umiejętnie ją prowadzi. Bogata, bajkowa wręcz scenografia i przepyszne kostiumy autorstwa Marleny Skoneczko stanowią znakomite tło dla muzycznej farsy, a fantazyjne i dopracowane projekcje Marka Zamojskiego są jak zwykle mistrzowskie. Za ruch sceniczny odpowiada Joanna Lichorowicz-Greś i trzeba przyznać, że nadaje mu rozmach i smak.

Dzieło lekkie i słodkie jak dojrzały owoc, a trwałe niczym myśl ludzka wymaga odpowiedniego podejścia, oprawy, zrozumienia. Tego nie brakuje pani reżyser, śpiewakom, dyrygentowi i muzykom oraz pozostałym twórcom „Kopciuszka” – Gioacchino Rossini byłby zadowolony!

Tytuł oryginalny

Przebojowy „Kopciuszek”, choć szklanego pantofelka brak

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Anna Czajkowska

Data publikacji oryginału:

26.06.2024